12. masterchef

592 35 36
                                    

Carla

-Witam w moich skromnych progach.- przepuścił mnie w drzwiach, wpuszczając do mieszkania. -Czuj się jak u siebie.

Weszłam w głąb i rozejrzałam się po wnętrzu. Apartament był ogromny, wokół białe ściany, na których wisiały koszulki piłkarskie oprawione w antyramy oraz puchary ustawione na minimalistycznych pułkach. Stałam w ogromnym salonie połączonym z kuchnią, w której stały czarne meble. Mieszkanie wyglądało nowocześnie i surowo, na pierwszy rzut oka było widać, że mieszka tu facet. Pedro zaprowadził mnie do salonu i wygodnie usiadł na ogromnej kanapie, a ja nadal stałam na środku pomieszczenia lekko zdezorientowana.

-Yyy... może odprowadzisz mnie po mieszkaniu. Chętnie je zobaczę.-powiedziałam zmieszana.

-Powiedziałem, czuj się jak u siebie. Wchodź wszędzie, zaglądać do każdej szafki.-powiedział to jak gdyby nigdy nic, dalej siedząc na kanapie i się na mnie patrząc. Usłyszawszy słowa chłopaka ironicznie się zaśmiałam. -No, co? Powiedziałem ci, że będziesz wiedziała o mnie wszystko, więc zacznijmy najpierw od mieszkania.

-To niedorzeczne.- zaśmiałam się, kręcąc głową i siadając obok niego na kanapie.

Nauczono mnie, że nie można naruszać czyjejś prywatności i grzebać komuś po szafkach, zwłaszcza jak ta osoba jest obok. Przecież nie będę naruszać jego prywatności i grzebać w jego gaciach, nawet jeśli mi na to pozwolił. Chłopak siedział bokiem odwrócony w moją stronę, z ręka opartą o kanapę i podtrzymującą głowę. Czułam lekki zakłopotanie całą tą sytuacją. Zabrał mnie tu tylko po to, by pokazać mi swoje mieszkanie?

-A, więc sprzątnie tego syfu, przez całą noc było niepotrzebne?- zaśmiał się. -Uwierz mi, było tu gorzej, niż w naszej szatni po meczu.

Pedro podniósł się nagle i poszedł do kuchni. Odwróciłam się, odprowadzając go wzrokiem i powoli się podniosłam. Podeszłam do pułki, na której stały zdjęcia oprawione w ramki. Fotografie przedstawiały chłopaka w towarzystwie kolegów z drużyny, przynajmniej tak wywnioskowałam, bo byli ubrani w takie same stroje. Kolejne zdjęcia przedstawiały go w towarzystwie, zapewne, rodziny. Były to zdjęcia, gdy Pedro był małym dzieckiem,

-To koszulka, w której rozegrałem swój pierwszy mecz w FC Barcelonie.- podał mi lampkę wina i wskazał głową na koszulkę z numerem 16 i jego imieniem, wisząca w antyramie na ścianie. Pedri, a więc tak wszyscy na niego mówili. Może gdyby od razu przedstawił mi się tym imieniem, sytuacja byłaby inna. Po chwili wyrzuciłam te myśli z głowy, nie ma co rozpamiętywać tego, co jest już za nami. -Od dziecka marzyłem, żeby grać w tym klubie.-powiedział z nostalgią. A więc to miał na myśli, mówiąc na lotnisku, że w Barcelonie spełnia marzenia.

-Rodzice muszą być z ciebie dumni.-odparłam. Dalej staliśmy wpatrzeni w koszulkę przed nami, jakbyśmy podziwiali obraz w muzeum.

-Są. I to bardzo.

Tego mu bardzo zazdrościłam. Ojciec rzadko kiedy mówił, że jest ze mnie dumny. Tylko wtedy, kiedy chciał się pochwalić przed znajomymi. Nigdy nie byłam dla niego wystarczająca. Nie wiem jakie wyniki musiałam mieć na uczelni, ile języków znać, na ile fakultetów chodzić, by w końcu powiedział, że jest ze mnie dumny.

-Chodź, oprowadzę cię jednak.-złapał mnie za rękę.

Pociągnął mnie za sobą z taką gwałtownością, że o mało co nie wylałam wina z kieliszka. Najpierw zabrał mnie do niewielkiej siłowni. Były tam podstawowe sprzęty, takie jak bieżnia, ławka do podnoszenia ciężarów, różne gumy do rozciągania, atlas. Później wskazał mi tylko drzwi od łazienek, nie zaglądając do środka. Zajrzeliśmy do dwóch pokoi gościnnych. Nie było w nich nic nadzwyczajnego. Zwykle białe ściany z białymi meblami. Ostatnie pomieszczenie było sypialnią chłopaka. Ona już różniła się od pokoi dla gości. Ciemne ściany z jasnymi zasłonami. Na ogromnej niskiej komodzie stały statuetki, które Pedro otrzymał oraz kwiaty doniczkowe. Po bliższym przyjrzeniu się im, okazały się sztuczne.

i'm just like you| pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz