Rozdział 7. ,,Fala złudzeń"

100 15 19
                                    

    Czytasz, daj znać! ❤️

    Czasami myślałem sobie, że gdybym był pogodniejszy i bardziej towarzyski, to może łatwiej byłoby mi przełamać lody z siostrą. Może nawet udałoby się nam zaprzyjaźnić i zrozumieć sposób naszego postrzegania. Tymczasem nie potrafiłem nawet normalnie się do niej odezwać, bez kpiarskiego uśmieszku na ustach, który w tym wypadku stanowił raczej tarczę ochronną dla prawdziwej, skrytej twarzy.

    Ciągle hamowana wizja ewentualnej bliskości, była piękna, ale zbyt niebezpieczna dla mojego zranionego serca. Violet była nie tylko moją siostrą, była też niestety kobietą, a to dużo zmieniało, patrząc, jak ciężko było mi je od zawsze rozszyfrować.

    — Znowu czytasz? — zapytałem, przechodząc obok niej.

     Siedziała skulona na czarnym, skórzanym fotelu znajdującym się w rogu naszego salonu, przykryta pluszowym, białym kocem. Wyglądała na dość zaspaną, ale i również mocno skupioną, na grubej książce, przekładając lśniącą kartkę. Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Nie chciała zaprzątać sobie głowy moją obecnością, która zapewne, jak zawsze stanowiła dla niej spory dyskomfort.

    — Uczę się — wymamrotała, ziewając.

   — Uczysz, przecież masz jeszcze wakacje — jęknąłem, zmarszczony, jakbym nie mógł uwierzyć, że może być to prawda. Byłem niemal pewien, że chciała mnie wkręcić.

— Rok szkolny zaczyna się za dwa tygodnie, to właściwie chwila moment.

Zaintrygowany, studiowałem jej twarz, starając się to zrozumieć, ale za cholerę nie potrafiłem ogarnąć tych jej niespełnionych ambicji. Mnie na pewno nie chciałoby się uczyć w piękny, słoneczny, wakacyjny poranek około godziny siódmej rano. Zdecydowanie wolałbym albo się wyspać, albo się przejść, choćby i na plażę, by zaczerpnąć witaminy D.

    Czy to ze mną było coś nie tak, czy z nią?

    — Witam moje rodzeństwo! — uśmiechnięty Levi krzyknął, gdy zaczął schodzić po schodach.

— Levi! A ty w domu?! Myślałam, że wyszedłeś z tatą — ucieszona dziewczyna, zamknęła dźwięcznie kompendium wiedzy i powędrowała radosną twarzą w jego stronę.

    Znajomy nam wszystkim błysk ekscytacji przeleciał po całym pokoju, jak wicher, zwracając naszą bliźniaczą uwagę. Ten moment stanowił idealny kontrast między jej relacją z Levim, a ze mną. Z jakichś przyczyn ona wręcz go uwielbiała, chcąc spędzać z nim najlepiej każdą wolną chwilę. Może było to spowodowane moją amnezją i brakiem ważnych wspomnień, które rzutowały na przyszłość, a może po prostu Levi, tak już miał i zawsze był po prostu tym dobrym, a jednak owa nieświadomość bolała. Nie, że mi jakoś szczególnie zależało na jej empatii, jednak niewiedza miała wielką moc. 

— Jeszcze jestem, ale napiję się kawy i spadam do kancelarii — rzucił, zerkając i na mnie.

Po zejściu ze schodów, podszedł do lustrzanej ściany, która powiększała nasz salon dwukrotnie i zaczął poprawiać krawat, nieustannie, patrząc na naszą dwójkę, rejestrując czy aby nie rzucamy się sobie do gardeł.

— Szkoda, myślałam, że może chciałbyś pójść ze mną na gofry i lody, pamiętasz jeszcze nasze czwartkowe poranki? — rozpromieniła się jeszcze bardziej, na własne wspomnienia.

Ścieżką wspomnień [The path of memories]Where stories live. Discover now