A tymczasem dostałam pracę moim zdaniem trudniejszą w obiorze, z różnych względów. Nie tyle może treściowo - choć także, zwłaszcza biorąc pod uwagę nagromadzenie występowania toksycznych zachowań i relacji na populację bohaterów, czyli 9,5/10 - co pod względem konstrukcji fabuły oraz świata przedstawionego, a wreszcie samej organizacji tekstu.

Przez to wszystko zawsze już będę się zapewne zastanawiać, jak „Amano" mogłaby wyglądać, gdyby została napisana przez bardziej doświadczoną, a nie debiutującą z pełnowymiarową książką autorkę. Przez pisarkę nie tylko posiadającą mnóstwo ciekawych pomysłów fabularnych, ale także - co bardzo by się mogło przydać przy pisaniu tego typu dzieła - z obszerniejszym doświadczeniem życiowym i kapitałem kulturowym*.

Czyli na przykład z większą liczbą przeczytanych wartościowych lektur na koncie, a co za tym idzie, z lepiej ugruntowaną wiedzą z różnych ważnych dziedzin. Oraz, naturalnie, z bardziej rozwiniętym warsztatem pisarskim.

Jak również, oby, przynajmniej czasami bardziej skłonną, żeby ograniczyć swój apetyt na snucie aż tak dalece wielowątkowej historii, z tak licznymi bohaterami, jak ma to obecnie miejsce w „Amano". Na korzyść pogłębienia kilku wybranych wątków i portretów postaci oraz bogatszego opisu świata przedstawionego.

Obecnie mamy bowiem wiele wątków, niemal równie dużo tajemnic, drobiazgowe relacje na temat przeżyć i emocji rozlicznych, a jednak dość homogenicznych i przeważnie bardzo młodych bohaterów. Co z jednej strony podziwiam za rozmach i skuteczne żonglowanie przez Paolę całym tym bogactwem, ale z drugiej, czytając opowiadanie, czuję się tym wszystkim coraz bardziej przytłoczona i stawiam sobie pytanie, czy na pewno tędy droga. Do tego jednak wrócę w recenzji później.

Na razie pragnę wyraźnie podkreślić, nieco podobnie jak w omówieniu „Nadludzi", że długo się zastanawiałam, z jakiego punktu widzenia powinnam wypowiedzieć się o „Amano". Dzieło to ma bowiem wiele zalet i jak na standardy Wattpada jest naprawdę w porządku, a już zwłaszcza dla miłośników Omegaverse, których tutaj nie brakuje.

Jednak „komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie"*. Dlatego po namyśle pozwolę sobie wskazać na różne, zasadne moim zdaniem kierunki dalszej pracy nad tekstem, nawet jeśli już w tej chwili charakteryzuje się on ogromnym, a nie do końca jeszcze wykorzystanym potencjałem, jak to u Paola-Vea bywa. I choć u mnie pozostawia to niedosyt, to daje też nadzieję oraz apetyt na więcej.

UNIWERSUM:

Jest tutaj skomplikowane, rozbudowane i złożone, niczym w serii o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego lub w sadze „Gra o tron" George'a R.R. Martina. Tamte dzieła są jednak wielotomowe, napisane w oparciu o solidny research i studia z wielu dziedzin, takich jak antropologia, historia, socjologia, politologia, ekonomia, lingwistyka, psychologia, filozofia, religioznawstwo itd.

Zaś „Amano" jest zapewne przede wszystkim wytworem płodnej wyobraźni swej twórczyni i liczy sobie zaledwie 95 rozdziałów. To jak na warunki Wattpada bardzo dużo, przyznaję, jednak przy takim nagromadzeniu wątków i par - bo nawet nie pojedynczych bohaterów! - siłą rzeczy świat przedstawiony został tutaj potraktowany przez autorkę dość pobieżnie.

A szkoda, bo kiedy akurat poświęca mu więcej uwagi, robi się naprawdę ciekawie. Jak na przykład, kiedy przyglądamy się kwestiom rządzenia państwem przez Katashiego - do czego młody władca ma specyficzne podejście, a nieustające zajęcie osobą „przyjaciela", Amano, na pewno mu w niczym nie pomaga.

RiP: Read in Peace | RECENZJEWhere stories live. Discover now