Następnego dnia zaczęły się lekcje. Nico był zaskoczony, jak wiele zadają nauczyciele i ile nauki go czeka na szóstym roku. Okienka, które wskoczyły mu w miejsce odrzuconej w tym roku numerologii, starał się wykorzystywać na systematyczne odrabianie lekcji. Zastanawiał się, dlaczego Will go nie ostrzegał, że tak to wygląda. A może mówił coś o tym, tylko Nico to puszczał mimo uszu?
W pierwszym tygodniu Sherman Yang, który został nowym kapitanem, poinformował Nica, że ma przyjść na trening. Nico nie był tym zachwycony. Clarisse, gdy prowadziła drużynę, pytała go o zdanie i starała się, żeby Nico żył przynajmniej w przeświadczeniu, że ma wybór i robi łaskę Slytherinowi. Sherman jednak nie zamierzał się patyczkować.
Nico uczestniczył też w pierwszej lekcji obrony przed czarną magią w tym roku, którą prowadził nowy nauczyciel, Kaligula. Profesor zaczął od przejrzenia listy obecności, zatrzymywał się przy każdym i wypytywał o podejście do przedmiotu.
– Pan Nico di Angelo – wyczytał w końcu nauczyciel i skupił wzrok na Ślizgonie. – A pan, co robi w mojej klasie?
– Chcę zostać aurorem – odpowiedział Nico. Po raz pierwszy przyznał się do tego przy tak dużej grupie osób.
Kaligula niespodziewanie wybuchnął śmiechem, co zdeprymowało Nica. Po twarzach innych w klasie zorientował się, że oni też nie wiedzą, o co chodzi.
– Pan? Syn zbrodniarza chce łapać przestępców?
Nico poczuł, że krew odpływa mu od twarzy. Nauczyciele może traktowali go z dystansem, ale nigdy żaden nie wypominał mu wprost, czyim jest synem.
– Mój ojciec nie jest zbrodniarzem – wycedził. – Właśnie toczy się proces przed sądem, który...
– Doprawdy? – przerwał mu Kaligula. – Rok temu też pan tak myślał?
Nico nie wiedział, co odpowiedzieć. Zaskoczenie, które odczuwał, powoli zamieniało się we wściekłość.
Profesor uśmiechnął się drwiąco.
– Dalej, di Angelo, zastanów się, jeszcze możesz opuścić moją klasę.
– Nie zamierzam – odrzekł Nico.
– Jesteś pewien? Ja nie zamierzam ci niczego ułatwiać. A ty pamiętaj, że nie chcę w tej sali żadnych sztuczek z inferiusami – znowu się zaśmiał drwiąco.
Nico postanowił milczeć. Opuścił głowę i patrzył po prostu na blat biurka. Nie chciał dać się sprowokować. To na szczęście pomogło. Nauczyciel przeszedł do kolejnej osoby.
Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji, Nico był jednym z pierwszych, którzy opuścili salę. Zaczynała się przerwa obiadowa, więc postanowił odszukać Willa i o wszystkim mu powiedzieć. Nie miał za bardzo ochoty na siedzenie przy stole Huffepuffu, ale nie widział innego wyjścia. Miał się starać dla Willa, więc w sumie to dobra okazja, żeby wyjść spoza strefy komfortu i pokazać, że mu zależy.
Poczekał na Puchona przy drzwiach do Wielkiej Sali. Will znowu był w towarzystwie przyjaciół i znowu wyglądał na rozbawionego i zadowolonego z życia, czyli tak, jak ostatnio nigdy przy Nicu.
– Will! Solace! Solace! – zawołał go Nico kilkukrotnie. Will znowu przestał się uśmiechać na jego widok. Powiedział coś do Lou i Cecila i podszedł do Nica.
– Hej, co tam? – spytał całkiem neutralnie Puchon.
– Zjemy razem obiad? Mogę usiąść przy stole Hufflepuffu, jeśli chcesz – zaproponował Nico.
– Tak, spoko – odpowiedział Will, więc razem ruszyli w odpowiednim kierunku.
Nico starał się nie pokazywać dyskomfortu, gdy zajmowali miejsca. Zaczął wypytywać Willa, jak mu mija tydzień, a Will opowiadał coś o lekcjach i obowiązkach prefekta. Nico miał wrażenie, że ta rozmowa jest jakaś drewniana i uświadomił sobie, że przestali się ze sobą przekomarzać, a przecież kiedyś bardzo to lubili. Nie był to jednak odpowiedni moment na podpuszczanie Willa w tym zakresie, więc Nico po prostu opowiedział mu, jak Kaligula zachował się na lekcji.
– Obrzydliwe – skomentował to Will. – Nie rozumiem, jak można obwiniać dzieci za grzechy rodziców.
Nico poczuł się trochę lepiej, gdy to usłyszał. Will znowu był po jego stronie.
– Poczułem się trochę, jakby mi groził – przyznał Ślizgon.
– Jeśli będzie się do ciebie czepiał, idź do Hekate – poradził Puchon.
– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie... Hej, Solace, chcesz pójść ze mną w sobotę do łazienki prefektów? – spróbował Nico.
Will uśmiechnął się.
– A co? Umyć ci plecki, di Angelo? – zakpił.
Nico poczuł, jak mu trzepocze serce z radości. Will znowu sobie z nim żartował.
– Mhm, jakbyś mógł, to nie tylko plecki.
Will pozwolił, by Nico odpiął mu szatę, by włożył mu język do ust oraz palce pod bieliznę. Czuł, jak Ślizgon rozpaczliwie pragnie bliskości i Will postanowił mu ją dać. Sobie pozwolił wziąć przyjemność i czułości, którymi Nico go obdarzał. Wplatał palce w ciemne włosy i oddawał pocałunki.
– Pokochasz się ze mną? – spytał Nico ochryple.
Kochać się. Ciekawa zmiana w słownictwie. Do tej pory raczej się pieprzyli.
Will w odpowiedzi po prostu pomógł Nicowi ściągnąć jego szatę, a ten pospiesznie wyjął z kieszeni znajomą buteleczkę eliksiru, który już wcześniej im pomagał przy stosunkach. Później Nico siedział Willowi na biodrach i powoli się poruszał. Nigdy wcześniej nie robili tego w takiej konfiguracji, ale Will nie mógł powiedzieć, że mu się to nie podoba.
Kiedy obaj doszli, Nico opadł mu na klatkę piersiową, a Will mocno przytulił zgrzanego Ślizgona.
– Will... K-kocham cię – wyznał Nico. Po raz pierwszy to Nico zainicjował to wyznanie.
– A ja ciebie – odpowiedział Will, bo była to prawda, nawet jeśli ostatnimi czasy był zagniewany na swojego chłopaka.
Nico westchnął i mocniej przylgnął do Willa.
– Masz jutro czas na spacer? – spytał Nico po chwili.
– Coś tam może znajdę – odrzekł Will, głaszcząc Ślizgona po plecach.
– Pozwolę ci się trzymać za rękę.
– Zgoda – zaśmiał się Will. – Odprowadzić cię do lochów?
Nico jęknął.
– Pozwól mi jeszcze chwilę się poprzytulać, potem muszę iść do biblioteki. Nawet nie wiesz, jak mi tego brakowało.
– Biblioteki? – drażnił się Will.
– Ciebie, głupolu. – Nico przesunął palce po opalonym policzku Willa.
– A ty nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało – odpowiedział Will, choć on miał na myśli cały ten czas, kiedy Nico zniknął ze swoim ojcem.
Ślizgon opuścił wzrok i zsunął się na bok, próbując opleść Willa jedną ręką i jedną nogą. Puchon znowu poczuł tlącą się w jego wnętrzu iskierkę irytacji, która ostatnio kazała mu sprowokować Nica do kłótni. Przemógł się i wtulił nos we włosy Nica. Delikatnie pocałował go w głowę. Leżeli tak jeszcze chwilę. Will podejrzewał, że Nico obawia się podejmować tematu letniej rozłąki. W końcu jako pierwszy zaczął się ubierać. Will nieco się ociągał.
Gdy został sam, usiadł na brzegu pustego basenu i ukrył twarz w dłoniach. Znowu czuł ten palący ból promieniujący od serca w stronę brzucha. Mógł sobie wmawiać, że to przez eliksir wzmacniający, ale nie używał go w ogóle w czasie wakacji.
Wreszcie podniósł się, a przy krawędzi dostrzegł buteleczkę z czerwoną cieczą, której zapomniał Nico. Pospiesznie schował fiolkę do swojej kieszeni i wyszedł z łazienki, by zająć się czymś, co pomoże nie myśleć o źródle bólu.
YOU ARE READING
Jak nie zostać nekromantą 2 | Solangelo crossover
FanfictionNico bardzo chciałby, żeby Will mu wybaczył, a Will bardzo chciałby wybaczyć, ale czasami chcieć nie znaczy móc.