Rozdział 9 - Rozmyślenia

65 8 0
                                    

Kiedy zszedł na dół przy stole nikogo nie było oprócz jego siostry. Szatynka jeszcze nie za bardzo kontaktowała ze światem więc postanowił się nie odzywać, z resztą on też pewnie nie był lepszy. Czuł, że jego bujne włosy były w niektórych miejscach posklejane przez coś lepkiego, a on sam nie pachniał najprzyjemniej. Powinien pójść pod prysznic kiedy tylko wrócili to pewnie nie byłoby aż tak źle jednak jego wrodzone lenistwo wzięło nad nim górę i po prostu rzucił się na łóżko nie myśląc o tym jakie konsekwencję z rana będzie to mieć. Westchnął po czym podszedł do blatu oraz lodówki. Otworzył ją po czym spojrzał do środka w poszukiwaniu czegoś co nadałoby się na śniadanie. Jajka, bekon, ktoś włożył masło orzechowe do lodówki, było też kilka sporych kanapek zapakowanych w aluminiową folię. Chciał wyciągnąć po nie rękę jednak szybko ją cofnął. Ktoś pewnie przygotował je sobie dla siebie, a znając życie pewnie nie tyle były na zwykłą przekąskę, ale i też po prostu wysiłek po pracy. Tak więc wyciągnął trochę mięsa oraz dwa jajka wraz z smalcem i położył je na blacie zabierając się do wyciągnięcia patelni i włączenia palnika.

Szatynka w tym czasie leniwie machała łyżką w misce płatków i mleka. Kolorowe dinozaury latały dookoła coraz bardziej moknąc i mięknąć, a ich barwy zaczęły powoli z nich schodzić by zacząć farbować biały płyn na różnorakie kolory. Ziewnęła przeciągle otwierając szeroko usta i nie zamykając ich włożyła między zęby sztuciec z jedzeniem. Cisza ciągnęła się i przerwało ją dopiero ciche kliknięcie czajnika kiedy młodszy nastawił wodę w czajniku oraz później skwierczenie jedzenia na rozgrzanym metalu. Nie odzywali się do siebie bo nie czuli takiej potrzeby jednak z czasem było to coraz bardziej niezręczne. Na szczęście lub nieszczęście kiedy oboje nie mogli już tego znieść do pomieszczenia wbiegł Bill z plecakiem w dłoni. Miało się wrażenie, że zaraz zacznie przewracać wszystko dookoła oraz wysypie jego zawartość na podłogę jednak wyraźnie znalazł to czego szukał. Wyciągnął pospiesznie z niego czarną pelerynę, która była w stanie go całego zakryć oraz posiadała kaptur po czym ją na siebie założył zadowolony. Kiedy szatyn przyjrzał się z bliska mógł dostrzec też lekki uśmiech pod nosem chłopaka. Chwilę po nim do kuchni wszedł już zrezygnowany Ford wraz z swoim bratem bliźniakiem. Oni też mieli jedną torbę, którą niósł Stanley, a urządzenie do pomiaru magii trzymał jego brat.

— Nie oddam tego — powiedział po chwili dłużącego się milczenia blondyn po czym jak gdyby nigdy nic podszedł do Dippera i zajrzał mu na patelnię. Wyciągnął widelec z szuflady po czym ku jego oburzeniu nadział na niego jeden plater gorącego bekonu i poszedł zająć miejsce koło jedynej dziewczyny w towarzystwie.

— Błagam cię to jest już staroć, trzyma się tylko ze względu na to, że posklejałeś go magią.

— Przestań Ford, skoro ten jeszcze jest dobry to po co kupować nowy — wzruszył ramionami Pan Tajemnica z swoim zwyczajowym podejściem jeśli chodzi o wydatki po czym otworzył lodówkę i wyciągnął z niej kanapki, które wcześniej przyciągnęły uwagę Masona. Włożył je do swojej torby po czym ją zasunął.

— Wybieracie się gdzieś zapytała brązowooka marszcząc brwi.

— Tak, idziemy na polanę gdzie wcześniej stał pomnik Billa — przytaknął mężczyzna, a widzą nierozumiejący wzrok siostrzeńców westchnął. — Co jakiś czas Bill musi wyrzucić z siebie nadmiar magii. Podczas tego też robimy różne pomiary więc obie strony mają korzyści?

— Możemy iść z wami? — Zapytała, a blondyn kiwnął głową kiedy nikt nie wykonał ani jednego ruchu.

Tak więc szatyn został wygnany na górę po to żeby się wykąpać i zmyć z siebie smród nieświeżości i wczorajszego dnia. Ściągnął z siebie bluzkę oraz bokserki, które robiły mu za piżamę. Odkręcił kurek z wodą i chwycił za słuchawkę tak by naprowadzić strumień wody na ścianę i poczekać chwilę by cała zimną woda wyleciała. Kiedy był za to pewny, że już tak jest założył ją na chwytak po czym pozwolił wodzie spływać po swoim ciele. Stał tak przez chwilę dopóki nie westchnął oraz nie wyciągnął ręki w bok by chwycić za kostkę mydła. Zaczął dokładnie namydlać swój tors, a w następnej kolejności kończyny i miejsca intymne. Specjalnie odsunął się w tył żeby jego włosy nie zostały zbytnio zamoczone. Szczerze mówiąc nie wiedział czego się spodziewać. Starszy duszą był zwyczajnie nieobliczalny, pocieszał się jednak myślą, że będą tam z nimi wujkowie. Przed oczami stanęła mu sytuacja z wczoraj. Starał się przekonać, że fakt, że lemoniada nie zawierała w sobie żadnych niespodzianek obchodził go najbardziej. Nie chciał myśleć teraz o słowach usłyszanych od demona, nie chciał się teraz nad tym zastanawiać.

Nie mógł tak po prostu uwierzyć w jego słowa, zbyt bardziej wycierpiał się z jego ręki. Miał wtedy dwanaście pieprzonych lat. Był zwykłym dzieckiem, które chciało fajnie spędzić wakacje i może się nie nudzić zbytnio. Nie prosił wcale o magię, tajemnice i narażanie życia. Kiedyś kiedy przed jego oczami stawało niebezpieczeństwo lub jakieś trudności uśmiechał się tylko mówiąc, że pokona każde przeciwności losu. Teraz kiedy ktoś by mu powiedział, że ponownie ma przebiec przez korytarz w którym w każdej chwili może trafić go latająca strzałka paraliżująca to od razu by się cofnął, podziękował i próbował uciec. Nie był już taki naiwny by myśleć o tym, że jest w stanie osiągnąć wszystko, że może dorównać jego wujkom którzy byli w stanie stworzyć portal miedzywymiarowy. Na dobrą sprawę jeśli w ogóle by tam razem z Mabel nie przyjechał to nikomu nie stała by się krzywda. A przynajmniej tak uważał bo jakby na to nie spojrzeć to właśnie ich przyjazd wszystko zapoczątkował.

Mimo wszystko słowa blondyna obijały się w jego czaszce. Były dziwnie dojrzałe, wręcz nie pasujące do charakteru chłopaka jednak wyraźnie brzmiało to u niego naturalnie. Nie tak jakby sobie to wcześniej zaplanował, ćwiczył czy po prostu tak nie uważał. To było dziwnie szczere, a on nie dowierzał, że te kilka lat na ziemi mogło zrobić z najniebezpieczniejszego demona dziecinnego nastolatka który ma wyraźne problemy z wahaniami nastroju. Zajmującą kwestią też było to, że ten nic nie pamiętał. Zagadał raz wujka Forda o to co dokładniej miał na myśli mówiąc o badaniach. Ten wytłumaczył mu, że regularnie zakładał Billowi tę samą maszynę dzięki której mieli odciąć swoje umysły od jego demonicznej wersji. Przesłuchiwał go kiedy miał to na sobie, sprawdzał to czy na pewno niczego nie przegapiał oraz to czy w trakcie blondyn niczego sobie nie przypomniał. Po pewnym czasie mężczyzna zaprzestał tego nie chcąc dawać młodszemu ciałem wrażenia, że go podejrzewają o coś złego, był to też taki okres gdzie naprawdę powoli przestawali doszukiwać się we wszystkim co robił starszy duchem podstępów.

Wyszedł z kabiny stawiając stopy na zimnych kafelkach na co na jego skórze pojawiła się gęsią skórka. Chwycił za ręcznik położony na szarym koszyku koło umywalki po czym zaczął się wycierać. Następnie też założył świeże ciuchy, które przyniósł sobie wcześniej. Kiedy schodził po schodach słyszał głośne rozmowy oraz to jak niektórzy czasami cicho śmieją się pod nosem lub w przypadku większości wręcz wybuchają niekontrolowanym rechotem. Dipper uśmiechnął się pod nosem. Mimo wszystko chciał dać szansę nowej przygodzie. 

New life || Billdip ||Where stories live. Discover now