54 6 20
                                    

Walka z własnymi pragnieniami jest dużo trudniejsza
niż z odbitymi na sercu uczuciami.



──────────────
ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ɪᴠ
SEA




ㅤㅤㅤ Budzik o piątej rano był zdecydowanie największą zmorą George'a jak się szybko okazało. Tego nie dało się ukryć w żaden sposób i może zasnąłby z powrotem, ale wkurzający dźwięk wiadomości nie pozwolił mu nawet się dobrze ułożyć na miękkim materacu. Wilbur ustawił mu go swojego czasu, aby brunet nie spóźniał się do szkoły, gdy przyjaciel pisał do niego. Jakimś cudem dźwięk został do dziś, bo zwyczajnie działał, dlatego chłopak złapał telefon w dłoń, mrużąc oczy i czytając wiadomości od starszego. Odpisał mu krótko i z duszą na ramieniu podniósł z łóżka. Wszystkie rzeczy miał przygotowane, więc prysznic wraz z przygotowaniem się do wyjścia nie zajął jakoś długo. Był podekscytowany i tego nie dało się totalnie ukryć. Nawet nie chciał. Rzadko, kiedy udawało mu się wychodzić z domu, a o wycieczkach nie było mowy. Rodzice byli cholernie sceptycznie nastawieni do tego wszystkiego, bo oczywiście ochrona jego osoby była najważniejsza. Problem pojawiał się za każdym razem jednak, kiedy Davidson zwyczajnie tej ochrony nie potrzebował. Potrafił się obronić, kiedy tego potrzebował, a odkąd pamiętał takiej potrzeby nie miał. Nikt w jego życiu nie sprawił, że się bał i martwił czyjąś obecnością. Taki Clay, był przypadkiem, który dosłownie wpadł na niego. George nawet sobie nie umiał wyobrazić, że ten mógłby zrobić mu coś złego. Dla niego był takim bohaterem, który uratował go z ciemności w jego własnym domu.

Wychodząc z domu minął się jedynie z kamerdynerem, nic sobie jednak z tego nie robiąc opuścił budynek z dumnym trzaśnięciem drzwiami. Chciał być niezależny i żyć swoim życiem przede wszystkim.

Swoim, a nie swoich rodzicieli.

Na przystanek dotarł w niecałe trzy minuty, a kolejne dwie jedynie czekał na to aż Clay z nieznanym mu chłopakiem podjechał samochodem, zapraszając go do środka. Szybko wyjaśnił, dlaczego tak jest, a potem przedstawił mu go jako swojego brata. Młodszy był zaskoczony, nie spodziewał się, że tak szybko uda mu się poznać jakiegokolwiek członka rodziny swojego przyjaciela. Najstarszy z całej trójki przedstawił się jako Nick i okazał się być całkowitą przeciwnością pełnego energii brata. Mówiąc nawet szczerze sam przed sobą George przyznał, że szybciej chyba by poczuł do niego sympatię niż bruneta siedzącego na miejscu pasażera. Nick przyznał, że Tommy, młodszy z braci, także był chętny na pojechanie z nimi, czego mu stanowczo zabronił. Ktoś musiał chronić mu tyłek, kiedy podrzuca tę dwójkę na pociąg.

Mimo kilku wymienionych zdań, droga minęła głównie w ciszy. Chociaż bardziej można byłoby to nazwać przesłuchaniem, gdzie Nick starał się cokolwiek wyciągnąć na temat ich relacji. On i młodszy Reeve po tym wszystkim może zbyt szybko wyskoczyli z samochodu, rzucając jedynie szybkie pożegnania, ale żaden jednocześnie nie zastanawiał się nad tym jakoś szalenie. Po pierwsze chcieli zdążyć, a po drugie chcieli uniknąć dalszych niewygodnych pytań, które zadawał im chłopak, a które do tej pory skutecznie ignorowali innymi tematami. Mogli odetchnąć dopiero, gdy zajęli miejsca w swoim przedziale.

── Twój brat wydaje się być naprawdę miły mimo wszystko. ── rzucił od razu George, patrząc na swojego towarzysza, który zdążył się już rozłożyć na swoim siedzeniu.

── Jest miły, ale normalnie lepiej go nie wkurzać, a jak już to zrobisz to uciekaj jak najdalej. ── Clay skrzywił się pod nosem ewidentnie na jakieś niezbyt przyjemne wspomnienia związane ze swoim bratem, a sam w sobie chłopak nie do końca wiedział czy powinien pytać. Czasem lepiej pewnych rzeczy jest zwyczajnie nie wiedzieć. ── Powinieneś się czasem cieszyć, że jesteś jedynakiem. Zazdroszczę ci, wiesz?

Because it's you. { DNF }Where stories live. Discover now