1. Carla's assumption

1.3K 46 20
                                    


będzie mi bardzo miło, jak zostawisz gwiazdkę i komentarz

~~~

Carla

Kojarzycie może te dzieci, które pochodzą z dobrych domów, mieszkają na obrzeżach w swoich dużych domach z jeszcze większymi ogrodami, chodzą do prywatnych szkół i w wakacje latają na egzotyczne wakacje, a zimą jeżdżą na nartach w Szwajcarii? Można powiedzieć, że ja byłam takim dzieckiem.

Mieszkałam w Barcelony w ogromnej rezydencji od urodzenia. Żyłam pod kloszem, obdarowywana wszelkimi zachciankami. Miałam wszystko, czego tylko zapragnęłam i zdawać się by mogło, że moje życie to bajka, ale nic bardziej mylnego. Odkąd tylko zaczęłam chodzić do szkoły, zostało mi wpojone, że muszę być najlepsza. Miałam najlepsze oceny, uczęszczałam na wszystkie dodaktowe zajęcia, brałam udział w olimpiadach. W podstawówce wygrałam nawet turniej szachowy i moi rodzice chwalili się tym na każdych rodzinnych spotaniach. I te bycie najlepszym stało się moją codziennością. Musicie sobie wyobrazić, jaki szok przeżyłam, gdy poszłam na studia, gdzie otaczały mnie prymusy z całej Europy. Wtedy już nie byłam najlepsza, byłam jedną w wielu.

Od małego chciałam zostać lekarzem jak mój ojciec, który prowadził klinikę onkologiczną dla dzieci. Jako mała dziewczynka postrzegałąm go jako bohatera, gdy przychodził do domu i opowiadał histrię z pracy. Ta idea przyświecała mi przez cały okres mojej edukacji. Poza tym rodzice również na to naciskali i w pewnym sensie zapiętnowali moją przyszłość. Teraz mogę określić to jako pakt z diabłem.

W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy medycyna to faktycznie jest to, co powinnam robić w życiu. Zwłaszcza, gdy na studiach nie szło mi najlepiej i sama nie mogę wytłumaczyć, dlaczego. Macie czasem takie odczucie, że mimo że czegoś bardzo chcecie, to jednak przez waszą głowę przewija się myśl, że się po protu do tego nie nadajecie? Ja mam, odkąd zaczęłam studia, ale wiem, że będąc na trzecim roku jest już za późno, by się wycofać

-Projekt jest zaplanowany na rok, nie wiem ile zejdzie mi zbieranie materiałów w Oslo, ale mam nadzieję, że pod koniec czerwca będę mogła zacząć pisać monografię naukową.- od godziny słuchałam trajkotania mojej matki o jej projekcie badawczym na temat więziennictwa w państwach członkowskich ONZ, który swoją drogą tak mnie interesował, jak zeszłoroczny śnieg. -Wyobrażacie sobie, że Breivik ma lepsze warunki w swojej celi, niż uczciwi ludzie codziennie pracujący i odprowadzających podatki...

Tak właśnie wyglądały moje rodzinne kolacje. Tematy, na które rozmawialiśmy odbiegały od normalnych rozmów rodziców z dzieckiem. Rzadko kiedy się śmieliśmy, a jak już to z tego, że mój ojciec uwalił większość studentów na egzaminie, albo wygrał ze swoim przyjacielem w golfa. Mimo że nasze kolację można byłoby nazwać sztywniackimi, to jednak dla mojej rodziny wspólny posiłek był czymś świętym. Wieczorem zasiadaliśmy wspólnie do kolacji przygotowanej przez naszą gosposię i po całym dniu bycia zajętym swoimi sprawami, mówiliśmy o tym jak go spędziliśmy, o swoich odczuciach i obserwacjach. Może to brzmi strasznie burżujsko, ale ja to uwielbiałam. Byłam wdzięczna swoim rodzicom za to, że dali mi idealne podłoże, abym mogła osiągnąć w życiu sukces i nie traktowali jak porcelanową lalkę, bo miałam świadomość, że wystarczyłoby kilka telefonów, a od razu daliby mi tytuł doktora habilitowanego nauk medycznych lub prawa międzynarodowego. Jednak to byłoby zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Już i tak krępujące było to, że na pierwszym roku studiów anatomię wykładał mój ojciec.

-Carla...- z przemyśleń wyrwał mnie piskliwy głos rodzicielki. -Słuchasz nas w ogóle?- zapytała z wyrzutem.

-Tak, yyy... przepraszam, zamyśliłam się- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

i'm just like you| pedriWhere stories live. Discover now