~8~

40 7 2
                                    

Znaczenie słów ,, na zawsze'' zrozumiałem dopiero wtedy, gdy zmarła moja matka. Mogę tylko sobie wyobrażać, że odeszła w spokoju. Cztery lata temu, widziałem na własne oczy, jak mój ojciec wbija jej sztylet prosto w serce. W ich sypialni. Przytulali się. W tamtym momencie oczy moje i mojej matki się spotkały. Uśmiechnęła się i opadła na łóżko. Miałem wtedy czternaście lat. Słowa nie opiszą tego, co zobaczyły oczy. Słowa nie są w stanie wyrazić tego, co wtedy czułem. Smutek? Ból? Nienawiść? Niezrozumienie?

Dlaczego ją zabiłeś tato? Przecież była miłością twojego życia. Codziennie mówiłeś jej, że jest sensem twojego istnienia. Lepszą połową ciebie... Tato, czy jeśli nie będziesz mnie kochał, to przeżyje? Czy jeśli sprawię, że mnie znienawidzisz, to mnie nie zabijesz?

- Jezus Maryja! - obudził mnie dźwięk telefonu. - Yo...?

- Alex? Bałam się, że już nie żyjesz.

- Nigdy więcej... - zacząłem ziewać.

- Co, co nigdy więcej? - jej głos brzmiał na lekko przerażony.

- Nigdy więcej nie dzwoń do mnie o siódmej rano! - rozłączyłem się i wstałem z krzesła. Tak przespałem całą noc głową w książkach. Nie, żebym chciał, po prostu zasnąłem.

Wykąpałem się i ubrałem w dresy. Co by tu zjeść na śniadanie? Może omlet? Co jest kurwa? Drzwi się zacięły? Pociągnąłem za klamkę jeszcze raz. Nie no, go chyba popierdoliło. Zamknął mnie w pokoju? Zacząłem śmiać się donośnie. Ten kretyn - wymamrotałem pod nosem.

7:30 Alex

,,Ty... Ty się dobrze czujesz?"

8:00 Aiden

,,Trochę boli mnie głowa, skąd wiedziałeś?"

8:39 Alex

,,Otwórz drzwi."

8:40 Aiden

,,Nie."

Ten idiota! - zdenerwowany wymamrotałem przez zęby.

- Ej, otwieraj te drzwi.

- Chyba nie doczytałeś umowy, Alex

- Jakiej umowy... - przekląłem Aidena w myślach. - Jaja sobie robisz?

- Im bardziej będziesz nie stosował się do zasad tym kara będzie większa. 

- Psychol. - wyszeptałem. - Ej.. Rozłączył się?

Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Aiden. Ubrany w czarną koszulę i czarne spodnie. 

- Chcesz wyjść? 

- Co to w ogóle za pytanie.

Aiden wpatrywał się we mnie przez chwile. Potem jego wzrok wylądował na oknie.

- Wyczyścisz fontanne. To będzie twoja kara. 

                              ***

- Kretyn. Idiota. Debil no debil. Za kogo on się w ogóle uważa? Dupek.

- Im szybciej skończysz paniczu tym lepiej. - obróciłem się w stronę dochodzącego głosu. Był to Two. 

- Cześ - AAA. 

- Paniczu! Cały jesteś?

- Ałć! Cholera! Co tu tak ślisko! Mój tyłek! AAAAA! Jestem cały mokry! Jest początek października, a ten czubek wymyślił sobie mycie fontanny! Szlag by go! Zamarzam!

- Ta ja będę już znikał robota czeka. - wydusił z siebie udawany śmiech.

- Ta jasne, leć zabijać innych ludzi... Zapłacisz mi za to Aiden. Tak się chcesz bawić? Nie ma sprawy.

Killer Race [bl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz