-Chaaaaaaan, przestań, nooo przestań!!! Zero seksu przez miesiąc, rozumiesz?! Przeeeeestań!

-Zero seksu, mówisz?- zapytałem, nie przestając go męczyć.- Nie wytrzymasz.

-Wytrzymam! To Ty nie wytrzymasz! Ahh....Park Chanyeol nie po dupie!!!

-Na penisie też masz gilgotki?- zapytałem, śmiejąc się z jego reakcji.

-Tak kurwa! Wszędzie mam! W jelicie grubym też!- krzyknął ostatni raz.

Przestałem go męczyć, a on zwinął się w kuleczkę, głośno oddychając.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a po chwili w progu stanął zaspany Kris.

-Słuchajcie jeśli chcecie się wydurniać to zaknebluj jakoś Baeka, żeby nie darł ryja o siódmej rano. Inni chcą spać.- powiedział, przecierając oczy.

-Wybacz Wu, ale Chanyeol jest zbyt dużym dupkiem, żeby Cię posłuchać i MNIE, żeby przestać odwalać takie rzeczy.- powiedział Baek.

-To miała być zemsta.- powiedziałem urażony.

-Zemsta, nie zemsta, błagam was o sto tonów ciszej. Krzyczcie szeptem czy coś. Tao ma kaca, wolałbym żeby jeszcze pospał. Dobranoc.- powiedział i się zmył.

-To wszystko Twoja wina.- powiedział szeptem Baekhyun.

-Czemu mówisz szeptem?- zapytałem.

-Kris kazał krzyczeć szeptem.

-Głupi.- powiedziałem, kładąc się na nim.

-Jesteś ciężki Chan.

-Wole jak mówisz do mnie Channie...- wymruczałem mu do ucha.

-Park weź swoje wielkie cielsko i złaź ze mnie.

Zawsze używał mojego nazwiska, żeby mnie wkurzyć, ale tym razem zamierzałem mu odpuścić.

-Byun, jesteś taki wygodny, że chyba zostanę tu do końca życia.

-Chyba ocipiałeś.

-Nie mam cipki.- odpowiedziałem na zaczepkę.

-Czasem zachowujesz się jak cipa.- powiedział poważnie.

-Czyżby? To ciekawe dlaczego cały czas to ja dominuje podczas seksu?- zapytałem.

-Bo Ci pozwalam.- odpowiedział zuchwale.

Zaśmiałem się na jego słowa i w pewnym momencie poczułem jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Dawno nie było takiego momentu, który by mnie wzruszył.

-Channie? Ty płaczesz?- zapytał zdziwiony Baekhyun.

-Nie, coś mi wpadło do oka.- zbyłem go, przecierając oczy palcami.

-I widzisz, mówiłem Ci, że jesteś cipa.- powiedział i pocałował mocno moje usta. Dawno się nie całowaliśmy. Brakowało mi tego jego ciągłego podgryzania i bawienia się ze mną. Jednak teraz nie zamierzałem go nawet wypuszczać ze swoich ramion. Ściągnąłem mu szybkim ruchem koszulkę.

-Ej i co teraz chcesz żebym się z Tobą kochał z litości?- zażartował.

-Tak dokładnie.- odpowiedziałem, całując jego sutki. Usłyszałem ciche sapnięcie i późniejszy jęk. Cudowny. Zassałem się mocno na jego lewym sutku i przygryzłem go leciutko.

-Channie...nie rób tego.

-Dlaczego?- zapytałem, robiąc to samo z drugim sutkiem.

-Nie będę mógł zachować się cicho.- powiedział i jęknął donośnie.

PerfectionTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang