9

23 5 87
                                    

-Mama nie żyje... - powiedziała smutnym tonem Mia.

-No i?

-Wiem, że to twoja wina!

-Nie to nie moja wina. - stwierdziłam. - Matką sama sobie na to zasłużyła.

-Powiem wszystko tacie! - wrzasnęła, podnosząc na mnie wzrok.

Uniosłam rękę i uderzyłam ją. Uderzenie było tak mocne, że Mia upadła na podłogę.

-Co chciałaś zrobić, Mia?

-Ja... Ja chcia… Ja... Ja chciałam...

Łzy napłynęły jej do oczu.

-Masz szczęście, że jesteś moją siostrą.

-To nie szczęście. - odpowiedziała. - To przekleństwo.

-Mia, przecież ty doskonale wiesz, że mam nad tobą przewagę. Mogę ci zniszczyć życie.

Zapadła cisza po miedziany nami.

-Przepraszam Hannah, że tak zareagowałam. Musiało to być dla ciebie bardzo przykre. - odezwała się Mia.

-Dobrze, że w końcu zaczynasz myśleć też o innych, a nie tylko o sobie. Ale to, że mnie przeprosiłaś dalej, jeszcze nie zmienia niektórych rzeczy.

-Rozumiem. - Wyszeptał.

-Słuchaj, nawet nie wiesz, jak bardzo mnie bolało to, że chciałaś powiedzieć wszystko tacie.

-Przepraszam. Nie chciałam.

-Dobrze, a teraz wyjdź. - powiedziałam, wskazując na drzwi od moje pokoju.

Pov:Mia

W momencie, kiedy Hannah uderzyła mnie, ujrzałam prawdziwego potwora. Potworem z piekła, była jak sam diabeł.

Wszystko, co widziałam wcześniej, nie było nawet w połowie tak straszne, jak dziewczyna, z którą przyszło mi dzisiaj stanąć twarzą w twarz. Te kilka pochopnie wypowiedzianych słów, które wcześniej ostatecznie zdecydowały o moim losie, pokazały mi kim tak naprawdę, jest moja siostra, jest potworem, stała się potworem.

Ostatnio naprawdę coś dziwnego się z nią dzieje.
Zaczynam się jej naprawdę bać.

Siedziałam w swoim pokoju i płakałam po cichu. Cierpiałam w ciszy, bo wiedziałam, że nie istniał na tym świecie nikt, kto byłby w stanie usłyszeć mój krzyk. Wszystko było tak niewyraźne.

Pov:Hannah

Nie żałowałam niczego, chociaż powinnam, nie żałowałam, że zatrułam matkę, nie żałowałam, że uderzyłam Mię. Ja niczego nie żałowałam.

Usiadłam na oknie i wpatrywałam się w cudowne czerwone niebo, tak bym chciała go dotknąć, być bliżej nieba... Być bliżej Lily.

Idiota miałaś o niej zapomnieć! - krzyknął głos.

No tak zapomniałam.

Stwierdziłam, że jebać to wychodzę z tej nory. Wzięłam szybko torbę, spakowałam telefon i słuchawki i wyskoczyłam z okna.

Wbiegłam do lasu i założyłam słuchawki, puściłam swoją ulubioną playlistę i biegłam przed siebie, nagle trafił na wysokiego bruneta, którym okazał się Harrison.

-Hannah, co ty tu robisz? - zapytał, podchodząc do mnie.

-O to samo mogę ciebie zapytać.

-No ja się przejść.

Ale przecież on mieszka daleko stąd to, jak on niby znalazł się w tym lesie?

-Harrison, powiedz mi, co tutaj robisz. - rozkazałam.

Czarna Dama | Nowy etapWhere stories live. Discover now