Rozdział 6 - Alec i ja?

60 2 0
                                    

Nienawidziłam światła słonecznego, ale jeszcze bardziej nienawidziłam promieni słonecznych wdzierających się do moich oczu rano. Jęknęłam i podniosłam ręce, aby zasłonić oczy przed światłem. Moją uwagę zwrócił wtedy pulsujący dźwięk w mojej głowie, zmuszający mój umysł do przebudzenia. Uparcie trzymałam mocno zamknięte oczy, mając nadzieję, że ból sam minie i znów będę mogła spokojnie spać.

— Renia, czy mogłabyś zasunąć zasłony? - Przeciągnęłam leniwie słowa, podnosząc ręce do góry, próbując zwrócić jej uwagę. Promienie słoneczne były zdecydowanie podejrzane, w moim pokoju nigdy nie było tyle światła słonecznego. Zastanawiałam się, kiedy ciocia Marta zamontowała więcej okien

Westchnęłam i jęknęłam, wstając, by zasunąć zasłonę z wciąż mocno zamkniętymi oczami. Plan pokoju zdecydowanie wydawał się dziwny. Dlaczego moja noga nie uderzyła w stołek, tak jak każdego ranka? Otworzyłam gwałtownie oczy i sapnęłam, gdy zobaczyłam scenę przede mną

To nie był mój dom. To był zupełnie inny pokój. Mój pokój był szary, podczas gdy ten był biały. Wszystko w tym pokoju było białe, sufit, drzwi, ściany i dywan. Zamknęłam oczy i próbowałam sobie przypomnieć, jak się tu znalazłam. Nic. Jedyne, co zapamiętałam, to posprzątanie testamentu Aleca i wyjście po chwili. Od tamtej pory mój umysł był całkowicie pusty. Uderzyłam się lekko w głowę zdezorientowana, dlaczego nic nie pamiętam

— Alec - warknęłam, zdając sobie sprawę, w zamian za co zasłużyłam na niskie warknięcie. Moja głowa odwróciła się powoli, by spotkać śpiącego bez koszuli Aleca tuż obok mnie

Cholera jasna

Nie zrobiłam tego. Mam nadzieję, że nie

Szybko zajrzałam pod kołdrę. Dzięki Bogu, miałam na sobie dżinsy, ale miałam na sobie zupełnie inną koszulę.

Pomyśl Belion. Myśl.

Nie mogłam sobie przypomnieć, co się stało po oczyszczeniu ran Aleca. Ale wiedziałam, że nie mogło być dobrze. Alec i ja spędziliśmy razem noc było złym scenariuszem, o którym nawet nie chciałam myśleć. Wstałam powoli i wymknęłam się z pokoju, czując się zawstydzona. Nie miałam pojęcia, jak mam się zmierzyć z Aleciem w poniedziałek. Cholera, nie miałam pojęcia, jak dziś rano spotkam się z matką ani jak wrócę do domu. Wiedziałam tylko, jak bardzo byłem wściekły na Tessie. Jak, u licha, mogła zostawić mnie samą?

Postanowiłam do niej zadzwonić, ale mój telefon był rozładowany. Gówno. Jak miałam teraz wrócić do domu?

- Potrzebujesz podwiezienia do domu? - usłyszałam głos. Stałam już przed domem Jasona, mając nadzieję na złapanie taksówki. Nie mogłam iść do domu pieszo, bo ledwo znałam to osiedle, nie mogłam też zamówić Ubera, bo rozładowała mi się bateria w telefonie

- Nie - odpowiedziałam chłodno nie odwracając się, bo już wiedziałam kto to. Jego głos był zbyt znajomy. Jego wygląd oznaczał, że nie skradałam się tak wolno, jak myślałam.

- Okej - wycedził Alec, wsiadając na czarny motocykl. Motocykle strasznie mnie przerażały, ale zawsze chciałam na jednym jeździć. Właściwie to było na mojej liście rzeczy do zrobienia. Tak bardzo, jak uważałam to za przerażające, było to również ekscytujące i porywające

- Tak dla twojej wiadomości, nigdy nie znajdziesz taksówki o tej porze, a w tej okolicy nie ma autobusów - dodał, ponownie zwracając na siebie moją uwagę. W zasadzie w ten sposób dał mi do zrozumienia, że ​​nie mam innego wyjścia, jak tylko wsiąść z nim na motocykl

- Cóż, możesz zadzwonić po ubera - wzruszyłam ramionami, wciąż nie patrząc w jego stronę

— Dlaczego miałbym to zrobić? - Mogłam wyczuć jego uśmieszek, mimo że na niego nie patrzyłam. W jego głosie było słychać jakieś zadowolenie z siebie.

Popular meets Popular [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz