8

23 4 1
                                    

Jest niedziela. Beomgyu szedł po Seulu i wypalał kolejnego papierosa, błądząc w swoich myślach. Sam nie wiedział, czemu spędził pół dnia w mieście, a nie na placu zabaw albo z HueningKai'em. Może nie chciał, żeby mu przeszkadzano?

Choi pokłócił się ze swoimi rodzicami. Chłopak nie jest zbyt wylewny w kłótniach ze znajomymi i szybko odpuszcza, ale nie jest tak przy jego rodzinie. Potrafiłby kłócić się z nimi godzinami, jeśli coś im w nim nie pasowało albo cokolwiek innego. Nie cierpi swojej rodziny od takiej strony.

Wczoraj zjechała się cała promenada jego rodziny, bo rozpoczęcie roku i „masz mieć dobre oceny”. Jak można się domyślić - rozmowa o politykach i reszcie bzdet, o których nawet nie mają zielonego pojęcia.

Beomgyu wstał po szklankę, kiedy reszta jego rodziny zbierała się, żeby już wracać, bo „jest późna godzina”. Jego rodzeństwo okropnie krzyczało, czego nie znosił, więc kiedy wypił, wyszedł do ogrodu zapalić.

Jego rodzice nie wiedzą, że pali i prawdopodobnie dostałby szlaban na całe trzy lata, jak nie więcej, mimo że jest pełnoletni, bo ma surowych rodziców, ale aktualnie miał to w nosie. Czekał cały boży dzień i nie było żadnego momentu, w którym mógłby się choć na chwilę wyrwać i odstresować.

Był już w połowie trzeciego papierosa i setnej myśli o Taehyun'ie, kiedy nie zauważył, że jego babcia i dziadek weszli do ogrodu zrobić dokładnie to samo, co on. Jakby nie mogli zapalić po drugiej stronie domu.

Zrobili mu tyradę na całą wioskę jak bezczelny i żałosny jest jego wnuczek. Oczywiście poinformowała też jego ojca, przez co dostał w policzek, ale nie za bardzo poczuł bólu, po słowach babci. Nigdy tak do niego nie powiedział ktoś z rodziny.

Choi siedział teraz w autobusie. W pewnym momencie trochę mu się przysnęło.

Nawet nie zauważył, że minął swój przystanek.

Autumn Love ★Taegyu★Where stories live. Discover now