Rozdział 21 - Kobiety armii

En başından başla
                                    

Wyciągnęłaś patyk od zjedzonego zamykanego lizaka. O ile myślałaś o nim jako o niskobudżetowym nożu motylkowym, to jednak był tylko żart. A twoja sytuacja była zbyt poważna na takie zagrania. Należało zdobyć prawdziwego "motylka" – nawet dla celów czysto survivalowych.

– Stać! – Wzdrygnęłaś się na głos strażnika przy wyjściu z bazy. – Imię, nazwisko, stopień, zezwolenie na opuszczenie jednostki!

– Przecież dopiero co się widzieliśmy...

– Imię, nazwisko, stopień, zezwolenie!

Z poirytowanym westchnieniem sięgnęłaś po przepustkę. Cholerni służbiści. Właśnie między innymi dlatego lepiej uciec przez ogrodzenie z tyłu.

– Szeregowa [Twoje Imię i Nazwisko]. Przepustka jest ważna do szóstej rano. – Strażnik popatrzył na ciebie podejrzliwie, więc dodałaś: – Nigdzie nie jest napisane, że w tym czasie mogę wyjść z bazy tylko raz.

Nadal nie wyglądał na specjalnie przekonanego, jednak w końcu wzruszył ramionami i usunął ci się z drogi.

***

Idąc lasem zdałaś sobie sprawę z dwóch rzeczy: uno – do domu nie pójdziesz ani podczas ucieczki, ani teraz na spokojnie, a to z jednej prostej przyczyny: klucze do domu nadal tkwiły w szufladzie od biurka Torda. Musiałabyś je wykraść, a jak nie to włamać się do domu. Ta druga opcja była bezpieczniejsza, ale nie do zrobienia teraz. Dos – wcale przecież nie musisz kraść broni, jesteś żołnierzem. Nie powinno być problemu z autoryzowanym dostępem.

Opuściłaś tereny leśne, zdjęłaś mundur i skierowałaś swoje kroki do pierwszego z brzegu nocnego. Tam zakupiłaś trzy butelki wody, a po namyśle jeszcze półlitrową puszkę energetyka. Na pewno najbliższą dobę spędzisz jeszcze w szeregach armii, musisz jakoś to przetrwać.

***

Tego było już za wiele. Przyparła cię do ściany.

– Dalej będziesz Mel wkurzać?! Mało ci jeszcze? Mel ma ci zafundować kolejne szycie, czy chcesz może w ogóle zostać dawczynią organów?!

Oczy Melissy płonęły niepohamowanym gniewem. Spuściłaś wzrok na jej szyję, a że golf się trochę zsunął, zobaczyłaś coś, co mogłaś wykorzystać, żeby ją rozproszyć. Rozległy czerwonofioletowy ślad.

– Co to jest?

Przerwałaś jej potok gróźb. Przez chwilę nie wiedziała o co ci chodzi, kiedy jednak się zorientowała, szybko cię puściła i naciągnęła sobie golf aż na podbródek.

– Nic co powinno cię obchodzić!

– To malinka? – Uśmiechnęłaś się, zadowolona z tego, jak Mel kurczy się w sobie.

– A nawet jeśli, to co. Odwal się.

– Mhm... Nie wiedziałam, że on jest taki temperamentny... To dlatego dzisiaj zaspałaś?

Oblała się rumieńcem aż po czubek głowy.

– Daj spokój! – wypiszczała. – Mel wiedziała, że trzeba było to zamalować.

– Nie przeżywaj aż tak – powiedziałaś, bo nagle aż zrobiło ci się jej żal. – Przecież to normalna sprawa, nie jesteśmy już w szkole. Wiem nawet do kogo się zwrócić o pomoc.

***

Odnalazłyście brązowowłosą dziewczynę od makijażu skuloną w zacienionej wnęce korytarza na pierwszym piętrze.

– No i co ty chcesz od Evy? – zapytała ze sceptyczną miną Mel.

– Ma na imię Eva?

– Ta. Zaraz zresztą Mel i [Twoje Imię] spalą jej kryjówkę.

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: Feb 16 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

Intruz (Tord x Reader)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin