WSPINACZKA NA WF (W.G)

34 0 0
                                    

Robin Morgan

Kolejny nudny dzień w tym brudnym pierdolniku. Życie jest piękne... Do czasu. Gdy masz WF życie staje się okropne. Masz ochotę wyjść i nigdy nie wrócić. Lecz tamtego dnia stała się rzecz niesłychana...

- Dobrze dzieci. - zwrócił na siebie uwagę nasz kochany wuefista. Uwielbiałam go całym sercem za to, jaki był prawdziwy. - Nie chcę mi się, nie ukrywam. Powspinajcie się na tę nową ścianę wspinaczkową którą szkoła zafundowała z pieniędzy przeznaczonych na szkołę... - ostatnie zdanie powiedział z wyrzutem. - ...a ja poudaję szczęśliwego z życia wuefistę.

Byłam ostatnia w kolejce do wspinania się. W ogóle nie zwracałam uwagi na moich „kolegów" z klasy którzy jak małpiszony wspinali się na ścianę. Jakby to określiła moja wychowawczyni Małgorzata Śmietnik: „myślisz na moich lekcjach o niebieskich migdałach".

W końcu nadeszła moja kolej.

Podeszłam bliżej.

Było naprawdę wysokie.

Tak bardzo nie skupiłam się na lekcji, że zapomniałam zapiąć sobie liny.

Jak można być tak głupim?

Dumnie wspięłam się na sam szczyt. Już chciałam skakać, gdy uświadomiłam sobie, że brakuje sznura. Lekka panika mi się włączyła. Na szczęście zauważyłam belkę na samym szczycie. Usiadłam na niej. Było około osiem metrów w dół, więc nie było opcji żebym zeszła sama.

Darłam się jak opętana, ale nikt nie słyszał.

- Super. - mruknęłam, gdy zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy wyszli. Zostałam sama.

Po kilkunastu minutach w końcu kolejna klasa weszła na halę. Zauważyłam jakiegoś okropnie wysokiego bruneta, który zmierzał w stronę kantorku (był obok ściany wspinaczkowej).

- O mój Boże! - wykrzyknęłam, gdy go zauważyłam. - Hej ty! Brunecik! - wolałam go. Zaczął obracać się na różne strony. - Tu, na górze! - nareszcie spojrzał na górę. Wyraźnie zaskoczony zdał sobie sprawę, że nie jestem z jego klasy. - Pomóż mi, proszę.

- Jak ty się tam znalazłaś? - jego wzrok powędrował na dół. - I to bez liny?! - zaśmiałam się nerwowo.

- Tak jakoś... - zaciekawiony wpatrywał się we mnie. - Pomożesz, czy nie? - przerwałam niezręczną ciszę.

- Niby jak?

- Nie wiem, złap mnie.

- Przecież ty się zabijesz! Nie widzisz jak jest wysoko?

- I tak bym umarła, proszę złap mnie. - westchnął po czym podszedł do ściany tak, że był do niej przodem. Rozłożył ręce i czekał aż zeskoczę. Syknęłam cicho podczas przekładnia nogi przez belkę. - Co ja robię ze swoim życiem? - spytałam histerycznie sama siebie.

Zeskoczyłam przygotowana na bolesny upadek. Ze strachu zamknęłam powieki.

Jednak nie było upadku.

Złapał mnie... 

Otworzyłam oczy i spotkałam się z troskliwym wzrokiem.

- Złapałem. - szepnął.

- Dziękuję ci, bohaterze.

_________________________

Uwu bąka

Sorki ze takie krótkie, ale cóż...

402 słowa

14.06.2023

OpowiadaniaWhere stories live. Discover now