31. Ucieczka

430 41 54
                                    

Nie miałam pojęcia, jak długo przebywałam w całkowitych ciemnościach. Jedynym towarzystwem były moje własne myśli oraz uporczywe stukanie kropel wody, niedaleko celi. Oba powoli wpędzały mnie w szaleństwo.

Szybko straciłam poczucie czasu. Moje zmysły zaczynały szwankować. Czasami miałam wrażenie, że słyszałam dziwne odgłosy czy szepty. Wszystko mieszało się z niespokojnymi drzemkami, które zamiast ludzkich wspomnień, pokazywały mi obrazy demonów i innych uczestników Karnawału. W pewnym momencie przestałam rozróżniać jawę od snu.

Ostatecznie przyzwyczaiłam się do ciemności, wilgoci i ciszy. Mój bark w końcu przestał boleć. Na szczęście nie czułam potrzeby, by jeść i pić, lecz czasem moją pamięć nawiedzał zapach świeżego jedzenia i subtelny smak herbaty podawanej przez bibliotekę. Tęskniłam za tymi niewielkimi przyjemnościami.

Tęskniłam również za Devlinem. Zarazem bardzo się o niego martwiłam. Wiedziałam, że gdyby tylko mógł, spróbowałby mi pomóc. Jego brak musiał oznaczać, że Asmodeus go przed tym powstrzymywał. Miałam tylko nadzieję, że go nie krzywdził. Zgadywałam, że również musiał go gdzieś zamknąć. Chociaż liczyłam, że w przyjemniejszym miejscu niż ten loch.

Miałam mnóstwo czasu, by przemyśleć wszystko, co się wydarzyło, odkąd przybyłam do Pandemonium. Nefilim oraz demony, które poznałam, życzliwość, jaką niektórzy mi okazali. Wszystko, co zdołałam przetrwać.

Przez długi czas myślałam również o Marie. Zastanawiało mnie, gdzie dziewczyna skończyła. Czy udało jej się uchronić przed piekłem? Czy była jedną z potępionych dusz, które mijałam w domostwie lub na ulicy? Wciąż pamiętała, że cokolwiek ją spotkało, było to częściowo moją winą.

Podejrzewałam, że to uczucie nigdy całkowicie nie przeminie. Mimo to zaczynało blednąć i powoli godziłam się z tą sytuacją. Nie mogłam już przecież niczego więcej zrobić, aniżeli starać się być lepszą osobą. A przynajmniej przez tak niewiele czasu, ile mi pozostało.

W pewnym momencie ponownie przyśnił mi się moment, w którym Asmodeus wrzucił mnie do lochu. Był to dość częsty koszmar, więc kiedy gwałtownie się z niego przebudziłam, a światło niczym sztylet zraniło moje oczy, stwierdziłam, że musiałam dalej śnić. I że zaraz znowu zobaczę Asmodeusa i Lilith.

Przytuliłam się do zimnej ściany, lecz ku mojemu zdziwieniu, zamiast demona, moim oczom ukazała się twarz Cassiana.

— Trochę sobie tutaj posiedziałaś, prawda? — westchnął, a następnie wyciągnął z kieszeni białej marynarki pęk kluczy.

Wpatrywałam się w niego bez słowa. Na początku nie mogłam w to wcale uwierzyć i wciąż myślałam, że śnię. Nie chciałam odrywać się ze ściany przez strach, że za moment ponownie obudzę się sama w ciemności.

Dopiero gdy Cassian silnym ruchem pociągnął za kratę i ją otworzył, dotarło do mnie, że to musiała być rzeczywistość. Zarazem jednak objęła mnie fala strachu. Co, jeśli nadszedł moment mojego ślubu? Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło. Być może Karnawał właśnie się zakończył.

— No pośpiesz się — szepnął Nefilim, wyciągając rękę w moją stronę. — Nie wiemy, kiedy wróci.

Z wahaniem wstałam i przyjęłam jego dłoń. On mnie pociągnął i wskazał na spiralne schody.

— Segenam powiedział, że spróbuje wyciągnąć Devlina. Jeśli jednak nie uda mu się tego zrobić na czas lub znajdzie go Narcissa, będziesz musiała iść sama — poinformował mnie, gdy wyszliśmy z lochu.

Zatrzymał się na ułamek sekundy i rozglądnął uważnie. Następnie szybkim krokiem poprowadził mnie przez zawiłe korytarze.

— Co... co się stało? Jak długo byłam zamknięta?

Narzeczona DemonaWhere stories live. Discover now