Rozdział 3 cz.1

970 30 3
                                    

 Na początku chce zaznaczyć, że ten rozdział jest pierwszy z decyzją jednego z was. Tak więc, tak jak zażyczyła sobie to MartynaChmielewska87, która prawie zgadła mój wiek. Wiec jej decyzją było by dodać troszkę o  przeszłości Millie  (Jest tego w dzisiejszym rozdziale mało, ale w przyszłości, będzie więcej). 

A teraz zapraszam do czytania 

(Ważna notatka pod koniec)

 Wiatr we włosach, prędkość jaką kocham. Spojrzałam na bok, w tym samym momencie co mój przeciwnik. Przyśpieszyłam dezorientując go, on już chwilę później próbował mnie dogonić. Nie skutecznie, wygrałam. Hajs jest mój. Po zatrzymaniu się parę metrów dalej od mety, podbiegł do mnie Alex z głupim uśmiechem. Jest zjarany. Zostawić ich na chwile, eh...

- Co tam ślicznotko? - zapytał, spojrzałam na niego zirytowana, ale nic nie odpowiedziałam, czekałam aż mój przeciwnik przyniesie mi hajs, po czym odjechałam na bok. Nie spodziewałam się ich tam zobaczyć. Will z tym swoim głupim uśmieszkiem, razem z moimi ukochanymi braćmi i swoimi głupimi kolegami. Wysiadłam z auta.

- Co tam młoda? - zapytał James

- Co tu robicie?

- Ktoś chciał pilnować swojej żonki, by nic jej się nie stało. - odpowiedział mi Austin

- Któryś z was się w końcu ożenił? Już mi jej szkoda.

- Chodziło o ciebie. - odparł Ben

- Naprawdę? Się kurwa nie domyśliłam. - spojrzałam na nich zirytowana, po czym przeniosłam wzrok na Andersona - A ty. Bądź tak miły i nie śledź mnie na każdym kroku! - chłopak uniósł brwi

- Nie rozumiesz śliczna. - odparł - Po prostu chodzimy w te same miejsca, jesteśmy sobie przeznaczeni. - Gówno prawda, powiedziałam w myślach

Nie odpowiedziałam nic, po prostu odeszłam, po chwili słysząc znowu ten irytujący głos.

- Będę po ciebie jutro o ósmej rano!

- Na chuj tak wcześnie?! - spojrzałam na tego idiotę czekając na wyjaśnienia, ten zamiast tego podszedł do mnie i złapał w tali, przyciągając jeszcze bliżej siebie, szepnął

- Zapomniałaś, że będę się o ciebie starał, skarbie? - pocałował mnie w ucho, jestem tego kurwa pewna

- Boże idioto chodziło mi o to, co masz zamiar robić o ósmej rano. Podkreślam RANO! - wręcz odskoczył kiedy wydarłam mu się do ucha, widziałam ukradkiem, jak chłopaki się z niego śmieją.

- Nie drzyj mi się do ucha ok? - powiedział zdecydowanie wkurzony i złapał się za ucho

- Nie. Odpowiesz na moje pytanie?

- Spędzimy razem dzień. Tylko tyle ci powiem. - No jasne jak zwykle jakieś tajemnice! Nie lubie was!

Siedziałam na kanapie pijąc herbatę, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi i wstałam je otworzyć, no proste, że za drzwiami był William Anderson. Na szczęście ubrany luźno, tak jak ja. Teraz w aucie mogłam bardziej mu się przyjrzeć, miał zdecydowanie więcej tatuażów, niż ostatnim razem jak go widziałam przed moją zajebistą ucieczką i przygodą życia przy okazji. W radiu grała muzyka, a my nie odzywaliśmy się do siebie, było cicho jak w lesie do czasu. Telefon Willa zadzwonił, a na ekranie pokazało się imię z serduszkiem. Zastanawiałam się, po chuj to robi skoro sam ma kogoś? Brunet od razu wziął telefon i odebrał, ciekawe kim jest Lisa.

My Mafia Queen [Zawieszone]Where stories live. Discover now