Tak jak Shane obiecywał, nie usnął. O godzinie 5:13 się obudziłam, Shane siedział koło mnie na kanapie patrzył się to raz na mnie na drugi raz na Lissy. Nie otwierałam oczu, przyglądałam się mu z przymkniętymi oczami.
-Nie pozwolę żeby coś wam się stało.- pocałował mnie w czoło i patrzył na śpiące w kołysce dziecko.
Wtedy otworzyłam oczy. Shane odrazu to zauważył.
-Jak się spało?- zapytał po cichu.
-Fajnie w sumie. Dziękuję- siadłam koło niego i go przytuliłam.
-Za co ty mi dziękujesz?- zaskoczony spytał.
-Za to że jesteś.- przytuliłam go jeszcze mocniej, alw szybko się odsunęłam gdy do pokoju ktoś zapukał. Podeszłam do drzwi, j otworzyłam je. Była to Anja.
- Cześć. Musicie jechać szybko do domu.Vincent już tam jest, wszystko wam wyjaśni.- nie widziałam co się dzieje, na co się szykować.
- Co się stało? Coś z którymś z rodzeństwa.- Shane widać że też był zdenerwowany.
Na telefon Anji przyszła wiadomość.
-Jedźcie do domu. Już!- krzyknęła.Zabrałam torebkę, Shane marynarkę i pobiegliśmy do samochodu.
Po godzinie dojechaliśmy do domu. Jak najszybciej wbiegliśmy do salonu. Siedzieli tam wszyscy. Tony na kanapie lekko zestresowany, Dylan chodził w kółko po pokoju i klną coś pod nosem. Will przeglądał coś na komputerze, Vince z kimś gadał, natomiast Hailie... GDZIE JEST HAILIE?!- Ej co jest?! - krzyknął Shane i podszedł do Dylana a ja zaraz za nim.
- Porwali Hailie!- Dylan był tak wkurzony że język mu się plątał.- poszła do toalety i już nie wróciła.
- Sprawdzaliście monitoring?- zapytałam szybko. Oczywiście że sprawdzili bez sensu pytam.
-Will sprawdza od pół godziny.- Dylan nie przestał chodzić po pokoju.
Siadłam koło Tonego a ten stanął na równe nogi jak tylko Will krzyknął że coś ma.-Jest coś!- zaraz po tym zdaniu przyszedł Vince.- mamy czarne Audi.
- Will, bierz laptop i idziemy do gabinetu.- nakazał chłodno Vince. Nawet u niego można było usłyszeć przejęcie.
Siedzieliśmy 4 godziny w salonie, bez żadnych rozmów, każdy siedział w swoim miejscu, oprócz Dylana.
- No co za śmieć!- krzyczał tak od pół godziny- jak go tylko złapiemy to ja go zaklepuje pierwszy.
Wreszcie przyszedł Will.- Tony, Dylan jedziecie razem. Ja jadę z Vincentem. A ty Shane pojedziesz sam. Lokalizacje zaraz dostaniecie. Idźcie się przebrać.- chłopaki wstali i ruszyli w stronę pokoi.
-Ej! Ja też chcę jechać!- krzyknąłam w stronę chłopaków tak żeby mnie usłyszeli. Wszyscy się odwrócili w moją stronę.
Odezwał się Will:-Abby. To niebezpieczne, nie możesz się tak- nie skończył bo Dylan mu przerwał.
-Will, niech jedzie. Ona umie przegadać ludziom do rozsądku. Jak coś to będzie miała obstawę.- mrugnął do mnie i poszedł do pokoju.
- Niech wam będzie, jedziesz z Shanem. Ruchy.- pobiegłam szybko do pokoju, ubrałam czarne leginsy, czarny golf, i skórzaną czarną kurtkę.
Zeszłam na dół wszyscy już tam byli, pobiegliśmy do aut, a zaraz dostaliśmy lokalizacje.- Krucza 6, Krucza 6, Krucza 6- powtarzał Shane w kółko.- K***a! Abby weź ty to wpisz.- podał mi nawigacje a ja szybko wpisałam adres który powtarzał. Trzęsły mu że ręce co uniemożliwiło mu pisanie. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
YOU ARE READING
Prawie jak Monet
Teen FictionW życie rodziny Monet powraca stara przyjaciółka świętej trójcy-Abby Evans, ich relacja powróci na nowo przez jej przeprowadzkę do Stanów, nawiążą się nowe relacje: przyjacielskie, miłosne, także nie zabraknie nowych wrogów.Zapraszam