– Dziękuję, ale teraz to naprawdę mi głupio – stwierdził.

– Przyzwyczaj się, że u nas to tak jest – wyszczerzył się Kyle. – I daj znać, czy się dostałeś do drużyny. Może kiedyś zagramy przeciwko sobie w jakichś rozgrywkach?

Ron mógł jedynie się uśmiechnąć i jeszcze raz podziękować. Potem wyściskał Harry'ego, obiecując, że nikomu nie zdradzi jego tajemnicy, a potem świstoklik zabrał go do Nory. Dziwnie się poczuł, wracając do domu, ale poczuł też coś w rodzaju ulgi.

– Wróciłem – powiedział głośno. Chwilę później został wyściskany przez rodziców. – No hej. Tęskniliście?

– Oczywiście, że tak – zapewniła go matka. – A co to? – spytała, zauważając miotłę.

– Kuzyn Harry'ego dał mi swoją starą miotłę – przyznał i wyjaśnił, co i jak. Szybko też wziął eliksir, który ponownie miał go przyzwyczaić do jego strefy czasowej. – A ona co tu robi? – spytał, kiedy zobaczył, jak do kuchni razem z Ginny wchodzi Hermiona Granger.

– Ginny ją zaprosiła. Nudziła się sama w domu – przyznał Artur. – Uznaliśmy z mamą, że jak będzie miała towarzystwo, to nie będzie szaleć.

– I to pomogło?

–Trochę na pewno, skoro jest dość spokojnie.

Oczywiście musiał opowiedzieć, co robił przez kilka tygodni za granicą. Jego ojca najbardziej zaciekawiło mugolskie strzyżenie owiec za pomocą specjalnej golarki na prąd.

– To wcale nie jest aż takie skomplikowane, jakby się wydawało – przyznał. – I to całkiem fajna zabawa. Tylko od jazdy konnej strasznie mnie na początku bolał tyłek. Na szczęście po kilku dniach się przyzwyczaiłem. Harry pokazał mi całą okolicę, a wieczorami grałem z jego pradziadkiem w szachy. Nie było łatwo z nim wygrać, więc koniec końców powiedziałbym, że w ilości rozegranych partii był remis.

– Czyli ograłeś starszego czarodzieja? – zaśmiał się Artur. – Ładnie to tak?

– Jakbyś go poznał, to wiedziałbyś, że to on tam rządzi tato – zapewnił. – Pan Leonard to typ, przy którym lepiej jest pomyśleć, zanim się coś głośno powie. Każdego potrafi ustawić do pionu i jeśli uzna, że coś stwarza zagrożenie dla rodziny, to stanowczo mówi nie i lepiej, żeby nikt z nim nie dyskutował.

– Trochę to przypomina opis Albusa.

– Obawiam się, że w starciu pradziadek Leonard kontra dyrektor Dumbledore, wygrałby pradziadek – stwierdził Ron z rozbawieniem.

Naprawdę tak myślał. Pradziadek Harry'ego był dość specyficznym typem, którego ciężko było rozgryźć i ocenić, jak silnym jest czarodziejem. Przyjaciel zapewnił go kilkukrotnie, że starszy czarodziej jest twardy i silny jak sekwoja, czyli nie do ruszenia. Oczywiście po samym opisie niespecjalnie mógł w to uwierzyć, ale po jego osobistym poznaniu, doszedł do wniosku, że opowieści wcale nie były przesadzone.

Molly i Artur cieszyli się, że ich najmłodszy syn miło spędził czas i odpoczął problemów, jakie zaczynały się w Wielkiej Brytanii. Voldemort poczynał sobie coraz śmielej, chociaż nadal nikt otwarcie nie potwierdził jego powrotu. Za to w ministerstwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Widać było, że ktoś poszerza swoje wpływy poprzez grupę pracowników. Członkowie Zakonu Feniksa od razu domyślili się, co się dzieje, ale nie mogli jawnie działać. Dopóki Knot nie zrozumie, że niebezpieczeństwo naprawdę jest realne, nic nie mogli zrobić. Dumbledore mógł zostać uznany za szaleńca i usunięty z funkcji dyrektora, a wtedy szkoła straciłaby swojego głównego obrońcę.

SpotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz