Zaginiony Ląd

13 3 0
                                    

Wszystko zaczęło się ponad 2 tysiące lat temu, w dalekiej krainie, zamieszkanej przez istoty które można by spotkać tylko w bajkach.

Znajdowałoby się tam królestwo na szczycie najwyższej tam góry. Zbudowane z kamienia. Nieważne jak surowo sam zamek wyglądał, otaczające go rośliny, pnącza wspinające się po murach, kwiaty które są piękne przez cały rok sprawiają że to miejsce wygląda bardzo przytulnie. Jakby chciało zachęcić wszystkich do podejścia bliżej.

Sam zamek widać już było 5 km od brzegu, w słoneczny dzień. Czyli zawsze, nie było pory gdy było tam zimno, padał tam deszcz oczywiście, inaczej rośliny by nie urosły.

W ten dzień wszystko ucichło, zamarło w miejscu, jakby całe miejsce wyczekiwało czegoś. Czegoś ważnego co miało się wydarzyć, kiedy? Gdzie?
Czy coś się stało?

Najróżniejsze istoty stały tuż pod pałacem. Patrząc się na wielki balkon. Nie ośmieliły się ni odezwać ni poruszyć, nawet ich dzieci co zazwyczaj tylko je można słychać, bo drą się strasznie, były cicho.

Hipnoza? Ktoś rzucił na nich wszystkich czar potężny?

Dlaczego wszyscy mieszkańcy wyspy zgromadzili się przed zamkiem. Gdyby ktoś postawił nawet jeden krok, słyszeliby to wszyscy tam zgromadzeniu.

Ile ich tam było? Z Tego co mówią bardzo stare zapiski, jedyne ocalałe, ponad 400 tyś. Podzieleni na plemienia ale wszyscy słuchali się jednej osoby, a może dwóch. Tego nie wiadomo. Było to jednak spokojne królestwo, bez żadnych walk, bójek, wojen. Żyją tam w zgodzie, pomagając jeden drugiemu. Ale jak każdemu wiadomo spokój nie trwa wiecznie.

Drzwi od balkonu otworzyły się. Cisza.

Nagle słychać płacz. Płacz? Nikt się nie odzywa, dalej czekają.

Płacz stał się głośniejszy, aż w końcu każdy z zebranych mógł go wyraźnie usłyszeć. Na balkonie stał wysoki mężczyzna, z długimi uszami jak u elfa. Z jego głowy wyrastały dwa, zawinięte jak u barana, zbudowane z kości rogi. Miał on długie czarne włosy i czarne, ostre oczy. Z jego pleców wyrastały potężne skrzydła.

Pewnie zastanawiacie się co to za istota. Jest podobna do człowieka a jednak inna, chociaż znacie dużo osób co mają jakąś cechę zwierzęca to nigdy nie zarejestrowano czegoś takiego. Już wam wyjaśniam, rodzina królewska należała do rodu smoków. Ale nie są oni rodzeństwem, królowa została zmuszona do opuszczenia swojego pałacu przez ludzi, pragnących mocy. Mieszkała na drugim końcu świata. Wszystkie inne królestwa należące do rodów smoków zostały zniszczone.

  Przez to, król smoków gdy ona zwierzyła mu się z tego okropnego przeżycia, z traumy co ludzie u niej spowodowali. On najpotężniejszy byt, zabronił jakiemukolwiek człowiekowi postawić chociaż stopę na tej wyspie. Odezwał się do swoich poddanych, grubym i oschłym głosem, nie było w nim ani trochę ciepła w tym momencie.

   Każde stworzenie zatrzęsło się w strachu mimo że ta oschłość, to zimno nie było skierowane do nich.

-Zabijcie każdego człowieka, który odważy się stanąć na tej wyspie, niech wiedzą że nie są tu mile widziani - przerwał na chwilę, nikt się nie odzywał, czekali. A on myślał

-Niech ocean dookoła będzie nie do przebycia, atakujcie każdy statek w odleglosci 5 km, to samo z powietrzem- westchnął

-tylko w ten sposób, możemy zapewnić sobie bezpieczeństwo-

                        ~Wracając~.                 Król smoków trzymał dwójkę dzieci w swoich rękach.

Po dłuższej chwili przemówił, jego głos był przepełniony radością

-W tym pięknym dniu, osiem zdrowych smocząt przyszło no świat

Wszyscy zaczęli wiwatować, król machnął ręką a ci od razu zamilkli.

Królowa wyszła na balkon, również trzymając dziecię, podeszła do króla uśmiechnięta lecz trochę zmęczona.
A ten oparł swoją głowę o jej

-dlatego dzisiaj będziemy świętować - stworzenia znowu zaczęły się radować

Świętowali przez osiem dni.
Jedli mnóstwo pysznego jedzenia, tańczyli, śpiewali od rana do nocy.
Byli szczęśliwi.

-Jak się wam podoba historia do tej pory? Hmm? - mężczyzna przerwał na chwilę
Dzieciom się bardzo podobała ta historia, zadawały mnóstwo pytań.

-ej ej, spokojnie, to dopiero początek, dowiecie się wszystkiego później - jedna blond włosa dziewczynka podniosła rękę i zadawała pytanie

-jak królowa smoków wyglądała? - mężczyzna spojrzał na nią i się uśmiechnął

-miała długie do kolan czarne włosy, jej oczy były zielone jak szamaragdy, nawet nie wiem jak opisać jej piękna

-zróbmy sobie krótką przerwę- wziął szklankę z wodą i napił się.

StorytellerWhere stories live. Discover now