9. Wielkość pytań i gestów

182 4 2
                                    

- Nie sądziłem, że aż tak zakochasz się w Petungi Edmundzie. Odwiedziłeś tyle miejsc, ale chyba po raz pierwszy opowiadasz o czymś z taką pasją i oddaniem. To naprawdę dobry znak - powiedział Piotr, (niezwykle szybko zaproponowano mi przejście na ty) popijając słabym winem dzisiejsze główne danie.

- Komuś w końcu trzeba się oddać - odparł Edmund, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. Końcówki moich uszu na pewno się zaczerwieniły, a spojrzenia jego rodzeństwa mówiły wszystko.

To chyba czas faktycznie przełamywać te lody. Zakochać się w sobie.

Tak będzie najlepiej.

I najłatwiej.

Póki co jednak skupiałam się na mojej obecnej sytuacji i tak strasznie żałowałam, że nie udało mi się wskoczyć pod szybki prysznic przed tą kolacją. Czułam, jak moje ciało woła o chwilę relaksu w związku z tym całym stresem, a jak na razie posiłek miał trwać w najlepsze, a później jeszcze obiecałam Edmundowi rozmowę.

Rozluźniłam nieco dłonią szyję, kiedy to drugą nalewałam sobie wody do chyba naprawdę najpiękniejszych szkieł, jakie widziałam w całym moim życiu. Zastawa Ker Paravel jest tak jak sam zamek - zaskakuje i zachwyca. Mogłabym przysiąc, że naczynia pochodzą jeszcze z czasów starej Narnii albo na takie były wzorowane.

- A Narnia? Myślisz, że jesteś w stanie tu zostać? Opuścić dom? - zapytała mnie teraz królowa Zuzanna. Jej uroda onieśmielała, tak samo, jak jej bezpośredniość w pytaniach.

- Tak jak już wspominałam, nie widziałam jej jeszcze w sumie w ogóle, ale póki co dobrze się w niej czuję. Poza tym zrobię wszystko dla mojego państwa - odpowiedziałam pewnie, wiedząc, że niektóre pytania mogą być małym testem. Na pierwszy rzut miłe i przyjemne, może są w stanie jeszcze skreślić układ między naszymi państwami. Musiałam zachować skupienie.

- Byłoby naprawdę świetnie, jeśli zgodziłabyś się na jej zwiedzanie, a poza tym mogłybyśmy się lepiej poznać - w oczy patrzyła mi teraz Łucja, a jej bystry wzrok tak bardzo mi imponował.

- Nasza siostra zdecydowanie najlepiej z nas wszystkich zna wszelkie magiczne miejsca - odpowiedział z lekkim przekąsem, a może i dumą Piotr. Szczerze to ciężko było mi ocenić relacje rodzeństwa, być może dlatego, że sama go nie posiadam, a może dlatego, że specjalnie robili z niej zagadkę. Wszyscy byli dorośli, każdy miał swoją działkę w rządzeniu państwem i wydaje mi się, że starano się nie wchodzić sobie drogę, jednak mieszkali tu, pod jednym dachem. Byli ewenementem, w końcu Aslan ukoronował ich czwórkę jednocześnie, mimo że to Piotr zdawał się mieć końcowe zdanie do powiedzenia. Wiadomo, kwestia wieku, sukcesje...

- Zabierzesz mi Im dla siebie? Niedoczekanie - odgryzł się Edmund, a Łucja jedynie teatralnie przewróciła oczami.

Czułam się tu naprawdę dobrze i wszystko wskazywało na to, że zapomnieliśmy o tej niepotrzebnej sytuacji sprzed zamku. Wydawaliśmy się bardziej wyluzowani, chociaż i tak pilnowałam swojego języka, by w razie co i tak czegoś głupiego nie palnąć.

Przełykałam kolejne kęsy pysznych dań, nie mogąc nie zachwycać się nad tymi nietuzinkowymi połączeniami smaku. Na stole królowały wszelkie mięsiwa, ale także kremy z warzyw, sałatki i cudownie komponujące się z tym wszystkim napoje. Dogrywały nam świece w kolorze bieli, które łączyły się z kolorem tego pokoju, który był jednak atakowany przez wszelkie ozdoby porozwieszane na ścianach - dostrzegałam herby różnych państw, w tym także Petungi. Zrozumiałam, że ważne rozmowy, ale także i towarzyskie spotkania muszą się odbywać właśnie tutaj. Prócz tego więcej (niż na korytarzu zdążyłam dostrzec) oręża. Dokładność wykonania ostrzy mnie porażała. Pragnęłam poznać historię każdego z nich, chociaż zakładałam, że większość jest prezentem i nie ma przeszłości bitewnej.

Żywot NiezwyciężonejWhere stories live. Discover now