19. Pokój

407 18 6
                                    

Ktoś zapukał do drzwi. To ta szmata, Victoria przeszła. Stała w drzwiach z walizkami. Weszła do pokoju i zaczęła się rozpakowywać.
No
-Co ty odpi***alasz dziewczyno?!- denerwuje mnie już ta dziewczyna. Nikt jej tu nie zapraszał!

- Rozpakowuje się w moim pokoju. O, ty nie wiedziałaś?  To teraz mój pokój. Zapytaj Shane'a.- podeszła do mnie i szepnęła do mnie.- zabrałam sobie pokój, za niedługo będzie Shane.
Uśmiechnęła się do mnie złowrogim uśmiechem.

-Ooo, na pewno nie! Jeszcze cię stąd wyp**rdole, królewno.- odwróciłam się w stronę wyjścia i szłam wkurzona po schodach.-SHANE!! Co to za umowy za moimi plecami?! Ona, w MOIM pokoju ma spać?!- podkreśliłam to słowo moim. Bo to mój pokój i tylko ja tam mogę spać i osoba której tam pozwolę spać.

- Nie przeżywaj tak- wtrącił się Tony

-Zamknij się!- miałam dość. Same problemy z nią.

- Abby, przestań. Raz możesz ustąpić.- teraz to odezwał się Dylan. Szlak mnie trafi z nimi.

-Nie wtrącaj się. Gadam z Shanem, nie z tobą. Do ciebie jeszcze dojdę.- zagroziłam parząc wyczekująco na Shane'a - a więc?!

- Przecież możesz spać w gościnnym. Weź nie rób szopek.- patrzył na mnie zmęczony chłopak, jakby to on się męczył. To ja się będę męczyć z tą królewną. Nie wiem czym on jest zmęczony.

-Wiesz co? Jeb się. Idź do tej swojej Victorii i nie obchodzi mnie co z nią będziesz robił. Jak dla mnie to możesz ją przelecieć tak samo jak Marge kiedyś.- odwróciłam się na pięcie i szłam w stronę schodów.

-Abby....- zaczął Shane, ale ja tylko pokazałam mu środkowego palca i poszłam dalej. Wbiłam jej z całej siły do pokoju. Zabierając najpotrzebniejsze rzeczy.

- Jak mi coś stąd zniknie, coś wyciągniesz albo poprzekladasz. To stąd wypieprzasz. Rozumiesz mnie? Ja zawsze mogę iść do Vincenta. Teraz jestem miła ale potem może się to zmienić.
Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju gościnnego. Przypomniało mi się że mam fajki Tonego. Nie oddam mu ich on ma ich pełno. Wzięłam je z torebki i poszłam na balkon. Wyciągnęłam jedną usiadłam na ziemi i zapaliłam papierosa wkładając go sobie do buzi.  Siedziałam i pociągałam co chwilę papierosa. Miał mnie uspokoić, pierwszy nie pomógł, więc wyciągnełam drugiego. Siedziałam tak na balkonie całkiem długo zdąrzyłam zmarznąć. Poszłam do pokoju włożyłam je z powrotem do torebki.
Zeszłam na dół, usłyszałam śmiechy, więc słyszałam że na dole siedzi Victoria, Dylan, Tony i ... Shane. Ta ostatnia osoba bolała najbardziej. Weszłam do salonu spojrzałam na nich tylko i podeszłam do ekspresu do kawy.
Stał tam Vince. On ostatnio jakoś często tutaj bywał, odkąd ona tu jest.

-Cześć Vince- powiedziałam do niego po cichu.
Spojrzał na mnie i kiwnął lekko głową. Widział że chce się napić kawy więc wyciągnął kubek w którym zawsze pije kawę i mi wlał odpowiednią ilość. Skąd on wiedział który to mój kubek skoro nigdy z nami nie przebywa.
Ostatnio polepszył mi się kontakt z Vincentem.
Usiedliśmy do stołu a on poinformował mnie że mam przyjść do niego za godzinę ponieważ musi ze mną porozmawiać.
Victoria się zaśmiała pod nosem, chłopaki zaczęli gadać coś do siebie że " ciekawe co zrobiła" na to ktoś odpowiedział że pewnie chodzi o drame z moją kuzynką. Tym kimś był nie kto inny jak Shane. Hailie się oburzyła i zaczęła na nich krzyczeć. Jedno słowo Vincenta uspokoiło ich wszystkich. Praktycznie cały dzień miałam spędzić sama. O godzinie 13 poszłam do Vincenta tak jak kazał. Szłam korytarzem którym nie często chodziłam. Zapukałam do drewnianych drzwi i moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna z brodą, ubrany w garnitur. Zapewne któryś z 100 pozostałych ochroniarzy Vince'a. Vincent siedział przy biurku i grzebał coś w laptopie. Ręką wskazał fotel na przeciwko mnie więc usiadłam opierając się wygodnie o oparcie.

-Coś zrobiłam?- spytałam lekko zdziwiona bo nie widziałam czy mam się bać czy wręcz przeciwnie. Może chce mi powiedzieć że wywali moją cholerną kuzynkę z domu.

-Tak zrobiłaś. Zrobiłaś dobrą robotę, przesłuchując tego chłopaka co porwał Hailie- o Boże właśnie ten chłopak... ciekawe co z nim. - mam dla ciebie ofertę.

-Jaką ofertę - weszłam mu lekko w słowo, na co popatrzył na mnie podirytowany, nie lubił jak wchodziło mu się w słowo i każdy o tym wiedział - przepraszam, kontynuuj.

-Moja oferta jest taka, że mógłbym cię zatrudnić u nas w pracy jako osobę od właśnie takich przesłuchań. Muszę podkreślić, że nie często są takie osoby więc gdyby nie było nikogo takiego to poprostu masz wolne. Zgadzasz się?

-J-jasne że tak!- krzyknąłam w jego stronę - dziękuję.

-Już możesz iść Abby.

-A mam pytanie... mogę iść się przejść z Hailie?.... już nie do lasu...heh- spuściłam lekko głowę w dół a Vincent po jakimś czasie się zgodził. Podziękowałam miło i wyszłam.
Biegłam w stronę Hailie kiedy spotkałam Tonego.

-A ty gdzie tak lecisz - spytał mnie Tony

-Nie twój interes.-nie patrząc na niego szłam cały czas przed siebie, skręciłam w stronę drewnianych drzwi z literą H i weszłam bez pukania. Czytała książkę. Jak tylko weszłam to podskoczyła i lekko krzyknęła

-Szykuj się. Idziemy na miasto!- ucieszyła się jak powiedziałam jej plan.
Przebrała się w szarą, dresową sukienkę po kolana. Wzięła czarną torebkę w którym miała portfel i poszliśmy do pokoju gościnnego po moją małą czarną torebkę. Gdy brałam torebkę, wypadły z niej papierosy. Musiało akurat to?

-Ty palisz?- spytała mnie lekko przejęta ponieważ nigdy nie widziała mnie z papierosem.

-Tylko jak się wkurzę- podniosłam szybko paczkę papierosów i schowałam z powrotem do torebki. Widziała jaka jest moja sytuacja teraz. Wyszłyśmy z pokoju a ja zamknęłam pokój na klucz i szłyśmy w kierunku drzwi wejściowych, gdy w pewnym momencie odezwał się kobiecy głos. To nie była Hailie. Tylko... Victoria.

-Gdzie idziecie dziewczyny?- stanęła opierając się o framugę drzwi tak jak ja wcześniej, tylko ona się uśmiechała. Wywróciłam oczami złapałam Hailie za rękę i się odezwałam do tej jędzy.

-Jak najdalej od ciebie.- powiedziałam i wyszłyśmy z domu.

Szłyśmy tak chyba godzinę aż wreszcie doszliśmy. Spędziłyśmy tam dość dużo czasu. Kupiłam sobie nową piżamę i Hailie stwierdziła że kupi takie same. Hailie chciała wejść do jakiegoś sklepu z ubraniami. Zgodziłam się na pomysł, może wreszcie ja coś sobie kupię.
Kupiłam czarną dopasowaną sukienkę przed kolana, długą czarną i czerwoną sukienkę z wycięciem na nodze, czarny i szary top,  szerokie jeansy, kurtkę jeansową oraz czarne skórzane spodnie.
Hailie kupiła tylko 2 sukienki. Żółtą, trochę dłuższą niż ta w kratkę bo była za kolanko w białe kwiatki. A druga, długa, czarna, z wycięciem na nodze.
Po 3 godzinach przyjechał po nas Will. Kiedy dojechaliśmy do domu weszłam do kuchni z Hailie po wodę i mieliśmy iść na górę, gdyby nie to co zobaczyłam w salonie.
Oj przesadziła....

Prawie jak MonetWhere stories live. Discover now