17. Przyjemne ciepełko i to nie w dole brzuszka

4 1 2
                                    


Y: Nie miał w zwyczaju wstawać jakoś wcześnie. W sumie gdyby tylko mógł z przyjemnością przespałby życie. Z wielkim trudem przychodziło mu więc wstawanie do pracy, za to dziś, kiedy akurat miał wolne i tak przyjemnie spało mu się u boku chłopaka, z niezrozumiałych przyczyn, wstał jako pierwszy.

Otworzywszy oczy, dosyć szybko postanowił podnieść się do siadu, co uczynił z lekkim oporem przez trzymające go kurczowo nogi gospodarza. Nie miał jednak serca, by go jakoś specjalnie budzić, gdy wyglądał tak niewinnie, zanurzony głęboko we śnie, z policzkiem przytulonym do poduszki oraz kaskadą długich rzęs, którym teraz mógł tak dokładnie się przyjrzeć. Nie chciał go więc budzić, będąc tak rozczulonym tym widokiem i jedynie poprawił na sobie szczupłą nogę partnera, delikatnie głaszcząc kciukiem po udzie, zataczając nim kółka.

B: Uśmiechnął się przez sen, czując łaskotki i tylko mocniej złapał podusię, wtulając się w nią i lekko poprawiając. Zdecydowanie nie chciał jeszcze się budzić. Było mu tak miło i ciepło...

Y: Widząc ten uśmiech, jego usta wygięły się tak samo, a figlarna dłoń jakoś tak sama z siebie przesunęła wzdłuż jego nogi w górę, niechcący zahaczając palcami o krawędź bokserek. Wtedy właśnie się wycofał, ale nieznacznie. Pozostał bowiem na tyle jego uda, wciąż je głaszcząc.

B: Sięgnął do swojego uda, żeby się podrapać i w tej chwili obudził się nagle, w pierwszej chwili zdezorientowany. Dopiero po sekundzie czy dwóch przypomniał sobie, że przecież spał z Yoongim.

- Czyli to nie był sen... - mruknął i przeciągnął się, żeby zaraz znów przytulić do blondyna. O ile u kogoś spał jak zając i budził się dość wcześnie, o tyle we własnym łóżku mógł się wylegiwać spokojnie i do południa.

Y: - Co miało być snem? - szepnął dość cicho, dobrze wiedząc, jak nieprzyjemne są o poranku dźwięki zbyt głośne. Zresztą sam raptem kilka minut wcześniej ledwie się obudził, zatem oboje potrzebowali jeszcze chwili.

- Dzień dobry - zaczesał jego grzywkę w tył i na potwierdzenie swych słów, cmoknął go w sam środek czoła.

B: - Po prostu... jakoś tak zdawało mi się, że to, że ze mną tu śpisz, tylko mi się śniło - wyjaśnił i zamruczał na to całe głaskanie i cmokanie. Nie mógł nie podciągnąć się odrobinkę i nie skraść całusa Yoongiemu.

Y: - Ah, to trochę tak, jakbyś o mnie śnił - zaśmiał się, chętnie oddając ten krótki pocałunek. - Mam zrobić śniadanie?

B: - Ja zazwyczaj jem po prostu płatki, ale jeżeli chcesz to możemy zrobić coś innego... Albo po prostu dostaniesz drugą michę tego, co ja. - Uśmiechnął się szeroko i wtulił nosek w zgięcie jego szyi. - Tylko najpierw musi mi się chcieć stąd wstać... A w sumie to mi tu wygodnie.

Y: - Marnie się odżywiasz, co? - zamruczał i przyciągnął go ramieniem bliżej, soczyście całując w policzek.

B: - Nie marnie... To dobre płatki, takie z owocami suszonymi albo kandyzowanymi. No i mleko jest przecież zdrowe - bronił swoich racji.

Y: - Ile razy dziennie jesz? - może i pytania te podchodziły pod swoisty wywiad środowiskowy, ale co mógł poradzić na to, że chciał się o niego zatroszczyć.

B: - Emm... Zazwyczaj te trzy razy. Wiesz, śniadanie obiad i kolacja. Czasami, kiedy gdzieś szedłem jeszcze później, omijałem kolację - przyznał się.

Y: - Czyli w większości pewnie tylko dwa... Brian, tak nie można. Prowadzisz dość... Aktywny styl życia, że tak to ujmę - przewrócił oczami na samą myśl. - Potrzebujesz dobrych kalorii.

B: - Mówiłem ci, że nie chcę przytyć - burknął, chowając się przed wzrokiem blondyna. Do tego... od jakiegoś czasu jego styl życia nie był już tak aktywny o czym jakoś nie miał ochoty rozmawiać z Sugą.

Y: - A wiesz, co ja myślę? - zamruczał cicho, całując go w policzek, a już po chwili w następstwie nakrył jego ciało swoim, zawieszając się tuż nad nim. - Myślę, że ładnie ci będzie także z większym tyłkiem.

B: Zarumianił się chyba po sam pępek, a do tego... to jak blondyn był teraz rozkosznie blisko...

Zaraz odsunął od siebie te myśli.

- Wcale nie prawda... Podobam się taki... i tyle.

Y: - Podobasz się taki. A komu? Mi będziesz się podobać jeszcze bardziej, kiedy twój tyłek będzie większy - poklepał go po policzku.

B: Przygryzł wargę przez chwilę się nad tym zastanawiając.

- Skąd niby wiesz? Do niedawna w ogóle niezbyt podobali ci się mężczyźni... W sumie to podobam się nie tylko gejom właśnie dlatego, że jestem niewysoki, szczupły i delikatny... Jak się postaram to nie trudno mnie pomylić z dziewczyną...

Y: - Ale ty wiesz, że chodzi mi o twoje zdrowie, prawda? Odżywiasz się tak ubogo, że aż mi przykro. Od regularnych posiłków nie przytyjesz - mruknął, krótko cmokając go w sam środek ust.

B: - Nie wiem... Może - rzucił nieco by uciąć temat. To nie było tak, że nie lubił jeść czy inne takie. Po prostu czuł się pewniej kiedy wyglądał tak, jak teraz. Nie lubił nic zmieniać... Wiedział, że taki się podoba, że świat będzie go odbierał w znajomy mu sposób.

Y: - I co teraz? - mruknął, jakoś mimo wszystko nie chcąc z niego wstawać. Musiał przyznać, że widok ten był bardzo przyjemny, tylko klasycznego uśmiechu na ustach bruneta brakowało.

B: - A na co masz w końcu ochotę? - spytał, wpatrując się w niego.

Y: - Proponowałem śniadanie - uśmiechnął się, lecz także nie powstrzymał się przed skradnięciem mu jeszcze kilku całusów. - I chyba przy tym zostanę.

Histeria pewnego RP!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz