4.Rok i Dziewięć miesięcy.

88 5 3
                                    

Byłam w szoku. Ten chłopak tak na mnie działał. Nawet, jeśli kilka godzin temu nie chciałam go widzieć, teraz pragnęłam, żeby siedział tu ze mną. To troche dziwne prawda? Jak szybko można zmienić zdanie o jakiejś osobie. Nie wiedziałam czemu tak reaguje. Nie miałam zielonego pojęcia. Nie byłam już pewna niczego. Gdy z skończyliśmy śpiewać piosenkę, nastała dość niezręczna cisza. Oboje byliśmy lekko zaszokowani tym co właśnie się stało. Wreszcie Asher stwierdził, że przerwie tą niezręczną cisze i się odezwie.

- Kim, jeszcze raz chciałem cię przeprosić za to co powiedziałem. Nie wiem co ja sobie myślałem w tamtej chwili. Przepraszam tak bardzo cię przepraszam. - W jego głosie słychać było skruchę i poczucie winy.

- Nic nie szkodzi. -Rzuciłam i spuściłam wzrok na kilka kamieni leżących na ziemi. Maskowanie emocji do tej pory wychodziło mi niesamowicie dobrze. Do czasu. Bo gdy tylko Asher zjawiał się obok mnie, miękłam i miałam ochotę powiedzieć mu wszystko co we mnie siedzi. Ale coś mnie powstrzymywało.

- Jasne, że szkodzi. Kimmy naprawdę mi przykro ja-

- Prosze cię, przestań już przepraszać. Nie cofniesz czasu i nie cofniesz tego co powiedziałeś. Ja już ci wybaczyłam okej? Więc zamknij się już.

Podniosłam wzrok a na twarzy chłopaka pojawił się nieznany mi wyraz. Po chwili jednak uniósł lekko kącik ust, a ja niewiele myśląc wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Asher?

- Hm?

- Dlaczego.

- co dlaczego?

- Dlaczego tu siedzisz?

Asher uniósł wzrok, i spojrzał mi w oczy.

- Przychodzę tu, jak chce oczyścić myśli.

- Od kiedy?

- Od drugiej klasy liceum.

wtedy coś sobie przypomniałam, a wspomnienia z drugiej klasy zaczęły wracać.
Przychodziliśmy tu i śmialiśmy się wspólnie.
Robiliśmy tu wszystko. Razem.
Ale gdy kontakt zaczął nam się psuć, widywaliśmy się tu coraz rzadziej, i stopniowo zaczęliśmy zapominać o tym miejscu.
Dostałam chlolernego Deja vu z tamtego czasu.
Wszystkie wspomnienia znów wróciły, a ja miałam ich dość. Dość dlatego, że dosłownie każde kojarzyłam z moją mamą. I mój świat znów runął. Moje serce znów nieprzyjemnie zabolało, a ja poczułam, że oczy zaczęły mnie szczypać.

Nie chciałam tego. Nie chciałam już tak ciągle płakać.
Ale co miałam poradzić na to, że to tak cholernie bolało? Że już nigdy nie zdołam się z tym pogodzić?

Tak przynajmniej myślałam.

Zaczęłam nawet lekko się trząść, co Asher musiał wyczuć, bo wciąż przytulałam się do jego klatki piersiowej.

- Wszystko okej?

- Tak, ja musze już iść. Tata wróci za niedługo, a ja wole uniknąć gadania, na temat tego o której wracam - zaśmiałam się nerwowo

- Kim, Na pewno wszystko okej?

Nie dawał za wygraną, a mi nie zbyt się to podobało. Wciąż nie do końca mu ufałam, a czuje, że jeśli posiedziałabym tutaj z nim chwilę dłużej, powiedziałabym mu wszystko. Wszystko co we mnie siedziało.

- Tak, jest okej. Jeśli coś będzie się działo to napisze - W grę wszedł mój sztuczny uśmiech, który wyrobiłam tak dobrze, że trudno było rozróżnić go od prawdziwego.

Chyba nawet on się na niego nabrał, bo jedyne co zrobił, to również posłał mi szybki uśmiech, i powiedział, że mam pisać jak coś się dzieje.

- Do jutra. - Powiedział gdy zmierzałam do wyjścia z dachu.

Na chwilę się obróciłam.

- Tak, do jutra.

Po tych słowach znów ruszyłam przed siebie, i zaraz potem byłam już na schodach prowadzących na dół. W duchu modliłam się, żeby tata jeszcze nie wrócił.

Tym razem mi się udało.

Gdy uchyliłam drzwi od domu, i włożyłam głowę w szpare między nimi, żeby się rozejrzeć, nikogo nie dostrzegłam.

Tata pewnie został na noc u kolegów.

Ściągnęłam buty, i zostawiłam je w przed pokoju, po czym szybko ruszyłam do siebie.

Po wejściu od razu zamknęłam drzwi na klucz, na wypadek, gdyby tata jednak wrócił do domu pijany, a wolałam uniknąć kolejnych kłótni i obrywania butelkami.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.

Na tapecie miałam trzy małe białe obrysy motylków na czarnym tle.
Moja mama je uwielbiała, i miała tatuaż z identycznym wzorem, którym zawsze zachwycałam się, gdy byłam dzieckiem.

Tata też bardzo go lubił.

Teraz pewnie nawet o nim nie pamiętał.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w idealnie biały sufit na którym było pare przyklejonych gwiazdek, które świecą w ciemności.

Zaczęłam myśleć.

Rozmyślałam nad tym, co by się stało, gdyby tamtego dnia mama nie miała wypadku.
Nic nie byłoby takie jak teraz.
Tata byłby teraz w domu i spali by z mamą w swojej pięknej, biało-beżowej sypialni.

Wszystko byłoby inne, a ja nie leżałabym tu teraz, i nie myślała o tym wszystkim.

Dlaczego tak się stało? Dlaczego to nas spotkało?

Zadawałam sobie te pytania, i zostawałam bez odpowiedzi.

Znów poczułam, że zaczęłam się trząść.

Rozpamiętywanie tego wszystkiego nie było dobrym pomysłem. Znów przywołałam wszystkie wspomnienia, tym razem również te z tatą.

I to był tak wielki błąd.

Cała się trzęsłam, a łzy mimowolnie spływały mi po policzkach.

Chciałam jakoś stłumić ten ból, wyciszyć myśli.

Wiedziałam, że robię źle, że rano będę tego żałować. Ale nie kontrolowałam się wtedy.

Podniosłam się z łóżka, i podeszłam do niewielkiego storczyka, którego dostałam kiedyś od taty na urodziny.

Wyjęłam małą doniczkę w której był kwiatek, i sięgnęłam do środka tej większej, wyciągając żyletkę z drugiego dna.

Chwyciłam jeszcze za telefon i usiadłam w kącie pokoju.

Zerknęłam na wyświetlacz.

2:45

Odblokowałam urządzenie, i weszłam w aplikacje I am sober.

Spojrzałam na licznik.

1 rok, 9 miesięcy, 12 dni i 23 sekundy.

Rok, miałam tam jebany rok.

Patrzyłam to na licznik, to na żyletkę, nie wiedząc co mam robić.

Nie wytrzymałam.

Delikatnie podwinęłam materiał bluzy, którą na sobie miałam, odkrywając przy tym nadgarstek.

Zjechałam trochę niżej, i przyłożyłam żyletkę, w miejsce trochę dalej od nadgarstka.

Jedna kreska, druga, siódma.

Każda następna była coraz bardziej głębsza, i coraz bardziej mnie szczypała.

Gdy odłożyłam żyletkę, na mojej ręce znajdowało się 25 czerwonych kresek.

Jedna wyglądała gorzej od drugiej, a krew powoli wypływała z każdej, z nich.

Gdy ujrzałam swoją rękę, dotarło do mnie co właśnie zrobiłam.

Łzy ponownie zebrały się w moich oczach.

Zjebałam, zjebałam cały kurwa rok przez pare jebanych wspomnień.

One last try.On viuen les histories. Descobreix ara