PŁYTA LOVEJOY I (W.G)

9 0 0
                                    

Robin Morgan

- Radio?! - pisnęłam. Przytuliłam się mocno do mamy. - Dzięki, dzięki, dzięki!!!! - wykrzyczałam i bez krzty zawahania ruszyłam do pokoju z odtwarzaczem. Wchodząc (wbiegając) do pokoju z nowiusieńkim radyjkiem, usłyszałam chichot rodziców. Zamknęłam drzwi i zaczęłam go rozpracowywać.

Po około godzinie udało mi się go podłączyć i włączyć. Z ogromnym uśmiechem patrzyłam na nie, dopóki nie wpadłam na pomysł. Przecież mogę kupić sobie płyty, żeby nie słuchać ciągle powtarzających się piosenek w radiu! Zachwycona swoją wspaniałomyślnością, założyłam buty (uprzednio informując rodziców, że wychodzę) i wybiegłam z mieszkania.

Wyszłam z bloku i w podskokach, po dojściu na przystanek, wsiadłam do autobusu, rozpoczynając podróż. Byłam bardzo podekscytowana. Od zawsze chciałam radio!

Obserwowałam poruszające się za szybą auta, rozmyślając o tym jaką płytę zakupić.

Może pop?

Albo jazz...?

W sumie... hip-hop?

Spokojna muzyka?

Bardzo dużo opcji.

Zdecydowałam, że wybiorę już na miejscu.

Wysiadłam z autobusu i truchtem podbiegłam do mojego ulubionego sklepu. Mydło i powidło jest najtrafniejszym określeniem. Od zabawek dla dzieci po talizmany i kryształy. Oczywiście płyty również się tutaj znajdywały.

Zastanawiałam się też nad zakupem gramofonu, ale to już chyba za dużo. Mój portfel nie wytrzymałby.

Po przekroczeniu progu od razu poczułam się jak w domu.

Cały sklep był średnich rozmiarów, urządzony w stylu grunge. Mimo, że w tym sklepie było wszystko, to zdecydowanie górowały kamienie i wróżbiarstwo. Gdziekolwiek by się nie spojrzało wszędzie coś jest.

Uśmiechnęłam się szeroko z wzajemnością do kasjerek w moim wieku, z którymi się znałam i weszłam wgłąb sklepu. Rozejrzałam się dookoła i westchnęłam z zachwytem. Ten sklep nigdy nie przestanie budzić podziwu.

Odwróciłam głowę w stronę płyt i skierowałam się do nich. Stanęłam około metr od nich, bo cała ściana była w nich zapełniona.

- Super... - mruknęłam do siebie. - Jak ja tu coś znajdę? - kontynuowałam rozmowę z samą sobą. Poczułam na sobie czyiś wzrok.

Nie tracąc więcej czasu zabrałam się za szukanie. Nuciłam przy tym muzykę z głośników. Przebierałam sprawnie między płytami, dopóki nie wystraszył mnie męski głos.

- Może pomóc? - podskoczyłam w miejscu. Złapałam się za serce i odwróciłam się do mężczyzny. Ku mojemu zdziwieniu patrzyłam na jego klatkę piersiową, a nie twarz. Podniosłam głowę i spotkałam się z intensywnie brązowymi oczami. Zmarszczyłam brwi i zbadałam dokładniej jego wygląd. Brunet o kręconych włosach, wzrost conajmniej 195, cholernie przystojny i mający piękny uśmiech którym mnie obdarowywał. Musiałam strasznie zadzierać głowę żeby w ogóle na niego patrzeć.

Odchrząknęłam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że gapię się na niego odrobinę za długo.

- W czym? - zapytałam głupio. Walnęłam sobie plaskacza w myślach. Zaśmiał się cicho.

OpowiadaniaDär berättelser lever. Upptäck nu