Mijał dzień, drugi i trzeci. Mimo karcacych spojrzeń m, chamskich dogryzek nie było tak źle jaki ochroniarz Castiela. Przynajmniej tak często nie widziałem Michaela. Wracałem właśnie z kolejnych ćwiczeń, mokry od potu i kolejnymi siniakami powstałych od jego kopniec. Na dłoni miałem nie mała blizne. Od razu udałem się pod komnatę bruneta. Po chwili otworzyl drzwi.
- Już wróciłeś?
- Tak jest, panie? - przewrócił oczami.
- W takim razie za mną. - w ciszy za nim podążyłem. Zatrzymał się dopiero w sali treningowej. Wyjmując rękojeść miecza zaczął nim uderzać w powietrze. Uważnie się temu przygladalem. Może i przegrał z bratem, ale był dobry. Miał swój sposób i byłem pewien, ze gdyby nie chamska zagrywka Michaela wygrałby z nim.
- Jeśli masz się tak gapic to chodź. Pomożesz mi. - nie pewnie podeszłem do niego. - Wyjmij miecz. - wykonałem rozkaz. - Zróbmy tak. Nawzajem żądamy sobie pytania. Ten kto nie odpowie atakuje drugiego.
- Nie wiem czy to...
- Nudzę się. Daj mi jakieś zajęcie. - głośno westchnąłem.
- Dobrze panie.
- Cudownie. - wzmocnił uścisk na mieczu - Czemu rekturowales na rycerza mojego ojca?
- By zdobyć pieniądze. - prychnal.
- Niemal wszyscy tutaj są z tego powodu. Honor nie zobowiązuje. - również wzmocnilem uścisk.
- Dla brata. Nie mieliśmy pieniędzy. Chciałem by już nie głodowal i miał na ubrania. - pokiwał głową.
- Ciekawie. Ja Michaelowi z chęcią poderznalbym gardło. - usmeichnak sie. Ledwo powstrzymałem się od przewrócenia oczami. - Twoja kolej.
- Czemu wyjechałeś z królestwa, panie? - skwasil mine.
- Atakuj. - wykonałem nie pewnie ruch, który od razu ochronił - Co miałeś na myśli mówiąc, ze nadziales się na mojego brata? - podgryzlem dolną wargę. - Jak tam chcesz. - tym razem on mnie zaatakował. Równie ochronilem atak.
- A czemu wróciłeś, panie?
- Zadajesz strasznie trudne pytania. - wykonalem ruch od razu zozstajac powstrzymany. - Ktorego z moich braci lubisz najbardziej?
- Gabriela. - pomachał głowa.
- Mogłem się spodziewać. - chwilę mu się przygladalem.
- Dlaczego mnie nienawidzisz panie? - milczał. Gdy miałem go zaatakowac odezwał się. - Nie nienawidzę tylko wkurza mnie fakt, ze ojciec bardziej cię ubustwia ode mnie. Podobne pobudki ma Michael.
- To nie prawda. Zależy mu na tobie. - zachichotal sztucznie. Wpadłem na pewno pytanie, ale nie byłem pewny czy to dobry pomysł.
- No mów. Czuje, ze coś masz?
- Myślisz, ze twoj ojciec pozwolilby mi odwiedzić brata?
- Naprawdę tego byś chciał?
- To nie odpowiedź, panie. - pomachał do mnie mieczem. Westchnalem. Mój atak oczywiście obronil. Jednak nie spodziewałem się, ze zaatakuje. Zmieniłem zaskoczona minę.
- Znudziła mi się ta gra. - zaczął atakować, a ja chronić. Po chwili jednak udało mi odwrocic rolę. Robiąc coraz mocniejsze zamachy przyciągnąłem go do ściany. Oparł się o nią, nasze miecze znalazły się w takim miejscu, ze nasze twarze znalazły się blisko siebie. - Gabriel miał racje. Dobry jesteś.
- Nauczyłem się. - odsunalem miecz odwracając się. Jednak uslyszalem zbliżające się kroki. Nie zdążyłem się odwrócić, ale jego miecz mnie zaatakował. Upadlem na ziemie chroniąc się swoim. Usiadł na mnie okrakiem.
YOU ARE READING
DESTIEL - "Panicz Castiel"
Teen FictionDean Winchester to swój chłop pochodzący z niższej wartwy społecznej. Od kiedy pamiętal włączył o choćby kawałek chleba. Chcąc pomóc ojcu i bracie szuka pracy w królestwie Boga - Chucka Novaka. Król zaskakując blondyna od razu go przyjmuje. Początko...