Rozdział 8

546 18 1
                                    

Pierwszy dzień w rodzinie Turner'ów o dziwo minął bardzo dobrze. Naprawdę nie nastawiałam się na tak miłe ugoszczenie mnie w tym domu.

Po tym jak Nick pokazał mi mój pokój, ogarnęłam się trochę i poszłam się położyć, bo naprawdę ponad 11 godzinny lot bardzo mnie wykończył. Przebudziłam się koło 20 i postanowiłam zejść do salonu, w którym zastałam Jenny, szykującą akurat ważne papiery do pracy. Gdy mnie zauważyła oderwała się na chwilę od nich i pokazała mi cały dom.

Okazuje się, że na przeciwko wejścia do salonu była kuchnia, która posiadała ciąg szafek oraz wyspę kuchenną. Dodatkowo odkryłam, że dół domu prawie w całości jest otwarty, wyjątkiem jest tylko łazienka znajdująca się na lewo od wejścia do domu. Była urządzona w pięknym nowoczesnym stylu z czarnymi, marmurowymi płytkami. Na przeciwko drzwi do łazienki znajdowały się drzwi prowadzące do garażu, w którym znajdowały się trzy auta, łącznie z granatową BMW Nicka, oraz przepiękny czarny motocykl, pewnie także własność chłopaka.

Na piętrze natomiast znajdowały się cztery sypialnie, posiadające po jednej łazience i jednej garderobie. Naprawdę ten dom był bardzo luksusowy. Jenny pokazała mi również, że za domem znajduje się wielki taras, na który prowadzą wcześniej przeze mnie zauważone przesuwane drzwi, oraz znajduje się ogromny basen.

Nie mogę się doczekać, aż zrobi się lato i będę mogła sobie w nim popływać, oraz poopalać się na leżakach. Wcześniej wydawało mi się, że poznałam już wszystkich członków rodziny, ale się myliłam. Dopiero koło 21 poznałam ostatniego już członka rodziny, czyli 3-letnią suczkę, rasy golden retriever, która wabi się Rika. Była u siostry Jenny, więc nie miałam jak jej wcześniej poznać. Rika była naprawdę słodkim pieskiem. Jak mnie tylko zobaczyła, podbiegła i zaczęła kręcić się wokół mnie, przy okazji mnie obwąchując. Coś czuję, że się z nią bardzo polubię.

Pobawiłam się trochę z nią, po czym udałam się do swojego pokoju, bo byłam nadal wyczerpana, pomimo tego, że wcześniej zrobiłam sobie krótką drzemkę. Poza tym i tak musiałam iść wcześniej spać, bo jutro z samego rana muszę dostać się do szkoły, aby zanieść papiery o przyjęcie.

Rano obudził mnie znienawidzony przeze mnie budzik. Dosłownie za nic w świecie nie chciało mi się wstawać, ale wiedziałam, że jeśli ja tych papierów nie zaniosę, to nikt za mnie tego nie będzie robił. Niestety. Tak więc zebrałam się jakoś w sobie i zwlekłam się z łóżka.

Poszłam do łazienki, gdzie na szybko się wykąpałam, umyłam zęby, uczesałam się oraz zrobiłam szybki makijaż, ponieważ nie chciałabym aby sekretariat szkoły wystraszył się mojej zmęczonej twarzy. Po niecałej godzinie wyszłam w końcu z łazienki i ubrałam czarne jeansy i do tego miętową bluzę. Zeszłam szybko do kuchnie, gdzie znajdował się już Nick.

- Dobrze się spało? - zapytał, podsuwając mi talerz z goframi - Jakby co, nie przyzwyczajaj się. Na co dzień jako śniadanie do szkoły są zazwyczaj płatki. Tym razem wyjątkowo, mama zdecydowała się upiec na szybko gofry, za nim wyszła do pracy.

Wzięłam jednego gofra i zaczęłam na szybko go jeść, ponieważ przez to, że nie chciało mi się wstać, wstałam dość późno. Raczej nie chciałabym, aby przeze mnie Nick spóźnił się na zajęcia.

- Dzięki. I spało się w porządku. - odpowiedziałam po chwili.

Dokończyłam jeść, po czy ruszyłam jeszcze na szybko do swojego pokoju, bo zapomniałam najważniejszego, czyli torebki z dokumentami. Coś czuję, że kiedyś zapomnę własnej głowy.

Weszłam do środka i zabrałam torebkę, którą miałam już wcześniej przyszykowaną na toaletce. Najszybciej jak się dało zbiegłam ze schodów, włożyłam buty i kurtkę, po czym skierowałam się w stronę garażu.

Escape from destinyWhere stories live. Discover now