Rozdział 8 - Toksyczny

22 3 0
                                    

Poszłam z Lily do galerii, nareszcie! Nie mogłam się doczekać wybrać sukienki na randkę z Noahem!!

-Co się tak cieszysz?

-Z tej trói z biologii - skłamałam, bo chodziło o randkę, ale nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Przecież tak się umówiłam z moim, chyba, chłopakiem!

-W moich czasach nie ważne czy ktoś umiał, czy nie każdy dostawał piątkę, więc nie masz powodu do szczęścia! - Lily zaczęła udawać swojego tatę. Jej ojciec był trochę surowy, ale kochał ją i to było widać.

-Ale teraz są inne czasy tato - stwierdziłam, że będzie śmiesznie, jak ja będę udawać ją. Kiedyś jak byłam u niej w domu, to była taka rozmowa między nią i jej tatą. Nie krzyczeli ani nic, ale było widać w głosie jej taty stanowczość, a w jej głosie było słychać tylko rozbawienie całą tą sytuacją. Zresztą, prawie wtedy umarłam ze śmiechu.

-Dobra choć już na te zakupy.

-Dobrze, madmłazel.

-Zamknij się - Lily zaczęła chichotać,a później coraz mocniej i głośniej, a po chwili po jej czerwonej twarzy od śmiechu zaczęły spływać łzy, oczywiście też dusiłam się z tego samego powodu.

Byłyśmy w pierwszym sklepie, ale nic mi się nie spodobało. W następnym wpadła mi w oko jedna sukienka. Czarna, obcisła, z dużym dekoltem na ramiączka. Leżała na mnie idealnie, ale cena to była gruba przesada. No serio, jak zobaczyłam cenę prawie 400 zł, to prawie się przewróciłam. Stwierdziłam, że jeszcze poszukam we wszystkich sklepach, do których miałam iść i jak nic nie znajdę, to kupię ją w ostateczności.

W trzecim sklepie spodobały mi się dwie sukienki. Jedna elegancka - biała, obcisła i, tak samo jak pierwsza, na ramiączka. Druga trochę mniej elegancka - jasno - zielona, zwiewna, na grubsze ramiączka. Ta druga podobała mi się bardzo, ale na pewno nie na randkę. Kupię ją, ale nie na dzisiejszy wieczór.

W czwartym i ostatnim sklepie nie znalazłam nic, więc wróciłam się do wcześniejszego sklepu i wzięłam dwie sukienki, które mi się podobały i ładnie na mnie leżały, po znalezieniu dobrych rozmiarów, poszłam do kasy.

Wyszło około pięcset złoty. Wczoraj poprosiłam mamę o pieniądze, tłumacząc się, że potrzebuję nowych sukienek, bo z innych wyrosłam, więc miałam pieniądze. Wiem, że nie powinnam kłamać mojej mamy, ale nie mogłam jej powiedzieć, że nie na randkę.

- Muszę ci coś powiedzieć.. - Lily trochę zasmutniała, a na jej twarzy widoczny był smutek - między mną i Liamem nie okłada się teraz najlepiej..

- O Boże, dlaczego? Jeśli nie chcesz mówić, rozumiem - od razu się przejęłam, bo ja się wszystkim przejmuję. Czuję prawie ten sam ból co Lily, jak coś jej się działo. To była moja przyjaciółka, o którą ciąglę bardzo się martwię.

- Sama nie wiem dokładnie.. Po prostu zmniejszył kontakt ze mną, a później, jak zapytałam się go dlaczego, to powiedział ,,nie dramatyzuj i nie rób dramy, to co robisz, jest toksyczne" - po jej policzkach zaczęły spływać łzy, zresztą jak po moich. Od razu przytuliłam Lily.

- Chcesz do mnie przyjść, wygadać się, a później obejrzeć jakiś film? - zapytałam się, mówiąc delikatnie i ze smutkiem.

- Nie, nie trzeba, a do tego muszę powiedzieć ci coś jeszcze.. - zbierała mnie ciekawość, mam nadzieję, że to jest dobra wiadomość - myślę, że jest toksyczny.

- Dlaczego tak myślisz? - wiem, że jest toksyczny. I wiedziałam od początku. Czuć toksyczność od niego na kilometr, jak i nie więcej.

- Wyzywa mnie, każe mi sprzątać po nim, mówiąc, że do tego są kobiety, i raz mnie uderzył.. - po jej policzkach spływało jeszcze więcej łez, razem z tuszem do rzęs. Jej oczy już były trochę opuchnięte od płaczu, a ja nie mogłam wyobrazić sobie, że musi coś takiego przechodzić.

- Kochana... Nie przejmuj się nim, wiem, że jest to dla ciebie krzywdzące, ale nie bierz tego do siebie. A jak cię jeszcze raz uderzy, to mi powiedz i własna matka jego nie pozna - pocieszałam ją, co chyba pomogło, bo na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech - Na pewno nie chcesz do mnie przyjść?

- Chcę bardzo, ale nie mogę - już nie pytam dlaczego.

- Dobrze, jak coś to pisz!

- Oczywiście, do zobaczenia! - poszła w lewo a ja skręciłam w prawo.

- Papa! - odwróciłam się jeszcze w jej stronę i jej pomachałam, a Lily odwzajemniła ten gest.

------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj dłuższy rozdział, bo ma aż prawie 700 słów! Mam nadzieję, że się podobał!

To tylko zakład...  || 15+Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα