Rozdział 6

10.8K 828 142
                                    

- Ok, postaram ci się dzisiaj podsumować wszystko o wampirach - zaczął Trevor zaraz po zakończeniu kolejnej lekcji zapanowania nad głodem. W ciągu tych czterech dni bardzo dużo sie nauczyłam i lepiej go poznałam - Chyba nie będę ci bredził o tym, co potrafimy, a co nie.

- Miałeś podsumować wszystko - zauważyłam uśmiechając się.

- Dobrze, więc... Mamy dużo zdolności - zaczął z udawanym entuzjazmem - Potrafimy widzieć w ciemnościach, słyszymy rzeczy, których żaden człowiek nie jest w stanie usłyszeć, mamy bardzo rozwinięty zmysł węchu, dlatego potrafimy wyczuć ofiarę z odległości paruset metrów. Poza tym szybko się przemieszczamy i jesteśmy bardzo silne. I jeszcze jedno: wampir nie wejdzie do czyjegoś domu bez zgody właściciela.

- To jakim cudem jestem tu?

- Madison cię zaprosiła - odpowiedział - Poza tym, oprócz zwykłych, typowych wampirów są także pierwotni, czyli ci którzy nie zostali przemienieni jak ty albo ja.

- Dowiaduję się tutaj bardzo interesujących rzeczy - mruknęłam szczerząc się.

- Z nimi jest tak, że od urodzenia są wampirami. Mają też zdolność czytania w myślach ludzi i bardzo młodych wampirów, takich jak ty.

- Spotkałeś kiedyś kogoś takiego? - spytałam zaciekawiona.

- Osobiście nie, ale mój przyjaciel znał jednego z nich - odpowiedział, po czym dodał - Zapomniałem ci powiedzieć, jak można nas zabić, bo to najważniejsze. Kołek z drewna.

- Książkowy standard - rzuciłam szybko.

- Fakt, najczęściej się go używa, ale w książkach tego nie ma, że każdy wampir jest inny, i każdego wampira może zabić inny rodzaj drewna. W moim przypadku jest to... - urwał - Nie powiem ci, bo jeszcze to wykorzystasz. U ciebie olcha.

- Skąd wiesz?!

- Starsze wampiry, takie jak ja, mają taką zdolność. Ty będziesz musiała poczekać jeszcze pare dekad.

- Boże, ile ty masz lat?!

- 198 - powiedział - Jestem jeszcze młody - zachichotał, po czym spoważniał - Ale inaczej jest z ludźmi. One mogą cię zabić każdym rodzajem drewna, nawet czymś metalowym, ważne, zeby trafić w serce. Oczywiście jeszcze słońce.

- Też książkowy standard.

Nagle zadzwonił telefon.

- To Madison - mruknął i rozpoczął rozmowę z małżonką. Nie przysłuchiwałam się. Chciałam, żeby mieli trochę prywatności, a jeśli byłoby to coś ważnego, Trevor zaraz by mi to przekazał.

- Madison przyprowadzi dzisiaj gościa - oświadczył Trevor odkładając komórkę na ławę - To również człowiek. Mam nadzieję, że sobie poradzisz.

- Kiedy tu będą? - spytałam włączając TV.

- Powinni być za parę minut. Madison dzwoniła z taksówki - odpowiedział siadając niedaleko mnie - Ma na imię Peter. Jest trochę starszy od ciebie. To brat Madison.

- Ooo - udałam zaskoczoną. Szczerze, bałam się jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi. Obawiałam się, że skrzywdzę żonę Trevora i przy okazji członka jej rodziny. Oboje bardzo ryzykowali sprowadzając do mnie chodzący posiłek. Ale najwidoczniej darzyli mnie ogromnym zaufaniem.

- Pamiętaj, czego cię nauczyłem. Jak poczujesz, że nie panujesz nad sobą, powiedz mi. Z resztą, będę stał tuż obok ciebie - wyjaśnił odsłaniając rząd białych zębów.

- Już jesteśmy - wykrzyknęła młoda kobieta pakując się do środka.

- Gdzie Peter? - spytał Trevor.

Noc z wampirami: Mroczny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz