Rozdział 6

0 0 0
                                    

Henry konsumował posiłek, nie spieszył się. Cierpliwie czekał na godzinę osiemnastą a w jego głowie formował się skomplikowany i ryzykowny plan konfrontacji z klawiszem Collinsem. Zegar tykał a klawisz zaczął się niecierpliwić: – Ty, ciemny. Dojadaj ten żarcie, zmiana mi się kończy. Nie płacą mi za nadgodziny! – Henry delikatnie obrócił głowę przez ramię zalewając strażnika przenikliwym spojrzeniem: — Ależ spokojnie Jerry, nie widzisz, że właśnie się relaksuje. Ten zapach jedzenia łagodzi ból nosa... Wiesz może co to za przyprawa, którą posypana jest marchewka? Czy to kurkuma towarzyszu, czy zwykłe oregano? – strażnik wzburzył się i podszedł do więźnia. – Jest za dziesięć szósta, zaraz kończę zmianę. Nie wkurwiaj mnie i wstawaj... — Już tak nie kozaczysz przy ludziach i kamerach co? Oj nie patrz się tak na mnie. Już wstaję, zakładaj te kajdanki. Nie mam siły się z tobą użerać, jestem zmęczony. Chodźmy już do tej celi.

Klawisz prowadził skutego Jenkinsa aż pod jego celę. Zdjął kajdanki i zarządził przeszukanie. Osadzony ustawił się pod ścianą a klawisz szybkimi ruchami pomacał jego kieszenie w spodniach. Henry wyprostował się a strażnik otworzył celę. Więzień czuł wibrację podłoża, wewnętrzny głos kazał mu chwilę zaczekać. Minęły trzy sekundy a Henry poczuł klepnięcia w okolicy bioder: – Hej, hej przyjacielu! – między klawiszem a osadzonym wkroczył sam Kirył. Następnie klepnął Jenkinsa po ramieniu: – Co Jerry? Z kumplem się nie można przywitać? No nie gadaj, że kumpla nigdy po dupie nie poklepałeś co? Ha ha! – strażnik odwrócił się agresywnie do Rosjanina i go popchnął: – Spierdalaj do celi radziecki szczurze. Poszli kurwa, prosto... do swojej celi! Ciesz się, że siedzisz jeszcze w bloku A gnido i lepiej żebyś nie obudził się z ręką w nocniku, słyszałem plotki na twój temat towarzyszu Molklot. – Przecież idę kumplu. Już mnie nie ma... – strażnik odwrócił się do Henrego, nie zauważył, że jego kieszeń stała się cięższa o ponad pół kilograma bowiem osadzony stał bokiem od strony pustej kieszeni: – Do celi Jenkins! Zegar tyka!

Metalowe drzwi zamknęły się a dźwięk tuptania zamilkł. Henry zwrócił się w stronę więźnia: — Teo, która jest godzina?

– Cztery po szóstej... Zaraz przychodzi zmiana nocna. Znowu będzie chodził ten młody zjeb.

— Czy on nie był przypadkiem starszy od ciebie? Wydaje mi się, że personel ochrony jest po szkole policyjnej a chociażby większość...

– Tak, może i jest starszy, lecz po jego zachowaniu tego nie widać. Jest taki ekstrawertyczny i pełny życia... To musi być jego pierwsza robota i jej pierwszy rok. Wszystkim prędzej czy później tu odpierdala. Widziałeś Jerry'ego? Chłop jest w cholerę znerwicowany. Na stówę ma depresję od dłuższego czasu, to cholerny pracoholik. I tak by tu ciągle wracał. Widziałeś jego oczy Henry? Ten gościu jest cały czas zmęczony. Nie robi na nocne zmiany ze względu na mocne światła na korytarzu, łzawi od nich. Za to przychodzi tu ekstrawertyczny napalony dzieciak po litrze energetyka i wiadrze kawy. Jeszcze trochę to i serce mu stanie!

Henry pomacał kieszeń, wyjął narzędzia: — A jednak nie mnie wystawił... Szybki skurwiel. Jak on tak szybko się uwinął? Mniejsza z tym. Teo musisz mi jeszcze raz pomóc, oczywiście nie mówię, że ostatni raz, bo nie lubię kłamać. Jutro mam rozprawę w sądzie. Adwokat nie daje mi szans, mają za duże dowody... Po prostu mogą mnie przenieść do bloku C. W moim przypadku będzie to bilet w jedną stronę, albo tam utkwię na lata, albo skończę na krześle elektrycznym. Mam plan jak stąd spieprzyć, sekret tkwi w tej celi... Spójrz na ścianę obok lustra.

– Telewizor... Może nie jakiś najnowszy, ale działa...

— No właśnie Teo, telewizor. Prowadzą do niego przewody. W ścianie jest cały obwód elektryczny... Jednym ruchem mogę przeciążyć obwód i chwilowo wyłączyć zasilanie na całym bloku.

Zero - OsadzonyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora