- Panie Yuen...dyrektor szpitala - przedstawił go, pomijając fakt, że to jego mężczyzna.

Oboje uznali, że mogą poczekać jeszcze z wyjściem na świat ich związku. Na razie wiedział tylko Nam, ale to z uwagi na to, że był bratem V. Jeon sam z siebie jeszcze nikomu nie powiedział. Sam uznał, że przyjdzie jeszcze odpowiednia chwila, by to zrobić. Nie musieli się w końcu nigdzie spieszyć.

Jeongguk otworzył swoje usta, chcąc dodać, że powinien już iść, kiedy teczka z jego rąk została wyciągnięta, a ciekawski mafioza otworzył ją, patrząc na dokumentację mężczyzny. Czarnowłosy skanował wszystkie literki na każdej kartce po kolei, wywołując tym samym dziwny dyskomfort u pana Yuena, który nie spodziewał się takiej reakcji.

- Wasze znaki zodiaku pasują do siebie, co?- mruknął lodowato V, rzucając na nieznajomego okiem w przerwie nad czytaniem dokumentacji.- Lubi pan astronomię?

- Tak, to moja pasja, ale czemu-

- Jaki jest pana znak zodiaku?- zapytał, przerywając mu.

- Rak. 

Taehyung oddał teczkę z uśmiechem na ustach, patrząc sztucznie serdecznie w kierunku obcego mężczyzny.

- Co za przypadek...

- Słucham?- wykrztusił.

- Taehyung - warknął Jeongguk, patrząc na niego srogo.

Widział te wyniki, na pewno nie było tam raka. Wiedział, że starszy pewnie nawet nie wiedziałby co niektóre parametry oznaczały, więc zrobił to specjalnie. Było to bardzo nieprofesjonalne, co wywołało u mniejszego spore zażenowanie. Niemal schował się w swoim białym fartuchu, ale V spojrzał na niego niewinnie.

- Panie Yeun...proszę się nie stresować - wymamrotał szybko, czując spływający po jego plecach pot.- Nie ma pan nowotworu. Zapewniam pana.

- Ale on-

- Żartował, prawda?- zaśmiał się nerwowo Jeon, patrząc na szatyna. Nie wierzył, że szef mafii odwalał coś takiego tylko dlatego, że inny facet zaprosił go na kawę.

- No pewnie, że tak - V posłał mu uśmiech.- Proszę nie być taki sztywnym, bo ten zator, który pan ma pana zabije...

- JAKI ZATOR?!

Krzyk mężczyzny zaalarmował niemal wszystkim w klinice. Jeongguk spojrzał nienawistnym wzrokiem w kierunku szefa mafii, zabijając go swoimi oczami. Cóż, przynajmniej próbował. Dla Kima wyglądało to jednak jak mały kotek, który syczał na niego tylko dlatego, że ten zabrał mu jego ulubioną zabawkę.

Ponad ramieniem pacjenta, Jeon dostrzegł idącą w ich kierunku Sophie, która ze zmarszczonymi brwiami podeszła do nich, odprowadzając uprzednio starszego mężczyznę w kierunku wyjścia, które znajdowało się tuż koło jej gabinetu.

- Wszystko dobrze?- spytała.

- Pani Min - odezwał się do niej młodszy.- Mogłaby pani zabrać pana do gabinetu i wytłumaczyć mu wyniki badań? Muszę porozmawiać z dyrektorem.

- Oczywiście - uśmiechnęła się.

Jeongguk wrócił do swojego gabinetu, rzucając teczki na stół, zanim spojrzał wściekle w kierunku swojego chłopaka. V jednak nic sobie z tego nie robił. Opar się nonszalancko o ścianę i oblizał usta, skanując młodszego, szczególnie jego twarz. Miał na sobie dziś śliczny, beżowy cień na powiekach, na jego wargach była świeża warstwa balsamu, a włosy były w dość artystycznym nieładzie. Tak, jak V lubił najbardziej.

- Taehyung!- podszedł do niego, uderzając dłonią w jego pierś.- Nie możesz mówić takich rzeczy!

- Czemu nie? - burknął, wywracając oczami.- To mój szpital.

Killing Spree | TaekookWhere stories live. Discover now