1.Kocham cię mamo

139 9 10
                                    

Zbiegam ze schodów i szybko żegnam się z mamą zanim wyjdę z domu do szkoły. Rzucam jej szybkie "Kocham cię, wrócę o szesnastej." I wyszłam. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że to był ostatni raz kiedy żegnam się z nią przed szkołą. Gdy dobiegłam na przystanek prawie spóźniając się na autobus, usłyszałam pisk opon i bardzo głośny kobiecy krzyk. Od razu się odwróciłam, I to co zobaczyłam na zawsze zostanie w mojej pamięci. Moja kochana mama z którą przed chwilą rozmawiałam o ile można było nazwać to rozmową, leżała nieprzytomna na ulicy w kałuży krwi. Stałam jak wryta, nie wiedziałam co mam robić. Po chwili stania w kąpletym szoku, podbiegłam do niej i zaczęłam płakać. Nie, to nie był płacz, wpadłam w histerię. Wyłam jak nigdy dotąd, gdy widziałam moja mamę z całą zmasakrowaną twarzą i zmarzdżonymi żebrami. Próbowałam złapać oddech lecz nie potrafiłam. To była najgorsza chwila w moim życiu. Kierowca, który potrącił moją mame, uciekł z miejsca zdarzenia. Byłam wściekła, ale
co mogłam zrobić? Gorączkowo wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam na 112. Niestety, było już za późno. Gdy karetka przyjechała na miejsce powiedzieli, że już nic nie mogą zrobić. Czyli to koniec? Moja mama nie żyje? Dalej nie mogłam przyjąć tego do wiadomości, nie mogłam pojąć, że straciłam osobę, która dawała mi chęci do życia. Gdy stwierdzono zgon u mojej mamy, rozpadłam się. Rozpadłam się na milion drobnych części, I już nic nie było w stanie mnie poskładać. Tak myślałam. Przez następne trzy godziny nie dało się mnie uspokoić, nie mogłam się pogodzić z myślą, że już nigdy nie zobaczę mamy. Nigdy więcej jej nie przytulę, nigdy więcej nie wypłaczę się jej w ramię po kłótni z Allysą, nigdy więcej nie pojedziemy razem na zakupy, I nie kupimy sobie takich samych ubrań. Już nic nie zrobimy razem, to koniec, moja mama umarła.

***

Parę dni później w końcu wyszłam z domu, wciąż nie godząc się z myślą o stracie mamy.
Wtedy też pierwszy raz od tego czasu włączyłam telefon. Aż zaciął się od powiadomień. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj nikt do mnie nie pisał. Co najwyżej Moja przyjaciółka, Allysa.
Oniemiałam gdy zobaczyłam liczbę powiadomień.
236 powiadomień z aplikacji Messenger.
Gdy weszłam w aplikacje, zobaczyłam 53 wiadomości od Allysy
12 nieodebranych połączeń również od niej
A reszta to grupa klasowa.
Wszystko jasne, pewnie to kolejna klasowa drama o gówno.
Wreszcie otworzyłam wiadomości od Issy. (Tak nazywałam w skrócie Allyse.)
Od:Issa
Boże Kim, słyszałam o twojej mamie, proszę powiedz, że to kłamstwo.

Strasznie ci współczuje, jesteś silna dasz sobie radę.

Przyjść do ciebie?

Kim odpisz proszę, martwię się.

Nieodebrane połączenie
Nieodebrane połączenie
Nieodebrane połączenie

Kim kurwa odpisz mi

Kim wszystko okej?

Obiecuje, że zaraz wpadnę do twojego domu.

Po tym było jeszcze parę podobnych wiadomości i Nieodebrane połączenia.
Bez wachania jej odpisałam.

Do:Issa
Przepraszam, musiałam pobyć trochę sama, będę dziś w szkole.

Odpowiedź otrzymałam prawie od razu.

Od:Issa
Boże kamień z serca! Będę czekać w bibliotece, ale jeśli chcesz mogę po ciebie wyjść.

Do:Issa

Dzięki, poradzę sobie.

Nie miałam ochoty z nikim pisać, a tym bardziej rozmawiać. Bałam się, że gdy tylko przekroczę próg szkoły, ludzie zasypią mnie lawiną pytań. Nie byłam na to gotowa, nie chciało mi się słuchać tego jak ludzie mi współczują, nie chciałam ich litości.

Wreszcie autobus zatrzymał się pod szkołą, zażuciłam plecak na ramię i poszłam w kierunku szkoły. Weszłam do budynku i tak jak myślałam, od razu zwróciłam uwagę innych. Szłam przed siebie nie pewnym krokiem, aż nagle pobiegła do mnie jakaś dziewczyna ubrana w strój cheerleaderki.

-Jezu, słyszałam o sytuacji z twoją mamą. Strasznie ci współczuje, wszystko okej?

zdziwiłam się, bo nigdy nawet z nią nie rozmawiałam. Serio teraz tak będzie wyglądać moje życie w tej szkole? Losowi ludzie będą do mnie podchodzić i mi współczuć, co dołuje mnie jeszcze bardziej?
Zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.

-Dzięki za troskę, tak wszystko okej.
Oczywiście, że nie było okej ale czy ona musiała o tym wiedzieć?

-Nie ma sprawy! Jak coś, zawsze możesz ze mną pogadać!
powiedziała po czym wróciła do swoich koleżanek, których wcześniej nie zauważyłam.
Zawsze możesz ze mną pogadać? Przecież ja nawet nie wiem jak masz na imię.

Nie miałam ochoty nawiązywać już z nikim rozmów, więc szybkim krokiem ruszyłam do biblioteki.
Gdy otworzyłam drzwi dostrzegłam, że biblioteka była prawie pusta. Prawie bo przy stoliku między regałami siedziała Allysa z nosem w książce i słuchawkami na głowie.
Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam iść w jej stronę. Najpierw mnie nie zauważyła, najwyraźniej za bardzo wciągnęła się w lekture. Książkocholiczka.
Odsunełam krzesełko obok niej I na nim usiadłam. Gdy Issa mnie zobaczyła, na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Miło było widzieć, że ktoś na prawdę cieszył się twoją obecnością.
- Boże jak dobrze cie widzieć Kimmy- wstała i przytuliła mnie, a ja od razu odwzajemniłam ten gest.
-Ciebie też.- Lekko się uśmiechnęłam, tylko na tyle było mnie stać.
-Jak się trzymasz?-Zapytała ze współczuciem.
-Mogło być lepiej, wciąż to do mnie nie dociera- Poczułam, że oczy zaczeły mnie szczypać.-Możemy zmienić temat? Na prawdę nie chce o tym rozmawiać.
-Och oczywiście, mogłam pomyśleć wcześniej przepraszam.
-Nic się szkodzi, to normalne że ludzie o to pytają, I będą pytać.
A wolałabym
żeby nikt nie pytał. Im więcej osób pytało tym bardziej czułam się źle.

***

Jakiś czas później zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje. Wstałam z krzesełka, zarzuciłam plecak na ramię I nie czekając na Allyse wyszłam z biblioteki, I szybkim krokiem pognałam w kierunku sali. Oczywiście przy tym starałam się unikać ludzi, aby nie zadawali pytań. Proszę po prostu dajcie mi dziś spokój.
Gdy weszłam na salę zajęłam miejsce w samotnie stojącej ławce na końcu klasy. Usiadłam i jeszcze szybko napiłam się wody. Nie musiałam wypakowywać żadnych książek, bo była to lekcja wychowawcza.
Niestety.
Nigdy nie miałam jakiejś super relacji z moją wychowawczynią, z klasą również.
Zawsze uważałam, że tu nie pasuje. Wszyscy byli zawsze tacy szczęśliwi, mieli dużo znajomych i jeszcze nigdy nie widziałam żeby ktoś chodził sam.
Poza mną.
Na moje nieszczęście Allysa była klasę wyżej, przez co miała zajęcia w zupełnie innym skrzydle szkoły.
Nie miałam więc szans aby spotkać się z nią na przerwach. Szkoła duża, I na pewno nie zdążyłabym na tak długi spacer, na dodatek przerwy też nie były za długie. Więc siedziałam sama.
Wszyscy w okół pierdolili jaką to z nas zgrana klasa.
Nikt tam nie pamiętał o mnie. Nikt mnie nie widział.
A teraz nagle gdy umarła moja mama byłam w centrum uwagi? Nagle każdy mi współczuł i zachowywał się jakbyśmy byli conamniej dobrymi przyjaciółmi? Tak bardzo nie obchodziłam tych ludzi, że połowy z nich nie znałam imion! I to była zgrana klasa? Nie sądzę.
-Witajcie drogie dzieci. Jak wiecie w naszym mieście i klasie wydazyła się tragedia. Mama Kim została przejechana przez samochód ze skutkiem śmiertelnym. Bądźcie dla nie mili i okażcie trochę empatii.
No ja pierdole.

Hej kochani!
Dziękuję wam bardzo za wszystkie głosy oddane na mój prolog. Jestem wam na prawdę wdzięczna. Jeśli ten rozdział wam się spodobał możecie również oddać na niego głos.❤️
Dziękuję za motywację, kocham was!
Kolejny rozdział już w ten weekend!

One last try.Where stories live. Discover now