-Hej Peter słyszysz mnie? Halo spójrz na mnie. Źrenice w porządku, dobra Peter, złap moje ręce i mocno ściśnij, dobra nie ma niedowaładu. Peter czy coś Cię boli?
-Hę? Umm co się dzieje?
-Chłopaku, wiesz jak się nazywasz? Jaki mamy dzień, albo czy pamiętasz co Ci się stało?
-Peter? Chyba sobątek? A co się stało? I gdzie jestem?!
-Lekkie zaburzenia pamięci. A co było ostatnie co pamiętasz?
-Emm Ricka, znaczy... n-nie w-wiem, n-nie pamiet-tam, gdzie jestem?
-W karetce, jedziemy do szpitala jesteś w bardzo złym stanie.
-Nic mi nie jest zostawcie mnie!- Krzyknął młody i od razu z grzecznego i spełniającego polecenia lekarza, zmienił się w chłopca z ogromną siłą i agresywnością
-Cholera, ale on ma dużo siły na poobijanego nastolatka po wstrząsie. Doktorze, pomoże mi pan??!
-Już nowy już, podam mu środki na uspokojenie.
-Niee zostaw!
-Młody spokojnie nic Ci nie chcemy zrobić.- Powiedział lekarz i z trudem podał dożylnie leki pacjentowi
-Te leki nie powinny działać?!
-Tak Nowak powinny! Peter brałeś coś?
-Nie i zostawcie mnie!
-Dobra daje większą dawkę.- Szybko podali następny lek.
-Osłabł, ale wciąż się wyrywa!
-To co chcecie mu kolejną dawkę podać?- Krzyknął Piotrek zza kierownicy.
-No chyba nie mamy innego wyjścia
-Nie zabije go to? To nastolatek.- Spytał Nowy, który nabierał leku do strzykawki.
-Nastolatek z jakimiś mocami.
-Kto wie, może ma moce.- Roześmiał się nerwowo zespół.
-Dobra podaje, dobrze, że nie ma dziś Lisickiego na SORze.
-Dokładnie.- Odpowiedział Nowy po czym lekko parsknął śmiechem.
-Dobra zaczyna działać, już się tak nie wyrywa, przypne go pasami w razie co. Piotrek za ile będziemy?
-Chwila, już dojeżdżamy.
-Dobrze, jak myślicie o co mu chodziło gdy powiedział "Rick"?
-Nie wiem, zostawmy to policji.- Odezwał się kierowca
-Czekajcie mam pomysł.- Gabryś przerwał chwilową ciszę.- Adam, mógłbyś sprawdzić kto zgłaszał wypadek?
-Już sprawdzam, jest. Rick, nazwiska nie podał, a co?
-Mamy podejrzenie, że to on mógł bić chłopca lub wypchnąć go przez okno. Jeśli dasz radę przekaż to policji, my juz dojeżdżamy.
-Jasne, przekaże policji.
-Właśnie czy ten cały " upadek" nie wydawał Wam się dziwny?
-Nowy, pomyliłeś zawody, my ratujemy życie, a nie szukamy zabójców czy złodziei.- Owszem sam zwróciłem uwagę na dziwne zachowanie opiekunki i całobyt sytuacji oraz zachowanie chłopaka
-Ale Wiktor, przyznasz chyba, że no nie wyglądało to prawdziwie.
- No dobra, i co znowu sugerujecie?- Cała rozmowa próbowała odbyć się w szeptach pomiędzy naszą trójką w nadziei, że Peter tego nie usłyszał.
![](https://img.wattpad.com/cover/327349669-288-k25590.jpg)
CZYTASZ
Irondad /// Spiderson
Fanfiction15 letni Peter Parker i jednocześnie Spider-man stracił rodziców w wieku 8 lat, później przejęła opiekę nad chłopcem ciocia May, jednak ta ginie w wypadku samochodowym gdy Peter ma 15 lat i trafia on do domu dziecka. W wigilię do ośrodka przyjeżdża...
🕸39🕸
Zacznij od początku