3. Chcę zostać aurorem

108 11 2
                                    

Następnego dnia zaczęły się lekcje. Nico był zaskoczony, jak wiele zadają nauczyciele i ile nauki go czeka na szóstym roku. Okienka, które wskoczyły mu w miejsce odrzuconej w tym roku numerologii, starał się wykorzystywać na systematyczne odrabianie lekcji. Zastanawiał się, dlaczego Will go nie ostrzegał, że tak to wygląda. A może mówił coś o tym, tylko Nico to puszczał mimo uszu?

W pierwszym tygodniu Sherman Yang, który został nowym kapitanem, poinformował Nica, że ma przyjść na trening. Nico nie był tym zachwycony. Clarisse, gdy prowadziła drużynę, pytała go o zdanie i starała się, żeby Nico żył przynajmniej w przeświadczeniu, że ma wybór i robi łaskę Slytherinowi. Sherman jednak nie zamierzał się patyczkować.

Nico uczestniczył też w pierwszej lekcji obrony przed czarną magią w tym roku, którą prowadził nowy nauczyciel, Kaligula. Profesor zaczął od przejrzenia listy obecności, zatrzymywał się przy każdym i wypytywał o podejście do przedmiotu.

– Pan Nico di Angelo – wyczytał w końcu nauczyciel i skupił wzrok na Ślizgonie. – A pan, co robi w mojej klasie?

– Chcę zostać aurorem – odpowiedział Nico. Po raz pierwszy przyznał się do tego przy tak dużej grupie osób.

Kaligula niespodziewanie wybuchnął śmiechem, co zdeprymowało Nica. Po twarzach innych w klasie zorientował się, że oni też nie wiedzą, o co chodzi.

– Pan? Syn zbrodniarza chce łapać przestępców?

Nico poczuł, że krew odpływa mu od twarzy. Nauczyciele może traktowali go z dystansem, ale nigdy żaden nie wypominał mu wprost, czyim jest synem.

– Mój ojciec nie jest zbrodniarzem – wycedził. – Właśnie toczy się proces przed sądem, który...

– Doprawdy? – przerwał mu Kaligula. – Rok temu też pan tak myślał?

Nico nie wiedział, co odpowiedzieć. Zaskoczenie, które odczuwał, powoli zamieniało się we wściekłość.

Profesor uśmiechnął się drwiąco.

– Dalej, di Angelo, zastanów się, jeszcze możesz opuścić moją klasę.

– Nie zamierzam – odrzekł Nico.

– Jesteś pewien? Ja nie zamierzam ci niczego ułatwiać. A ty pamiętaj, że nie chcę w tej sali żadnych sztuczek z inferiusami – znowu się zaśmiał drwiąco.

Nico postanowił milczeć. Opuścił głowę i patrzył po prostu na blat biurka. Nie chciał dać się sprowokować. To na szczęście pomogło. Nauczyciel przeszedł do kolejnej osoby.

Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji, Nico był jednym z pierwszych, którzy opuścili salę. Zaczynała się przerwa obiadowa, więc postanowił odszukać Willa i o wszystkim mu powiedzieć. Nie miał za bardzo ochoty na siedzenie przy stole Huffepuffu, ale nie widział innego wyjścia. Miał się starać dla Willa, więc w sumie to dobra okazja, żeby wyjść spoza strefy komfortu i pokazać, że mu zależy.

Poczekał na Puchona przy drzwiach do Wielkiej Sali. Will znowu był w towarzystwie przyjaciół i znowu wyglądał na rozbawionego i zadowolonego z życia, czyli tak, jak ostatnio nigdy przy Nicu.

– Will! Solace! Solace! – zawołał go Nico kilkukrotnie. Will znowu przestał się uśmiechać na jego widok. Powiedział coś do Lou i Cecila i podszedł do Nica.

– Hej, co tam? – spytał całkiem neutralnie Puchon.

– Zjemy razem obiad? Mogę usiąść przy stole Hufflepuffu, jeśli chcesz – zaproponował Nico.

– Tak, spoko – odpowiedział Will, więc razem ruszyli w odpowiednim kierunku.

Nico starał się nie pokazywać dyskomfortu, gdy zajmowali miejsca. Zaczął wypytywać Willa, jak mu mija tydzień, a Will opowiadał coś o lekcjach i obowiązkach prefekta. Nico miał wrażenie, że ta rozmowa jest jakaś drewniana i uświadomił sobie, że przestali się ze sobą przekomarzać, a przecież kiedyś bardzo to lubili. Nie był to jednak odpowiedni moment na podpuszczanie Willa w tym zakresie, więc Nico po prostu opowiedział mu, jak Kaligula zachował się na lekcji.

– Obrzydliwe – skomentował to Will. – Nie rozumiem, jak można obwiniać dzieci za grzechy rodziców.

Nico poczuł się trochę lepiej, gdy to usłyszał. Will znowu był po jego stronie.

– Poczułem się trochę, jakby mi groził – przyznał Ślizgon.

– Jeśli będzie się do ciebie czepiał, idź do Hekate – poradził Puchon.

– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie... Hej, Solace, chcesz pójść ze mną w sobotę do łazienki prefektów? – spróbował Nico.

Will uśmiechnął się.

– A co? Umyć ci plecki, di Angelo? – zakpił.

Nico poczuł, jak mu trzepocze serce z radości. Will znowu sobie z nim żartował.

– Mhm, jakbyś mógł, to nie tylko plecki.


Will pozwolił, by Nico odpiął mu szatę, by włożył mu język do ust oraz palce pod bieliznę. Czuł, jak Ślizgon rozpaczliwie pragnie bliskości i Will postanowił mu ją dać. Sobie pozwolił wziąć przyjemność i czułości, którymi Nico go obdarzał. Wplatał palce w ciemne włosy i oddawał pocałunki.

– Pokochasz się ze mną? – spytał Nico ochryple.

Kochać się. Ciekawa zmiana w słownictwie. Do tej pory raczej się pieprzyli.

Will w odpowiedzi po prostu pomógł Nicowi ściągnąć jego szatę, a ten pospiesznie wyjął z kieszeni znajomą buteleczkę eliksiru, który już wcześniej im pomagał przy stosunkach. Później Nico siedział Willowi na biodrach i powoli się poruszał. Nigdy wcześniej nie robili tego w takiej konfiguracji, ale Will nie mógł powiedzieć, że mu się to nie podoba.

Kiedy obaj doszli, Nico opadł mu na klatkę piersiową, a Will mocno przytulił zgrzanego Ślizgona.

– Will... K-kocham cię – wyznał Nico. Po raz pierwszy to Nico zainicjował to wyznanie.

– A ja ciebie – odpowiedział Will, bo była to prawda, nawet jeśli ostatnimi czasy był zagniewany na swojego chłopaka.

Nico westchnął i mocniej przylgnął do Willa.

– Masz jutro czas na spacer? – spytał Nico po chwili.

– Coś tam może znajdę – odrzekł Will, głaszcząc Ślizgona po plecach.

– Pozwolę ci się trzymać za rękę.

– Zgoda – zaśmiał się Will. – Odprowadzić cię do lochów?

Nico jęknął.

– Pozwól mi jeszcze chwilę się poprzytulać, potem muszę iść do biblioteki. Nawet nie wiesz, jak mi tego brakowało.

– Biblioteki? – drażnił się Will.

– Ciebie, głupolu. – Nico przesunął palce po opalonym policzku Willa.

– A ty nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało – odpowiedział Will, choć on miał na myśli cały ten czas, kiedy Nico zniknął ze swoim ojcem.

Ślizgon opuścił wzrok i zsunął się na bok, próbując opleść Willa jedną ręką i jedną nogą. Puchon znowu poczuł tlącą się w jego wnętrzu iskierkę irytacji, która ostatnio kazała mu sprowokować Nica do kłótni. Przemógł się i wtulił nos we włosy Nica. Delikatnie pocałował go w głowę. Leżeli tak jeszcze chwilę. Will podejrzewał, że Nico obawia się podejmować tematu letniej rozłąki. W końcu jako pierwszy zaczął się ubierać. Will nieco się ociągał.

Gdy został sam, usiadł na brzegu pustego basenu i ukrył twarz w dłoniach. Znowu czuł ten palący ból promieniujący od serca w stronę brzucha. Mógł sobie wmawiać, że to przez eliksir wzmacniający, ale nie używał go w ogóle w czasie wakacji.

Wreszcie podniósł się, a przy krawędzi dostrzegł buteleczkę z czerwoną cieczą, której zapomniał Nico. Pospiesznie schował fiolkę do swojej kieszeni i wyszedł z łazienki, by zająć się czymś, co pomoże nie myśleć o źródle bólu.

Jak nie zostać nekromantą 2 | Solangelo crossoverWhere stories live. Discover now