Pov : Lissy
Od dwóch dni czuje się źle. Mam mdłości, ciągle muszę chodzić do toalety a w chorobie na pewno nie pomagają jednostki takie jak nadopiekuńczy mąż i upierdliwi synowie. Jeden chce wzywać lekarza, a drugi karze kłaść się do łóżka i spać. No i jak można tu normalnie funkcjonować !? No wiem, że to z troski ale trzeba się uspokoić. Dzisiaj obudziłam się rano, i czułam się zaskakująco dobrze, chociaż wiedziałam że jak wstanę do pionu to ból głowy od razu mnie przywita. Leżałam tak około 15 min, aż wszedł Cam. Wpatrywał się w telefon, ale kiedy prawie wywrócił się w progu, rozejrzał się. Gdy zauważył że nie śpię, podszedł i usiadł na skraju łóżka.
- Jak się czujesz ? - zapytał prosto z mostu, a ja na niego spojrzałam wzrokiem, mówiący że " zostaw ten temat", a on pozostał niewzruszony
- Dobrze - powiedziałam wymijająco - jak tam chłopcy ? - zapytałam o synów
- Trójeczka pojechała już do szkoły, najstarszy ma klientów , a Will jest już na uczelni, pisał mi - odpowiedział i puścił mi oczko - mój zastępca sobie radzi, więc mam chwilkę, którą poświęcę swojej chorej żonie.
- Bez przesady, już jest lepiej - przewróciłam oczami - nie mogę się doczekać świąt wielkanocnych, kiedy będziemy wszyscy razem, bez żadnego pośpiechu, porozmawiamy..- uśmiechnęłam się
- No dobra, idź coś zjedz do kuchni bo jest już 11, a ja znikam - pocałował mnie w czoło i wyszedł
Ja wstałam i trochę zabolała mnie głowa, więc postanowiłam wziąć jakieś tabletki. Zeszłam na dół, weszłam do kuchni i zastałam w niej Eugenie (sprawdzałam w książce jak się piszę xd -Autorka). Skierowałam słowa powitania do jedynej kobiety która jest w tym domu regularnie. Ona w odpowiedzi posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam, a potem zapytana co chcę zjeść na śniadanie. Poprosiłam o sucharki z dodatkami, herbatę i tabletki na mdłości i ból głowy. Wszystko podane w ekspresowym tempie a potem Eugenie wyszła. Ja dokończyłam śniadanie wzięłam tabletki i poszłam do salonu, pooglądać telewizje i przeleżeć tam większość dnia. Ale nie spodziewałam się że telewizja podsunie mi powód mojego złego samopoczucia....
Pov : Dylan
Gdy wszedłem na stołówkę, bliźniacy już tam byli. Pochylali się nad telefonem i o czymś żywo dyskutowali. Ja uśmiechnąłem się pod nosem, domyślając się o co chodzi. Przeszedłem koło kolejki, stanąłem na początku, czyli po prostu zwyczajny dzień. Dostałem tacę z jedzeniem i ruszyłem do stolika Monetów. podszedłem, klapnąłem na krzesło obok Shane'a i spojrzałem w jego włączony telefon.....wiedziałem. Jak zwykle znaleźli jakąś laskę na ista i oceniają figurę.
- Siema, ile zostało wam lekcji ? - spytałem, ale gdy oni jak zaczarowani wpatrywali się w ekran, więc pomachałem im ręką przed ich twarzami, a oni się ocknęli i spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi. Westchnąłem i powtórzyłem pytanie
- Trzy - odpowiedział Tony, patrząc na mnie sugerując bym też sobie zadał to pytanie i na nie odpowiedział
- Mi też - wziąłem głęboki oddech, mówiący "masakra"
- No, ciekawe jak idzie Will'owi - spytał Shane na głos samego siebie, a przynajmniej tak mi się zdawało, więc nie miałem zamiaru odpowiadać.
Pogrążyliśmy się w rozmowie, gadaliśmy głównie o dziewczynach z insta. Potem zadzwonił dzwonek zapowiadający lekcje, i ja nawet nie myślałem co może na mnie czekać w domu, po lekcjach....
Po minionych trzech lekcjach wyszedłem na dwór i zobaczyłem że, bliźniacy na , mnie już czekają. Podszedłem do nich żebyśmy pojechali do galerii handlowej bo dzisiaj był to ostatni dzień przed feriami( to nie w ogóle ferie! Tylko przerwa świąteczna bo niedługo Wielkanoc. Jest już kwiecień!). Zgodziłem się i wsiadłem razem z bliźniakami do auta ( od niedawna mam prawko, i jestem "bardziej mobilny", a bliźniaki są jeszcze zależni przez dwa lata ode mnie lub od taty i braci) i pojechaliśmy pod centrum handlowe. Wysłałem informację na grupę, że jedziemy do galerii.
Dylan: Jedziemy do galerii, chcemy uczcić początek ferii/przerwy.
Cam: Dobrze, wróćcie o rozsądnej porze.
Will : Ja dzisiaj wrócę wcześniej
Cam: Okej, Dylan, Shane, Tony zmiana planów. Proszę być na 19, na kolację
Dylan : No dobra
Odczytałem i powiedziałem, że na 19 jest kolacja, poinformowałem o tym resztę i idąc do galerii, byłem szczęśliwy...
Pov: Cam
Uzupełniałem papiery, gdy mój telefon brzdąknął, informując, że mam wiadomość. Gdy się zorientowałem, że to mój prywatny telefon , sięgnąłem po niego, myśląc kto to może być. Gdy zobaczyłem że to Lissy, pisząca żebym do niej przyszedł, zerwałem się z miejsca i pobiegłem do sypialni i gdy zobaczyłem, że siedzi na łóżku, podszedłem i usiadłem koło niej.
- Co się stało? - spytałem lekko podenerwowany, bo moja żona NIGDY nie napisałaby do mnie, gdyby nic się nie stało
- Ech... - Lissy westchnęła, ociągając się z odpowiedzią, a ja który często wiedział ją w takim stanie objąłem ją ręką i już wiedziałem, jest coś na rzeczy - Poczekaj - powiedziała
Lissy wstała, poszła do łazienki. Słyszałem jak gdzieś grzebie, a potem wyszła, trzymając w ręku niewielki pudełko i mi je podała. Ja na nią spojrzałem, a ona posłała mi niemą wiadomość abym je otworzył. Ja otworzyłem a moim oczom ukazały się małe ubranka, które kiedyś nosili nasi chłopcy. Spojrzałem pytająco na Lissy, a ona westchnęła...
Cześć, jestem tu nowa, a to moja pierwsza opowieść. Miałam pomysł na historię, więc postanowiłam ją napisać. Macie jakieś uwagi??
BŁĘDY I KRYTYKA -
PYTANIA-
POMYSŁY-
Rozdziały raczej będą spontanicznie, postaram się wstawiać co tydzień, ale nie obiecuje :)
PS Czytałam wiele fanfiction w których wszystko działo się strasznie szybko, było strasznie dużo błędów i było mało szczegółów. Więc ja starałam napisać to po swojemu. Mam nadzieję, że teraz nie ma za dużo szczegółów ;)
Autorka
845 słów
YOU ARE READING
Księżniczka Monet
Teen FictionLissy i Cam Monet z piątką już prawie dorosłych synów mieszkają w Pensylwanii. Niespodziewanie Lissy zachodzi w ciążę..... W mojej wersji "Rodziny Monet" Hailie jest córką Lissy i Cama. Vincent ( 25 lat), Will (21 lata), Dylan ( 16 lat ), Shane i...