Trzy

603 34 28
                                    

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Wyglądałam przez okno, gdy nagle na niebie zaczęły przejawiać się błyski, a następnie grzmoty. Dotychczasowe krople deszczu przeobraziły się w kulki gradu. Spojrzałam na chłopaka i zauważyłam jak bardzo skupiony jest na drodze.

-Robi się niebezpiecznie. Może powinniśmy się zatrzymać i to przeczekać? - zaproponowałam.

Ander spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, widząc zmartwienie na mojej twarzy.

-To nie jest moja pierwsza jazda w takich warunkach. Jesteś bezpieczna - odparł.

Zerknęłam jeszcze raz na towarzysza, a później wpatrywałam się w pobliski las, który mijaliśmy. Czas dłużył się w nieskończoność, a moim rozmyślaniom nie było końca. Co chwilę mój mózg zaczynał wymyślać nowe teorie i najczarniejsze scenariusze. Zastanawiałam się czy moja rodzina jest bezpieczna, ale nic na to nie wskazywało. Próbowałam nie myśleć nawet o stracie kogoś bliskiego. Męski głos oderwał mnie od upiornych myśli.

-Jaki jest nasz plan?

-Ander, ja naprawdę nie chcę... - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.

-Nie chcesz żebym się mieszał, wiem. Zrozum, że nie zostawię cię z tym samej. Więc zapytam ponownie. Jaki mamy plan?

Odetchnęłam głęboko. Pewna część mnie cieszyła się z tego co powiedział brunet, ale druga zaczęła się zamartwiać, co by było gdyby coś mu się stało?

-Musimy zejść do piwnicy - odparłam po chwili.

-Wreszcie jesteśmy jacyś ,,my"? - zaśmiał się chłopak.

Spojrzałam w lusterko samochodu, próbując dojrzeć swoje odbicie w strugach deszczu i zauważyłam, że się rumienię.

W końcu dojechaliśmy na Willow Street.

Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę domu, który w świetle burzy wyglądał jeszcze straszniej.

Stanęliśmy pod drzwiami frontowymi.

-Stąd raczej nie uda nam się rozgryźć zagadki - powiedział ironicznie, widząc jak stałam, wpatrując się w ścianę.

Złapał mnie za rękę. Wtedy moje oczy od razu skierowały się ku niemu. Było w nim coś, co sprawiało, że byłam spokojniejsza.

Oboje wpatrywaliśmy się w siebie jak zahipnotyzowani, gdy nagle drzwi się otworzyły. Na progu stała Amber.

-Najpierw robisz bałagan w domu i zostawiasz mnie z nim samą, później zabierasz mój rower i nawet nie mówisz gdzie jedziesz, a na sam koniec przyprowadzasz do domu chłopaka. Będziesz się z tego tłumaczyć, siostro.

-My nie... - puściłam rękę bruneta i zmieniłam temat. - Wszystko ci wytłumaczę, ale najpierw musimy zrobić jeszcze jedną rzecz.

Amber odetchnęła z irytacją, a gdy chciała coś powiedzieć złapałam chłopaka za ramię i wciągnęłam go do wnętrza domu. Siostra zamknęła drzwi i zdenerwowana przyglądała się nam, mrucząc coś pod nosem.

-Gdzie jest piwnica? - pomyślałam.

Wpatrywałam się uważnie w każdy zakamarek, ale nic nie zauważyłam.

-Megan... Spójrz na to - odezwał się Ander, stojąc obok gabloty z porcelaną. - Pod tym chyba coś jest.

Podeszłam do chłopaka i kucnęłam obok wystawy. Złapałam delikatnie za nóżkę mebla i próbowałam ją trochę przesunąć. Na panelach zauważyłam pewien zarys.

-Pomożesz mi to przesunąć? - zapytałam bruneta.

-Jeżeli coś zbijesz, będziesz wyjaśniała to rodzicom, Megan! - usłyszałam donośny krzyk siostry, która wszystko obserwowała.

Zignorowałam jej tekst i skupiłam się na tym co teraz miałam przed oczami. Było to coś w rodzaju klapy. Byłam pewna, że zejście prowadzi do piwnicy. Niestety na uchwycie wisiała kłódka, która skomplikowała sprawę.

Zaczęłam się zastanawiać, czy pan Smith posiada klucz. Szanse były niewielkie, biorąc pod uwagę to, że po śmierci Williama został zwolniony.

Wstałam z podłogi i podeszłam do Amber.

-Gdzie rodzice włożyli, klucze od wszystkich pomieszczeń? - spytałam zdenerowana.

Siostra spojrzała na mnie z lekką pogardą i odparła:

-Są w jednej z tych szuflad w kuchni - wskazała palcem.

Podbiegłam do blatu kuchennego i zaczęłam przeglądać każdą przegródkę. Chwilę później dołączył do mnie Ander. Po pewnym czasie udało mi się znaleźć zestaw kluczy.

Wróciliśmy do klapy i zaczęliśmy sprawdzać każdy z nich. Żaden nie pasował do zamka.

Wtedy pomyślałam, że może warto zaryzykować.

-Jest jedna osoba, która może nam pomóc - powiedziałam.

Nie byłam pewna czy dozorca będzie miał odpowiedni klucz, ale opcje zaczęły się powoli kończyć.

-Znowu wychodzisz? - oburzyła się Amber, widząc jak kieruje się do wyjścia.

-Za chwilę wrócę. Zaufaj mi, proszę - odparłam, patrząc w oczy siostry. - To naprawdę ważne.

Wyszliśmy na dwór, gdzie burzy nie było końca. Czułam jak nogi mi się trzęsą. Nie byłam pewna czy z zimna, czy też ze strachu. Chłopak zauważył jak bardzo jestem przerażona i chwycił mnie za rękę. Uśmiechnął się i pociągnął mnie do siebie. Znów poczułam się bezpiecznie.

Pobiegliśmy do chaty Smitha i zapukaliśmy do drzwi. Nikt się nie odezwał. Zastukałam ponownie. Czekaliśmy, lecz na próżno. Spojrzałam w małe okno i zauważyłam ogień w kominku.

-Dlaczego nie otwiera? - powiedziałam pod nosem.

Chwyciłam za klamkę i otworzyłam ostrożnie drzwi.

Weszliśmy do środka, a naszym oczom ukazał się wielki, krwisty napis nad kominkiem.

-,,Trzy"? Co to ma znaczyć? - dopytywał Ander, przeczytawszy wiadomość.

-To demon, pogrywa ze mną - odparłam patrząc na chłopaka.

Odwróciłam się, chcąc rozejrzeć się po szopie.

Sparaliżowało mnie. Nie mogłam się ruszyć, ani wydać z siebie żadnego dźwięku. Czułam, że brakuje mi tlenu, ale nie byłam w stanie nabrać powietrza. Zaczęło mi się kręcić w głowie...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejka! 10 rozdział! Koniecznie napiszcie swoją opinię i zagłosujcie na ten rozdział jeśli wam się podoba <3 Jak myślicie, co zobaczyła Megan?

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: May 26, 2023 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

Gra w chowanegoOnde histórias criam vida. Descubra agora