Rozdział 7

0 0 0
                                    

O godzinie ósmej rano do Jenkinsa wparował zespół dwóch klawiszy oraz nieznanej mu dotąd osoby, była to pielęgniarka oddziałowa. Podeszła do łóżka ocalałego i zaczęła podawać monolog z instrukcją: – Dzień dobry panie Jenkins, doszły mnie słuchy o nieszczęśliwym wypadku wieczorem. Proszę wstać i usiąść na łóżko, muszę zmienić panu opatrunek. Proszę nic nie mówić panie Jenkins, wiem, że boli. Proszę popatrzyć się na światełko... Ma pan lekko przekrwione gałki oczne, mógł pan doznać wstrząsu mózgu. Jak na razie mam dla pana lek przeciwbólowy, proszę popić tabletkę wodą. Paracetamol zadziała za około czterdzieści minut. Jest pan strasznie brudny, pańska koszulka jest we krwi... Tak wiem, że boli, ale mam trochę lodu. Uśmierzy ból, choć na chwilę i da ulgę gdy będę zmieniać opatrunek. Proszę ściągnąć tę koszulkę, ma pan szyję we krwi. Teraz niech pan siedzi spokojnie, obmyje pana szmatką, zimna woda da orzeźwienie...

— Uśmierzanie bólu... to jedyne co umiecie zrobić. Za kratami siedzi niewinny poobijany człowiek. Wy... przynosicie mu tabletki, zamiast dać mu wolność. Uwielbiam ten wymiar sprawiedliwości...

– Rozumiem, że doznał pan uszczerbku na zdrowiu, lecz ponad wszystko nie jestem w stanie przełożyć terminu rozprawy. Została przesunięta z godziny dziewiątej na dziewiątą trzydzieści, tylko tyle mogliśmy dla pana zrobić. Opatrunek zmieniony, maść może trochę złagodzi ból. Poczuje pan za chwilę taki chłód jakby pana spotkała drobna mżawka w środku lata. Mamy dla pana ubrania, Jerry podaj ciuchy! Proszę panie Jenkins, zapewne nie pamięta pan jak to jest być w takiej koszuli i jeansowych spodniach. Ja skończyłam jak na razie. Po wydaniu wyroku zostanie pan skierowany na dodatkowe badania jak i prześwietlenie czaszki. Jedyne co mi zostaje to życzyć panu powodzenia... Sądzi się pan z bardzo nieciekawymi ludźmi... A teraz proszę się przygotować. Za pięć minut funkcjonariusze odprowadzą pana do furgonetki. Proszę się im nie stawiać, dobre zachowanie często łagodzi wyrok. Żegnam pana, jakby ktoś mnie szukał, będę dzisiaj pewnie cały dzień w bloku B, cztery osoby chorują tam na grypę.

Jenkins nie pamiętał zbyt wiele co dokładnie wydarzyło się po odejściu pielęgniarki. W jego głowie nadal wszystko wirowało i szumiło. Nie przykuwając uwagi przebrał się w ubrania wyjściowe, po czym został odprowadzony na parking więzienny. Po jego twarzy było widać obojętność, ale każdy wiedział, że właśnie bada obiekt od zewnątrz by namierzyć wyjście ewakuacyjne między blokiem A i C. Kątem oka zauważył jeszcze więcej szczegółów, które pomogą mu opuścić to miejsce. Wszystko wyglądało tak idealnie i liniowo jakby sam Jenkins miał grać w jakimś serialu lub filmie ze szczęśliwym zakończeniem. On sam wiedział, że optymizm trzeba zachować dla siebie i nim się nie dzielić. Światu zaś trzeba pokazać smutną i gburowatą twarz. Zamknął oczy kilka razy, poczuł duże rozluźnienie. Lek, który podała mu pielęgniarka zaczął działać, uśmierzył ból. W mgnieniu oka został wprowadzony na korytarz przed salą rozpraw. Przebywając na korytarzu prawie na kogoś wpadł: – Czy ty nie za dobrze się czujesz? Hm?

— Ach... Mason?

– We własnej osobie. Zapomniałeś już, że jestem twoim adwokatem? Dzisiaj usiądziemy przyj jednej ławce, będę twoim obrońcą.

— Ty też się tak zajebiście ubrałeś? Wow... Ostatnio taki jeans i koszulę miałem na ślubie siostry, zdążyłem zapomnieć, jakie jest to niewygodne.

– Czy ty dobrze się czujesz? Jesteś zbyt wesoły jak na osobę z rozjebanym nosem i przekrwionymi oczami. Masz trochę powiększone źrenice, mniej widać tęczówkę. Posłuchaj mnie uważnie, nie wiem, co wziąłeś, ale dzisiaj musisz myśleć trzeźwo. Współpracuj i daj mi dojść do głosu, sam się nie wybronisz. Spójrz, tamten chudy łysy typ o jasnej karnacji, stoi w rogu i jest w garniaku. Nie znam jego tożsamości, podobno reprezentuje premiera w dzisiejszej sprawie. Ten Koreańczyk po pięćdziesiątce, to jego adwokat. Skąd nie znam tożsamości zeznającego? Bo na liście uczestników jest wpisany sam premier. Swoją nieobecność tłumaczył ważnym wyjazdem. Powiadomił o tym sąd z osiemdziesiąt minut temu, nie nanosili zmian w druku.

Zero - OsadzonyWhere stories live. Discover now