Rozdział 23

6.9K 552 24
                                    

- Myślisz, że ta bluzka będzie dobra? - spytałam przykładając koszulkę do mojego ciała. Stałam przed lustrem i przyglądałam się odbiciu mojej przyjaciółki - Albo lepiej założyć sukienkę? 

- Lotte, to jest pierwsza randka. Musisz mu pokazać, że ci nie zależy, żeby się starał - wytłumaczyła cierpliwie - Z drugiej strony może sobie też odpuścić, bo pomyśli sobie, że nie jesteś nim zainteresowana. 

- A mówią, że to kobiety są skomplikowane... - westchnęłam sięgając po sukienkę - Założę te pieprzone jeansy i koszulę. W końcu nie powiedział, że to randka... 

- To jest randka, Lotte - naciskała Nancy. 

- Zapytał, czy się spotkamy. 

- Spotkanie równa się randka. Co jest z tobą do cholery nie tak? 

- Wszystko - wzruszyłam ramionami i założyłam pasmo włosów za uszy. 


Obudziłam się już w mieszkaniu Meesterów. Spałam kilka godzin, bo miałam bardzo długie kazanie od moich 30-letnich rodziców. Byli wściekli. Ja też. 

Dawno nie miałam tych snów. Snów? Bardziej wspomnień z mojego dawnego życia. Zastanawiałam się, czy one mają jakiś związek z tym, że stałam się wampirem. Czy każdy miał tak jak ja? Powinnam spytać kogoś...Hadriana? Sięgnęłam pamięcią do wczorajszego poranka. 


- Możesz jeszcze zostać - odparł, kiedy zasugerowałam mój powrót do domu. Spędziłam z nim  bardzo dużo czasu, bałam się, że może się coś między nami stać. 

- Będą się denerwować - mruknęłam wstając od stołu. 

- Chcesz do nich wrócić? - spytał śledząc mnie wzrokiem. 

Nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam tego. Nie wiedziałam, co chciałam zrobić dalej ze swoim życiem. Ale Madison i Trevor byli tymi, którzy pomogli mi jako pierwsi. I to im byłam wdzięczna. Podeszłam do drzwi, obróciłam się w jego stronę. 

- Dziękuję - mruknęłam, kiedy do mnie podszedł. 

- Nie ma sprawy. 

Nie miałam czasu, żeby pomyśleć o tym, czy go pocałuje. Po prostu wspięłam się na palce szukając ustami jego ust. Nasze wargi złączyły się na krótką chwilę, poczułam, że jego dłonie wędrują po moich plecach. Odepchnęłam ją gwałtownie. 

- Muszę iść - wytłumaczyłam i przekroczyłam próg. 


Przetarłam kolejny raz oczy. Czy czułam do Hadriana coś więcej oprócz zwykłej wdzięczności? Pocałowałam go, bo uratował mi życie? Bo troszczył się o mnie? Bo byłam dla niego kimś ważnym? Ale kim był dla mnie? 

- Charlotte, skoczysz do sklepu po mleko? 

Z rozmyślań wyrwał mnie głos Madison. Wygrzebałam się spod koca i odparłam, że zaraz pójdę. Udałam się do łazienki doprowadzając się tam do porządku. Zabrałam ze sobą słuchawki i mp3 i polazłam w stronę marketu. Które Madison bierze... zastanowiłam się chwilę przyglądając się butelkom i kartonom. Muzyka wciąż grała. 

Nagle poczułam czyjś dotyk na moim przedramieniu. Ściągnęłam jedną słuchawkę z ucha i zobaczyłam Bena. 

- Charlotte... - zaczął, ale ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Złapałam jedną butelkę i ruszyłam przed siebie - Chciałem cię przeprosić, Charlotte - kontynuował idąc za mną - Charlotte. 

- Odczep się ode mnie - warknęłam patrząc mu w oczy. 

- Musisz zrozumieć, że jesteś w niebezpieczeństwie, Charlotte. 

- Co cię to obchodzi, hm? Nawet mnie nie znasz, a troszczy się o mnie, jakbym była dla ciebie kimś ważnym - powoli zaczynał mnie irytować. 

- Nikt cię nie może ochronić - wydusił z siebie ściszonym tonem - Mogę zrobić to tylko ja. 

- Więc chcesz mnie chronić, troszczysz się o mnie, bo sama nie mogę tego zrobić? A ty jesteś pieprzonym superbohaterem. Wiesz co, jesteś żałosny. Nie odzywaj się do mnie. 

Pobiegłam do kasy, zapłaciłam gotówką i wyleciałam na świeże powietrze, tylko żeby być jak najdalej od tego dupka. 


PROSZĘ MI WYBACZYĆ.

WIEM, ŻE STRASZNIE ZANIEDBAŁAM PISANIE, ALE MOGĘ TO ZWALIĆ NA PEWNĄ OSOBĘ, Z KTÓRĄ JUŻ NA SZCZĘŚCIE NIE UTRZYMUJĘ KONTAKTU. +BRAK WENY, +MOJE LENISTWO, ALE GŁÓWNIE TA OSOBA :D BĘDĘ PISAĆ JUŻ REGULARNIE, ZA DWA DNI POSTARAM SIĘ NAPISAC KOLEJNY NA 2000 SŁÓW <3 BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ;3



Noc z wampirami: Mroczny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz