7

18 5 51
                                    

Minął kolejny miesiąc, a ja postanowiłam pójść pierwszy raz od pogrzebu Lily na jej grób. Nie wiem, czy jestem na to gotowa, ale muszę to w końcu zrobić. Cmentarz, na którym pochowano moją przyjaciółkę znajdował się na obrzeżach miasta.

Dzisiaj nie było ładnej pogody, niebo było szare, a trawa poszarzała. To wszystko miało swój klimat. Te nagrobki wyglądały bardzo ładnie z dzisiejszą pogodą.

Tata niósł bukiet świeżych, zamówionych wcześniej kwiatów, cierpliwie za mną podążając, podczas gdy ja szukałam właściwego miejsca, gdzie zakopano trumnę, w której znajdowało się ciało najważniejszej osoby w moim życiu. Niestety, poza łzami nie pamiętałam za wiele z pogrzebu.

Gdy w końcu odnalazłam imię przyjaciółki wyryte w szarym nagrobku, zatrzymałam się. Niespodziewanie poczułam, jak zaciska mi się żołądek. Ze smutkiem w oczach wpatrywałam się w kamień.

Przez naprawdę długi czas, po prostu stałam tam myśląc o niej i zastanawiając się, czy to prawda, co obcy ludzie często mówią, że ona jest gdzieś tam na górze i na mnie patrzy.

Usiadłam koło jej grób i zaczęłam jej opowiadać co się stało przez te dwa miesiące. Chciałam zapytać ją o kilka rzeczy i tak bardzo frustrowało mnie to, że Lily nie mogła mi odpowiedzieć. Nawet w pewnym momencie, kiedy tata odszedł ode mnie, zaczęłam płakać, ale szybko się ogarnęłam za nim wrócił. Chciałam jej powiedzieć, że to ja zabiłam Matta oraz innych ludzi, ale tata ciągle był niedaleko mnie i bałam się, że to usłyszy.

Siedziałam tam ponad trzy godziny. Widziałam, jak kawałek dalej tata przechadza się z telefonem przy uchu.

Nagle znikąd poczułam krople deszczu. Dwie na ręce, a zaraz po tym na czole. Na początku totalnie je zignorowałam, ale chwilę później poczułam, jak coraz więcej kropli uderza o moją skórę. Uniosłam twarz do nieba. Już nie było szare, teraz zaszło czarnymi, groźnymi chmurami.

-Hannah, powinniśmy już wracać. - stwierdził tata, który też chwilę temu wpatrywał się w górę.

Spojrzałam na niego, widząc, jak się zbliża, dziwnie się napięłam. Następnie znowu spojrzałam na grób mojej przyjaciółki. Serce zaczęło mi bić mocniej.

Nagle rozległ się cichy grzmot. Ojciec podszedł i wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać. Popatrzyłam na nią. Nie chciałam stąd jeszcze iść, chciałam jeszcze chwilę z nią porozmawiać.

-Jeszcze chwilę… - szepnęłam, z paniką przenosząc oczy na grób Lily. - Tylko chwilkę...

Padało coraz mocniej, a burza grzmiała coraz bardziej.

-Nie. - głos ojca tym razem brzmiał ostrzej.

Zaczęłam kręcić głową. Nie mogłam jeszcze stąd iść. Chciałam zostać chwilkę z Lily.

-Jeszcze trochę. - powiedziałam, patrząc się na napis wyryty na grobie.

-Hannah, idziemy stąd.

-Nie, nie, nie jeszcze chwilę...

-Masz pięć minut. - westchnął tata.

Uśmiechnęłam się i gdy usłyszałam kroki, które coraz bardziej oddalają się ode mnie, zamknęłam oczy i westchnęłam ciężko.

-Lily. - powiedziałam i spuściłam wzrok na ziemię. - Kiedy jeszcze żyłaś, nie miałam odwagi powiedzieć ci tego. Teraz też nie mam, ale czuję, że powinnam ci to powiedzieć, nie powiedziałam ci tego za życia, to przydałoby się teraz.

Podniosłam wzrok i wzięłam głęboki wdech, rozejrzałam się dookoła czy nikogo nie ma nie daleko. Oprócz moje taty, który stał daleko, nie było nikogo. Nie było szans, że tata stamtąd usłyszał to co mówi. Nie wolno mi zwlekać chwili dłużej.

-Jestem mordercą. Jestem pierdolonym mordercą. - powiedziałam bardzo szybko, żeby mieć już to za sobą. - Lily nigdy nie powinnaś poznać kogoś takiego jak ja, ale jednak poznałaś i moje miejsce było koło ciebie i zawsze będzie.

-Hannah chodzi już! - usłyszałam z daleka głos moje ojca.

-Muszę iść, już mnie tam wołają. A chciałam trochę dłużej tutaj być. - Mówiłam. - A co jeżeli nie chcę?

Jeśli zrobię bunt źle się, to dla mnie skończy, ale nie chce stąd jeszcze iść. Na samą myśl o tym, że muszę już iść, łamało mi się serce.

-Hannah chodzi. - usłyszałam głos taty. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

-Błagam, jeszcze nie chce. - szepnęłam. Znowu spojrzałam na nagrobku. Wpatrywałam się w niego ze łzami w oczach. - Jeszcze kilka słów.

-Za trzy minuty widzę cię pod autem.

Przytaknęła i znowu usłyszałam kroki oddalające się ode mnie.

-Za każdym razem, kiedy o tobie myślę łamie mi się serce i chce mi się płakać. Mam dwie prośby. - W moim głosie było słychać, jak mi się łamie. - W wolnej chwili czasem na mnie spójrz, a jeśli nie martw się, pamiętam każdy dzień.

Teraz już nie starałam się powstrzymywać łez, tylko pozwoliłam im płynąć po moich policzkach.

-A moje miejsce zawsze będzie obok ciebie. Czekaj aż ja dołączę do ciebie, obiecuję, to nie potrwa długo, daj mi rok lub dwa, to nie dużo czasu, ten czas szybko zleci. - mówiłam, wycierając łzy. - Chciałabym pobyć trochę dłużej, ale już mnie tam wołają. Chciałabym jeszcze z tobą porozmawiać, ale muszę iść. Jeszcze się spotkamy i to możliwe, że już niedługo.

Wstałam z ziemi i zaczęłam odchodzić od jej grobu. Idąc w stronę bramy czułam, jak moje serce bije. Nie chce się przestać tłuc. Nie chcę stąd iść. Chciałabym zostać w tym miejscu na zawsze, byleby być blisko Lily. Byle być, mieć świadomość, że jest blisko mnie.

Jedyne co teraz czułam to smutek i nienawiść do samej siebie. Czułam do siebie żal za to, że teraz to ja zostawiam Lily samą.

Była już w domu. Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę. Nagle usłyszałam szczekanie mojego psa, spojrzała na nią, stała na parapecie i szczekała na coś, podeszłam do niej i spojrzałam za okno, znaczyłam tam jakiego mężczyznę.

-Luna cicho. - powiedziałam, zdejmując psa i kładąc go na podłogę.

Patrzyłam na tego mężczyznę jeszcze chwilę, gdy miała już odchodzić od okna, zobaczyłam swoją matkę. Była wystrojona, wyjęłam telefon i włączyłam aparat. Takiej okazji to ja nie odpuszczę.

Gdy podeszła do tego typa i pocałowała go, a ja zrobiłam zdjęcie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odeszłam od okna, spojrzała na zdjęcie, które zrobiłam. Było na nim idealnie widać, jak matka całuję tego mężczyznę.

Mam plan.

Czas na zemstę.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Czarna Dama | Nowy etapWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu