82 5 11
                                    

Samotność zaczyna się wtedy, kiedy zaczyna
brakować nam oddechu wolności.



━━━━━━━━━━
ᴘʀᴏʟᴏɢᴜᴇ
𝗢𝗡𝗘 𝗗𝗔𝗬 𝗢𝗙 𝗙𝗥𝗘𝗘𝗗𝗢𝗠




          Brunet przeskoczył z nogi na nogę nie podnosząc nawet wzroku na swoich rodziców. Znów pouczali go kolejnymi zasadami uważania na siebie i wcale nie byłby zdziwiony, gdyby w przeciągu tygodnia dali mu prywatnego ochroniarza. Mało było tego, że już teraz czuł się obserwowany na każdym kroku co jedynie wzmacniało jego niepokój. Nienawidził tego tak cholernie, bo pragnął jedynie chociaż trochę wolności.

──   George, ostanio naprawdę jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo. ──  jego matka powtórzyła po raz kolejny tą samą, znaną mu już formułkę. ──  Mam szczerą nadzieję, że bierzesz to całkowicie na poważnie i będziesz uważał lub podejmiemy całkiem inne środki bezpieczeństwa dla ciebie.

Chłopak na te słowa podniósł na nią wzrok i zmarszczył brwi. Czyżby czytała w jego myślach czy rozważali już tą opcję za jego plecami? Nie miał pojęcia, jednak tak cholernie irytował go fakt, że nie mógł z tym całkowicie nic zrobić. Z każdej strony napływały jakieś problemy i niebezpieczeństwo, bo jego rodzice swoje interesy musieli pomieszać w ten bardziej czarny rynek. Wiadomo było, że w tej sferze nikt nie grał uczciwie, a w związku z tym narażone były też dzieci przedsiębiorców. Z tych właśnie kręgów był George, ale i Wilbur z którym przyjaźnił się od kilku lat. Przynajmniej do zeszłego tygodnia, bo ich rodzice wspólnie uzgodnili zakaz spotykania się dla nich. Żeby też było tego mało przenieśli Wilbura do innej szkoły. Byli skazani na nocne wideo rozmowy i wiadomości pod pseudonimem nieistniejącej osoby, tego drugiego.

── Zrozumiałem i będę uważał. ── kiwnął głową i podniósł ze swojego miejsca. ──  Pójdę się przygotować, mam dziś trening tenisa. ──  walczył ze sobą, żeby się nie skrzywić. Nienawidził tenisa, ale jego ojciec przykładał ogromną wagę do tego i to on zmusił bruneta do zapisania się na te zajęcia. Żadne z nich nie zwróciło uwagi na niego, kiedy wyszedł z jadalni prosto na górę do swojego pokoju. Bez pośpiechu wszedł na górę, wziął prysznic i przygotował do wyjścia. Na szczęście była ładna pogoda, a kort tenisowy był blisko. Nie zaszkodzi jeśli się przejdzie. Na spód torby wcisnął paczkę papierosów i wyszedł z pokoju, a kolejno z domu nie informując o tym nikogo. Wciąż był zdenerwowany za całą tą sytuację i miał dość takiego życia. Chciał nieco wolności, zabawy. Czegokolwiek co pochłonęło, by to pojebane życie.

Szedł zaglądając co chwilę w telefon sprawdzając godzinę, by mieć pewność, że się nie spóźni. Trener natychmiast poinformowałby rodziców, a ci uruchomili by wszelkie organy byle go znaleźć. Dwie minuty i zawładnęłaby nimi istna panika.

Schował właśnie telefon do kieszeni, kiedy rozległ się krzyk.

──   UWAŻAJ!  ──  nie zareagował w żaden sposób niż odwrócenie się. Chłopak na deskorolce, parę sekund i obydwaj leżeli na chodniku w kompletnym szoku. George mruknął czując ból w lewej ręce. ──   Na świętego, wszystko w porządku!?  ──  wyższy chłopak podniósł się z niego, wraz z pytaniem na ustach, podpierając na dłoniach po obu stronach jego głowy.  Davidson nim coś powiedział uważnie przyjrzał się jego twarzy zauważają niepokój w jego oczach. Pokiwał głową w odpowiedzi.

──  W porządku, ale zejdź. Spieszę się na tenisa.

──  To tak jak ja! Chodźmy razem! ──  krzyknął tamten zadowolony i dosłownie parę sekund mu zajęło przetworzenie, że wpierw wypada się podnieść. Zrobił to naprawdę szybko i chaotycznie co nieco rozbawiło Georga. ── Jestem Clay, a ty?

──  George. ──  uśmiechnął się pod nosem.  ──  Każda twoja znajomość zaczyna się w ten sposób? ──  policzki tamtego zaróżowiły się lekko i brunet miał ochotę prychnąć na to.

──  Nie, to pierwszy raz. Mam nadzieję, że też ostatni.

Faktem, był to pierwszy i ostani raz. Tyle, że to jedno spotkanie przyszykowało ciąg różnych wydarzeń w życiu Georga, które niekoniecznie miały skończyć się dobrze za każdym razem.






────────

#becauseitsyouwatt on twitter

Because it's you. { DNF }Where stories live. Discover now