10. Bądźmy dalej kumplami

104 7 16
                                    

Will nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Czuł od Jasona mieszaninę jakichś perfum i alkoholu. Jego usta były niecierpliwe i drżały przy każdym ruchu.

– Jason, co ty robisz? – spytał Will, odsuwając się delikatnie.

– Nie wiem – odpowiedział Gryfon. – Może to będzie najgłupsze wyjaśnienie, jakie kiedykolwiek usłyszałeś, ale nawet teraz, gdy widzę w tobie chłód, nadal masz też mnóstwo ciepła, którego chciałbym trochę pożyczyć.

W głosie Jasona były rozpaczliwe tony.

– Ciepła?

– Przepraszam cię, Will. Chciałem tylko spróbować.

– To jakiś głupi żart? Sprawdzasz, czy na pewno jesteś taki hetero jak myślałeś? Moim kosztem?

– Nie, ja nie chcę cię skrzywdzić.

– Ja nie lubię pocałunków bez znaczenia – odpowiedział Will. – I nie chcę po raz kolejny dać się wykorzystać. Powinniśmy stąd iść.

Jason wiedział, że jeśli teraz nic nie zrobi, to pozostawi Willa z poczuciem, że ktoś się nim bawi. Stanowczym ruchem położył mu dłoń na policzku i pocałował jeszcze raz. Tym razem Will odpowiedział i Jason rzeczywiście poczuł, jak napełnia go ciepło promieniujące od krocza na resztę ciała, a potem dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdy Will położył mu dłoń na plecach.

– Jason, o co chodzi? – spytał znowu Puchon, lekko zarumieniony na policzkach.

– Nie wiem i pierdoli mnie to już. Chcę ciebie.

Will wyglądał na oszołomionego. Jason czekał na jakiś znak protestu, cokolwiek, ale Will po prostu patrzył na niego z otwartymi ustami.

– Mogę cię pocałować znowu? – spytał Jason.

– Chyba... tak.

Jason natychmiast przyparł go do ściany i brał od Puchona tyle ciepła, na ile pozwalał rozgorączkowany kontakt usta-usta.

*

Kto sobie koncertowo spierdolił życie?

– Otóż Nico di Angelo – wymamrotał Nico sam do siebie, leżąc w swoim łóżku w dormitorium.

Naprawdę nie miał siły już więcej płakać. Po prostu czas wstać i wziąć udział w kolejnym chujowym dniu, w kolejnych beznadziejnych zajęciach z Kaligulą. Czas przestać rzucać Willowi tęskne spojrzenia i skupić się na celu, jakim było zostanie aurorem. Czas wejść w dorosłość, jakby to był kolejny zwykły dzień... Nico naprawdę wątpił, by ktoś mu przysłał życzenia. Może Alecto? Może ojciec? Potrząsnął głową. Nie ma co robić sobie nadziei. W urodzinowym prezencie mogły go czekać tylko szykany na obronie przed czarną magią.

Tym razem – jakby na osłodę siedemnastych urodzin Nica – zajęcia z Kaligulą nie okazały się całkiem beznadziejne.

– Namówiłem dyrektora, by na wiosnę zorganizować turniej w labiryncie – oznajmił bardzo z siebie zadowolony profesor. – Stawką jest ocena wybitna z mojego przedmiotu bez podchodzenia do egzaminu i bez uczęszczania na zajęcia do końca roku.

W klasie wybuchły podniecone szepty.

– Oczywiście tylko dla osoby, która przejdzie labirynt jako pierwsza... spośród całego Hogwartu.

– To znaczy, że w turnieju wezmą udział uczniowie wszystkich klas? – zapytała Drew Tanaka, a Nico po raz pierwszy w życiu był chyba wdzięczny, że otworzyła jadaczkę.

– Od piątej w górę. Naprawdę nie sądzę, żeby ktokolwiek z młodszych uczniów miał jakiekolwiek szansę z tym, co szykuję. – Od Kaliguli biła pewność siebie.

Początkowy entuzjazm osłabł. Nico poczuł jednak determinację. Był dobrze wyszkolony, znał się na zaklęciach i czarnej magii. Zdąży jeszcze zrobić kurs teleportacji na dokładkę. Kto miałby przejść przez labirynt, jeśli nie on?

Will Solace. Odpowiedział natrętny głosik w jego głowie. No tak, Will też był świetnie wyszkolonym czarodziejem, więc jeśli będzie chciał wziąć udział w tym turnieju, to będzie poważną konkurencją. Nawet Alecto uważała, że Will nadawałby się na aurora.

Nico starał się zdusić w sobie nadzieję na to, że może gdyby spotkali się w labiryncie, to część drogi mogliby przejść razem... pomagając sobie.

*

Will nie rozmawiał z Jasonem od czasu balu, a sam Jason jakoś nie wykazywał dużej woli, żeby taką rozmowę zainicjować. Will nie wiedział, czego się spodziewać. Że Gryfon podejdzie do niego przy śniadaniu? Że zaczepi go na korytarzu? A na wspólnych zajęciach pogadają czy zacznie go unikać?

– Słyszałeś o labiryncie? – spytał jednak Jason na zielarstwie.

Will nie słyszał, więc Jason wyjaśnił mu, czego młodsze klasy dowiedziały się na zajęciach Kaliguli.

– Myślisz, że zamierza wpuścić tam wilkołaki? – spytał Will.

– On jest nieobliczalny, więc może wpuścić samego Hadesa... – Jason urwał, jakby uświadomił sobie, że właśnie popełnił gafę. – To znaczy czytałem już artykuły Kalipso, ale no... Trudno przestawić się na myśl, że on jest jednak niewinny – usprawiedliwił się Jason.

– Taaa... Rozumiem – odrzekł powoli Will.

– Przepraszam. Nie powinienem tak mówić.

– Nie, spoko. Wydaje się to całkiem normalne. – Will też starał się brzmieć normalnie.

– Co do Kalipso... Nocowała u nas po balu w dormitorium – wyznał Jason.

– Z Leonem?

– Chichotali i szamotali się do rana – westchnął Gryfon. – To już chyba bym wolał Hazel.

– Wolałbyś Hazel w swoim dormitorium?

– Przynajmniej nie jest o miliony lat starsza.

– O miliony? – Will parsknął. – A my nie zamierzamy gadać o tym, co się stało?

Puchon spoważniał.

– Myślałem... że nie chcesz o tym rozmawiać – odpowiedział powoli Jason.

– Ja? – zdziwił się Will. – To ty... To ty to zainicjowałeś.

– No tak... – Jason spojrzał na czubki swoich butów wystające spod szaty.

– Poczekaj. Wiem, co chcesz powiedzieć. Byłeś pijany. Ja zresztą trochę też... No może bardziej wstawiony niż pijany. Była atmosfera balu. Nie chcesz już do tego wracać. Bądźmy dalej kumplami – wyrecytował Will, jakby długo nad tym myślał.

– Właściwie to... – Jason wyglądał, jakby bił się z myślami. – Chciałem zaproponować, żebyś poszedł ze mną zrelaksować się w łazience prefektów dziś wieczorem.

Will byłby mniej zdziwiony, gdyby Jason zaproponował mu, żeby rzucili Hogwart. To przynajmniej mógłby uznać za żart. Tymczasem Gryfon zapraszał go na... randkę?

Will naprawdę nie wiedział, co o tym myśleć. Co czuł do Jasona? Miłość? Na pewno nie. Zauroczenie? Może trochę. Pożądanie? Chyba najbardziej z tych wszystkich rzeczy.

– Okej, możemy tam pójść po kolacji – zgodził się po chwili namysłu.

Jak nie zostać nekromantą 2 | Solangelo crossoverWhere stories live. Discover now