Severus był pewien, że przyszło mu poznać kogoś, kogo nawet Albus by się przestraszył. Leonard Potter nie bawił się w gierki i ukrywanie prawdy. Mówił prosto z mostu, co myślał i najwyraźniej Harry nauczył się tego od niego. Pradziadek był dla niego prawdziwym autorytetem, a jeśli wierzyć rodzinnym historiom, to wzbudzał respekt wśród czarodziejskiej społeczności w Stanach.

– Z pradziadkiem lepiej nie zaczynać. Można dyskutować, ale jeśli nie ma się odpowiednich argumentów, to jest się na przegranej pozycji – powiedział Harry i opowiedział mu historię, jak starszy czarodziej udowodnił aurorom prowadzącym śledztwo, że są bandą idiotów. – Od tamtego czasu omijają pradziadka szerokim łukiem.

– Ciekawe, czy zrobiliby to samo, wiedząc, co zrobił z Czarnym Panem? – zastanawiał się Mistrz Eliksirów.

– Pradziadek nie zrobił tego dla rozgłosu. Zrobił to, żebym ja miał czyste sumienie – westchnął Harry. – Nie potrafiłbym zabić Voldemorta. Nie umiem odebrać komuś życia. Mogę kogoś porządnie poturbować, ale nie zabić.

– A gdyby od tego zależało życie kogoś innego?

– Nie chcę gdybać, co by było. To mi nic nie da. Cieszę się, że nie muszę o tym myśleć i, że nie musiałem zrobić najgorszego. Nie wiem, czy potrafiłbym potem sobie z tym poradzić.

Severus nie był pewien, jak na to odpowiedzieć. On sam miał na sumieniu masę okropnych rzeczy i uważał, że nie powinien o niektórych nawet wspominać, a co dopiero głośno mówić. Harry jednak był innego zdania i chciał poznać nawet tę ciemną stronę swojego partnera. Chcąc nie chcąc opowiedział mu więc o kilku epizodach ze swojego życia jako Śmierciożercy. Młodszy czarodziej milczał przez jakiś czas.

– Czułeś przyjemność z powodu tego, co robiłeś? – zapytał w końcu.

– Merlinie! Nigdy! – zapewnił Severus, patrząc, jak Harry przytula się do końskiego łba swojego wierzchowca.

– Więc to zamknięty rozdział, do którego już nigdy nie powrócisz. – Podszedł do niego i popatrzył mu w oczy. – Widzę, jak się katujesz przeszłością. Każdy z nas robi błędy, bo jesteśmy tylko ludźmi. Odpuść sobie w końcu i pozwól sobie na życie.

– Przez moje błędy ginęli ludzie.

– Dość! – powiedział stanowczo Harry i ujął jego twarz w dłonie. – Posłuchaj mnie uważnie, bo drugi raz tego nie powtórzę. Jesteś człowiekiem, który już swoje w życiu wycierpiał, a teraz nadszedł czas na bycie szczęśliwym. Jeśli sam nie potrafisz się przełamać, to ci w tym pomogę.

Severus westchnął tylko i oparł swoje czoło o czoło Harry'ego. Po raz pierwszy ktoś, z kim się związał, powiedział mu to wszystko, o czym sam bał się myśleć. Przez te wszystkie lata uważał, że popełnił w życiu tyle błędów, że nie ma prawa do szczęścia. Żaden z jego poprzednich partnerów nie próbował go nawet zrozumieć. Nie zauważyli, że nie mówi o swoich uczuciach nie dlatego, że ich nie ma, ale ponieważ nie potrafił o nich rozmawiać. W jego domu rodzinnym nie mówiło się o takich rzeczach. Jego matka za bardzo bała się agresywnego ojca i była od niego tak uzależniona, że nie pomyślała nawet nigdy, żeby od niego odejść. Nigdy nie poznał przyczyny takiego zachowania z jej strony.

Jeszcze nie czuł się na tyle swobodnie w nowym związku, żeby mówić o pewnych sprawach. Harry uszanował to i zapewnił, że poczeka, aż Severus będzie gotowy, żeby mu opowiedzieć o tym, co go najbardziej męczy.

– Nie zmuszę cię do mówienia – zapewnił. – Nie zrobię tego, czego sam bym nie chciał. Nienawidzę presji.

Może właśnie z tego powodu Severus przełamywał się powoli i pozwalał Harry'emu zbliżyć się do siebie? Bo nie czuł żadnej presji z jego strony. Młodszy czarodziej cierpliwie czekał, dając mu na wszystko czas. Sam też nie zasypywał Severusa informacjami na swój temat. Kroczek po kroczku poznawali się coraz lepiej, idąc we własnym tempie. I Harry'ego kompletnie nie obchodziło, co Syriusz są o ich związku. Usłyszał wprost, że albo się z tym pogodzi, albo może sobie iść.

SpotkanieWhere stories live. Discover now