Nine

7K 410 162
                                    


~Chanyeol


Obudziłem się z przeraźliwym kacem. Przegiąłem wczoraj ostro. Otworzyłem ledwo jedno oko, w celu rozejrzenia się po pokoju, w którym o dziwo panował porządek. O ile dobrze pamiętam, zrobiłem tu wczoraj niezły bałagan. Poczułem jak coś mocniej zaciska się wokół mojego pasa. Spojrzałem w dół i zobaczyłem czarne pukle włosów Baeka. Mamrotał coś przez sen. Przytuliłem go do siebie mocno, nie chcąc go budzić. Chciałem się napić, susza jaka panowała w mojej jamie ustnej była gorsza niż na Saharze. Odwróciłem głowę, w celu znalezienia jakiegokolwiek picia. Zauważyłem szklankę z wodą, widocznie Baekhyun musiał ją dla mnie przygotować wcześniej. Jednak chyba nie byłem mu aż tak obojętny.

-Jak się czujesz?- usłyszałem jego zaspany głos.

Podniósł się na łokciach w celu podania mi szklanki, na którą wcześniej patrzyłem. Uśmiechnąłem się wdzięcznie po czym wypiłem całą wodę ze szklanki.

-Tragicznie.- odpowiedziałem na zadane mi pytanie.

-Chanyeol, przepraszam...

-Nie masz za co przepraszać...byłem zły, chyba nadal trochę jestem, ale do cholery Baekhyun zależy mi na Tobie i będę o Ciebie walczył.- wyznałem patrząc mu prosto w oczy.

-Nie widziałem tego co Ci robiłem, znajomość z Twoją siostrą mnie zaślepiła...

-Wiem. I wiem, że nie mogę Ci zabronić kontaktu z nią, chociaż bardzo bym  tego chciał.- powiedziałem siadając. Spuściłem swoje nogi na podłogę i pochyliłem się głową nad kolanami.

-Nie będę się z nią więcej spotykał, ani z nią rozmawiał, jeśli tego chcesz.- powiedział przytulając się do moich pleców.

-Nie chce Ci niczego kazać.- powiedziałem cicho.

-Bądź zaborczy Chanyeol, tak jak na samym początku.- powiedział całując moją nagą skórę.

-Jeśli będę zaborczy to potem będziesz krzyczał, że nie jesteś moją własnością.- powiedziałem zdegustowany.

-No bo nie jestem Twoja własnością, jestem Twoim chłopakiem, a to oznacza, że masz do mnie największe prawa.- wytłumaczył.

-W takim razie nie spotykaj się z nią, nie patrz na innych i kochaj tylko mnie.- powiedziałem pewnie, kierując spojrzenie na niego.

Uśmiechnął się zadowolony i ucałował lekko moje usta.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.- powiedział, rozładowując całe napięcie jakie się w nas dotąd znajdowało.

-Jeśli powiem, że mam ochotę na naleśniki to, to życzenie też spełnisz?- zapytałem uśmiechając się szeroko.

-Nie, to będziesz musiał sam sobie zrobić.- powiedział, po czym wytknął mi język.

-O Ty mała wredoto...- powiedziałem, rzucając go na poduszki.

Zacząłem go łaskotać tak, że zaczął głośno krzyczeć. To zrobimy pobudkę innym.

-Channie! Przestań, to boli!!!- krzyczał jak rażony prądem Baekhyun.

A ja nic praktycznie sobie z tego nie robiłem, musiałem dać mu nauczkę, aby następnym razem nie odwalał mi żadnych numerów.

-To jest ZEMSTA!- krzyknąłem.

-Chaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaan!!! Rodzę, rodzę! Będziesz tatusiem! Cieszysz się?!- krzyczał.

-Mogę być tatusiem.- odpowiedziałem na chwilę przestając go łaskotać. Otarł łzy spływające po twarzy, po czym głęboko odetchnął. Już miał się podnosić, kiedy ponownie go zaatakowałem.

PerfectionDove le storie prendono vita. Scoprilo ora