13. Każdy świadek to potencjalne zagrożenie

99 11 8
                                    

– Jason!

– Nic mi nie jest. – Jason dychał ciężko zgięty w pół.

Will chyba w ostatniej chwili usłyszał krzyk, przybiegł i wyciągnął go z macek jadowitej tentakuli. Jason miał naprawdę sporo szczęścia.

– Na pewno? – dopytywał Puchon.

Will zauważył na skroni Jasona kropelki potu.

– Dzięki za pomoc, ale chyba bym sobie poradził – odrzekł Jason, łapiąc oddech.

– Tak, chyba tak – odpowiedział powoli Will. – Widziałeś kogoś jeszcze?

– Parę osób, ale nikogo w tarapatach – przyznał Jason. – Chcesz dalej iść razem?

– Dobra – zgodził się Will, choć czuł się odrobinę dziwnie.

Właściwie od jakiegoś czasu przy Jasonie było mu naprawdę dziwne i Will obiecywał sobie, że gdy wyjdą z labiryntu, to wreszcie postara się z nim porozmawiać, bo wcale nie był przekonany, co do tego, że to, co między nimi, jest w porządku.

Will uświadamiał sobie powoli, że ich relacja nie powinna nigdy była wyjść poza ramę koleżeństwa. Owszem, bardzo lubił Jasona, lubił z nim spędzać czas, rozmawiać i uważał, że Jason jest bardzo atrakcyjnym chłopakiem, ale to nie zmieniało faktu, że Willowi nie podobało się to, co nabudowali na tym koleżeństwie.

Ich relacja miała dość fizyczny charakter. Bardziej przypominała coś na zasadzie friends with benefits niż związek, a Will nie miał nigdy zamiaru wkopywać się w coś podobnego. Nie było między nimi wyznań, zobowiązań, nie pokazywali publicznie, że coś ich łączy.

Will odkrył, że coś jest nie tak, gdy doszedł do wniosku, że źle się czuje z myślą pokazywania tego publicznie. Z Nikiem tak nie było. Willowi nie przeszkadzało, że ktoś zobaczy, jak całuje się z Nikiem, jak przytula się z Nikiem czy jak trzyma Nica za rękę. Z Jasonem tego nie chciał i Will był przekonany, że musi to uporządkować. Musi mu powiedzieć, jak dokładnie się czuje i że nie mogą dalej w ten sposób. Miał tylko nadzieję, że nie zrani w ten sposób Jasona i jakoś wszystko między nimi się wyprostuje.

Will szedł obok Gryfona, rozmyślając o tym wszystkim.

– Co to jest? – zdziwił się Jason, gdy doszli do sporego placu z postumentem na środku. Na postumencie stał złoty posąg.

– Nie mam pojęcia. Wygląda trochę jak serce labiryntu...

Posąg poruszył się i w tym momencie Will uświadomił sobie dwie rzeczy.

To nie był posąg, tylko Kaligula w złotych szatach. I byli w poważnym niebezpieczeństwie.

Nico wyszedł na plac z drugiej strony, a to, co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach. Will i Jason walczyli z Kaligulą. Z różdżki nauczyciela wystrzeliło coś, co wyglądało, jak złote lasso, którym Kaligula próbował złapać dwójkę uczniów. I mimo że Gryfon i Puchon unikali lassa, to wyglądało to tak, jakby tańczyli tak, jak chciał Kaligula.

Nico wściekł się. Zanim zdążył pomyśleć, uderzył w Kaligulę swoim ulubionym zaklęciem. Drętwota jednak odbiła się od złotej szaty i nie zrobiła mu krzywdy, a jednie zwróciła uwagę Kaliguli na Nica.

– Di Angelo, świetnie, doskonale...

– Nico, uważaj! – ryknął Will.

Nico odskoczył, gdy złote lasso wystrzeliło w jego stronę i przeturlał się w bok. Co to miało znaczyć? To tylko jakaś próba, prawda?

Nicowi było wszystko jedno. Jeśli tylko miał w jakiś sposób skrzywdzić znienawidzonego nauczyciela, to chciał to zrobić. Kaligula był po prostu zły.

Nico rzucił się do walki razem z Jasonem i Willem. Choć była ich trójka, to zaklęcia nie robiły na Kaliguli wrażenia. Dalej wywijał swoim lassem, a oni dalej przed nim uciekali, posyłając na darmo klątwy.

– Co pan robi?! – krzyknął Jason, odskakując do tyłu.

– Dość zabawy – warknął Kaligula i zwinął złote lasso. – Avada Kedavra!

Zielone światło uderzyło w Jasona z taką siłą, że odleciał jeszcze kilka metrów. Nico dopiero w tym momencie przestał myśleć, że to próba. Kaligula chciał ich po prostu pozabijać.

– JASON! – ryknął przerażony Will.

– Will, uciekaj! – wrzasnął Nico równie przerażony, ale Kaligula wykorzystał ich rozproszenie i obydwu złapał na złote lasso i przyciągnął do siebie.

– On żyje, prawda? – spytał Will. Jego twarz zamarła w wyrazie przerażenia, a swoje pytanie skierował do Kaliguli. – To jakiś żart?

– Nie ujdzie ci to na sucho – syknął Nico, próbując złapać oddech, gdy złota obręcz coraz mocniej zaciskała się na jego ciele. – Z tego się nie wywiniesz...

– Ja? To ty się z tego nie wywiniesz, synu Hadesa.

– Kurwa! I co z tego?! Co z tego, że jestem synem Hadesa?! – krzyknął Nico, czując fizyczny ból, gdy lasso go ściskało.

– Bardzo dużo – odpowiedział powoli Kaligula. – Jesteś taki jak on... Zawsze pchał swój długi nochal tam, gdzie nie trzeba. Zawsze się wtrącał.

Nico ledwo go słuchał, bo był zbyt przejęty tym, że Will widocznie zaczynał się dusić.

– Co mój ojciec ci zrobił? – Nico starał się grać na czas i coś wymyślić. Różdżka wypadła mu z ręki, gdy Kaligula zarzucił na niego pętlę.

– Przez niego gniłem dwadzieścia lat w Azkabanie. Cudownie będzie wrobić teraz jego synusia w podwójne morderstwo.

Nico bał się, że kończy mu się czas.

– Dam ci, co zechcesz, tylko zostaw Willa – wystękał.

– Willa? – Kaligula przeniósł wzrok na drugiego chłopaka. – Zaraz będzie po wszystkim.

– Nie! Zostaw go! On nie jest niczemu winien! – błagał Nico.

– Wystarczyłby mi Grace, ale każdy świadek to potencjalne zagrożenie, wiesz o tym, di Angelo?

– Jak...? Jak to się stało, że gniłeś tyle lat w więzieniu, a ktoś cię dopuścił do nauki w szkole? Nie sprawdzili, kogo zatrudniają?

Kaligula zaśmiał się.

– Mam trzy twarze, ale nikt ci w to nie uwierzy di Angelo, gdy będziesz płakał na sali sądowej. Raz jestem Kaligulą, raz nazywam się Kommodusem, a raz... Neronem.

Nico słyszał o Neronie. Próbował sobie przypomnieć co. Wrócił pamięcią do archiwalnych gazet, które kiedyś przeglądał z Willem w bibliotece. Tam musiał coś czytać o Neronie. Nielegalny przemyt? Trochę za mało, żeby dostać dwadzieścia lat...

– Podpaliłeś ostoję magicznych stworzeń – przypomniał sobie Nico. – Zginęło mnóstwo zwierząt, również tych rzadkich.

– A ten mądrala Hades zamiast przyjąć do wiadomości, że to był wypadek, drążył – dopowiedział Kaligula-Neron.

– Złapał cię – stwierdził nie bez satysfakcji Nico. – Czego chciałeś? Wyłudzić odszkodowanie za tę krzywdę, którą zrobiłeś tylu gatunkom?

– Jesteś taką mądralą jak on.

Byli dość blisko siebie. Gdyby Nico dotknął różdżki Kaliguli, to być może udałoby się wycofać zaklęcie albo nawet wywołać jakieś inne... Kątem oka dostrzegł, że w miejscach, gdzie lasso otacza ciało Willa, przez szatę zaczęła przesączać się krew. Spanikował. Mimo bólu wyciągnął dłoń w kierunku różdżki Kaliguli i wywołał najgłupsze zaklęcie, jakie mu przyszło do głowy.

Jak nie zostać nekromantą 2 | Solangelo crossoverWhere stories live. Discover now