CAPÍTULO VEINTICUATRO

277 14 1
                                    

―obecnie―

Tiago prawie nie spał tej nocy. Arabela wiedziała o tym, bo gdy parę razy zdarzyło jej się przebudzić, przeglądał swój telefon albo kręcił się niespokojnie. Za którymś razem zobaczyła, go stojącego przy oknie. Gdy podeszła do niego i obejmując go od tyłu spytała, czy nie może spać, powiedział tylko, że jest na to za gorąco. Wyszli więc na balkon, by się przewietrzyć w ciszy, a potem wrócili do łóżka. Kiedy jednak obudziła się rano, miejsce na materacu obok niej znów było puste.

Zaspana wyszła na balkon. Gdy spojrzała w dół, okazało się, że siedział nad basenem. Nie miała pojęcia jak dużo czasu tam spędził, ale z jakiegoś powodu miał koszmarną noc, a ona czuła, że wcale nie chodziło o temperaturę. Po tym jak wyskoczyła na niego zeszłego wieczoru, czuła się jednak trochę głupio, więc postanowiła na razie o to nie pytać. Zamiast tego na spokojnie przygotowała się do drogi. Wróciła do swojego pokoju, wzięła szybką kąpiel i spakowała torbę z kilkoma ubraniami, które dostała od Mii. Żegnając się z najpiękniejszym wnętrzem, w jakim było jej dane mieszkać, zeszła na patio, gdzie siedzieli pozostali. Rico standardowo pałaszował krabowe paluszki. Victoria pokazywała coś Matiasowi w telefonie, skubiąc sałatkę. Tiago siedział naprzeciwko nich w ciszy. Arabela nie wiedziała, czy milczał bo wciąż był pokłócony z przyjacielem, czy z wyczerpania. Ciężka noc odbiła się na nim w postaci podkrążonych oczu. Jego skóra również była bledsza niż zazwyczaj.

Arabela przeszła za jego krzesłem, przesuwając dłonią po jego ramieniu, aż do zagłębienia szyi, po czym zajęła miejsce obok.

― Wszystko w porządku? ― spytała cicho, nie chcąc zwracać na nich uwagi pozostałych.

― Tak ― odparł z wymuszonym uśmiechem, po czym nachylił się, by ją pocałować. Był to jednak miałki i szybki całus w niczym nie przypominający żadnego poprzedniego. To dało jej podstawę by sądzić, że kłamał i czuje się fatalnie.

― Chryste, nie przy stole! Ludzie tu jedzą ― rzucił Rico, udając że powstrzymuje mdłości.

Arabela spojrzała na niego wzrokiem, mającym przypomnieć mu, co sam wyprawiał w czasie imprezy na poligonie. To dopiero było niesmaczne.

― Jesteś zazdrosny, że to nie tobie chłopak wkłada język do gardła, braciszku? ― spytała Vic, wyciągając rękę w jego stronę, by poprawić mu opadające na oczy włosy. On z rozbawieniem pacnął ją w rękę, odpychając od siebie. ― W razie czego Mat ciągle jest wolny.

Rico zaśmiał się, a Arabela kątem oka spojrzała na Matiasa, który również dla niepoznaki uniósł do góry kąciki ust. Przypomniała sobie jednak o tym, co mówił w bibliotece. Takie słowa z jej ust musiały boleć, nawet jeśli były tylko żartem, a on pogodził się z sytuacją.

― Wolałby mnie ― rzucił Tiago, rozkładając ramiona, dzięki czemu zaczął już nieco bardziej przypominać samego siebie. Nie było jednak w nim werwy do żartowania. Brzmiał jak wypłowiały balon, z którego uleciało powietrze.

― Nie wolałbym żadnego ― sprostował Rico, marszcząc brwi. ― Obaj jesteście w moich oczach aseksualni.

Victoria zaśmiała się pod nosem, sięgając po dzbanek z żółtawym płynem, by dolać sobie do szklanki.

― Daj spokój. Wszyscy wiemy jaką obsesję miałeś na jego punkcie.

Skinęła głową w stronę Tiaga, którego usta opuścił niemrawy śmiech. Matias również nie wytrzymał i parsknął.

― To nie prawda.

― Prawda! Łaziłeś za nim krok w krok ― powiedział Matias, po czym spojrzał na Arabelę, wiedząc, że jest niewtajemniczona.

BÓG ZŁODZIEI [18+] || DZIECIAKI Z LA MANCHY #1Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin