~9~

28 7 0
                                    

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że przez przydanek usunęłam 9 rozdział. A wiecie jak to jest, bynajmniej u mnie, co napisze za pierwszym razem wydaje się być najlepszą opcją, choć dużo pewnie temu brakuje. Chciałam odtworzyć ten rozdział, jednak nie do końca jestem z niego zadowolona. 

Wszedłem na terytorium wroga. Cały przemoczony. No dobra, nie przemoczony tylko mokry. Tak jakbym był zrobiony z wody. 

- Paniczu co się stało? Ściąg te mokre ubrania, a ja przyniosę ci nowe. Szybciutko, bo się rozchorujesz. Trzymaj, wytrzyj się tym. - wręczyła mi ręcznik i poszła do mojego pokoju.

Zacząłem się rozbierać. Ściągnąłem  bluzę, a potem koszulkę. Następnie rozpiąłem zamek w spodniach i zsunąłem je do kolan, po czym usłyszałem czyjeś kroki. Nagle przez przedpokój przeszedł Aiden. W ręku miał jakieś papiery, w które się wpatrywał.

- Skończyłeś, paniczu? 

- Ah, tak. - odpowiedziałem po dłuższej chwili. Aiden, wchodząc do salonu, nie zatrzymał się ani na sekundę.

Schyliłem się i ściągnąłem spodnie. Gdy podniosłem głowę, przede mną stał Aiden. Po jego minie było widać, że był lekko zszokowany, nie mniej jednak niż ja. Zarzuciłem ręcznik na barki, a stojący, przede mną mężczyzna, zaplótł ręce na klatce piersiowej. Jego mina się zmieniła. Czekał aż to ja zacznę rozmowę.

- Wpadłem do fontanny. 

- Domyśliłem się.

Moje usta zaczęły robić się sine. Gdzie ta babeczka z moimi ciuchami?

- Wiesz dlaczego nazywam cię paniczem? - odpowiedziała mu cisza. - Bo jesteś tak bezużyteczny jak oni. 

Nie byłem zły - o dziwo. Czułem się przybity. Jednak nie mówił czegoś, czego nie byłem świadomy. Słowa wypowiedziane z jego ust, były dla mnie bardziej bolesne niż, gdyby skierował je do mnie mój ojciec.

- N-nie musisz mówić mi c-czegoś co już wiem. - szczeka zaczęła mi drżeć z zimna. Owinąłem się w ręcznik i wielkim łukiem ominąłem Aidena.

Zanim zdążyłem postawić nogę na jeden ze schodków, mężczyzna podniósł mnie i zaczął wchodzić po schodach. 

- O chuj ci chodzi!?

- Słownictwo. 

- Aiden to nie jest zabawne. Dla twojej informacji - mam nogi.

- Wiem, że je masz. Widziałem. Przed chwilą. - spojrzał mi prosto w oczy, a ja kurwa spuściłem wzrok. Co jest ze mną nie tak?

- Pierdol się człowieku! Myślisz, że jesteś lepszy ode mnie?

- Ja jestem lepszy od ciebie. 

Co za uosobienie narcyzmu i talentu do wkurwiania innych. 

Dotarliśmy do pokoju. Aiden postawił mnie na ziemi i kazał się ubierać.

- Czy to nie dziwne?

- To, że stoisz prawie nagi, czy to, że wpadłeś do fontanny?

- To, że najpierw masz mnie w dupie, a potem się o mnie troszczysz. Aż tak boisz się mojego ojca? Zabije cię, gdy coś mi się stanie?

- Nie chodzi tu o twojego.... Ahhh. Co ja się będę tobie tłumaczył.

Wyszedł podirytowany, trzaskając za sobą drzwi.

- Idiota.

- Przepra...

- Jezusie! - obróciłem się gwałtownie.

- Przepraszam, paniczu. Nie mogłam się zdecydować jakie ubrania powinnam ci przynieść. A potem wszedł szef i... Ja...

- Dobrze, już dobrze. Możesz iść.

                                                                                                      ***

Moim nowym hobby stało się codzienne uprzykrzanie życia właścicielowi domu. Każdej nocy, albo przez ,,przypadek" spadałem z łóżka, robiąc przy tym ogromny chuk, który stawiał Aidena na równe nogi, lub krzyczałem ,,pomocy" przez sen. No wiecie ludziom śnią się przeróżne koszmary. Po trzech dniach ewidentnie miał już dość. 

Killer Race [bl]Where stories live. Discover now