Rozdział 23: powinnaś z nim porozmawiać

433 81 46
                                    

Bonus z okazji 1 czerwca — bo tego dnia każdy z nas, chociaż na moment, ma prawo poczuć się dzieckiem 🌸

Posiedziałam u Anny jakieś dwie godziny, w trakcie których zjadłyśmy pizzę. Przyjaciółka wypiła jeszcze butelkę wina, a potem wymęczona zasnęła na kanapie. Przykryłam ją kocem, wsuwając pod głowę poduszkę. Na pobliskim stoliku zostawiłam butelkę wody i tabletki, których najpewniej będzie potrzebowała po przebudzeniu.

Nie miałam pojęcia, gdzie podziewał się Mateusz, ale znając go, pewnie pojechał przenocować do matki. Zawsze tak robił, gdy między nim a Anną dochodziło do spięcia. Westchnęłam cicho, zerkając na kobietę — i pomyśleć, że zaledwie parę dni temu wszystko układało się po jej myśli.

Nie miałam na tę sytuację złotego środka. W każdym związku były wzloty i upadki — czasami mniej bolesne, czasami bardziej. Pytanie jednak: nie, jak dotkliwe były, ale czy dało się je przepracować.

Zamknęłam za sobą drzwi, korzystając z zapasowego klucza, który na stałe miałam spięty z moimi. Przyjaciółka dała mi go przy okazji jakiegoś wyjazdu, bym podlała kwiaty... i tak już ze mną został.

Usiadłam za kierownicą Mini i przymknęłam powieki. Teraz mogłam sobie pozwolić na użalanie się nad samą sobą. Nastąpiło to, czego tak bardzo się bałam. Uruchomiłam silnik i zerknęłam na godzinę na wyświetlaczu. Chciałam się komuś wygadać. Powiedzieć to moje cholerne, sakramentalne: a nie mówiłam?

Mogłam pojechać do Radosława, ale wiedziałam, co powie przyjaciel — „jedź z nim". Po czym da mi dostęp do swojego konta na Ryanairze albo ustawi alerty w telefonie na tanie loty do Berlina.

Po kilkunastu minutach siedziałam już przy stole w kuchni mojej siostry, obejmując dłońmi kubek z wciąż parującą herbatą.

— O, cześć Nela — przywitał się ze mną Seweryn, który wszedł do pomieszczenia. — Aureliusz właśnie zasnął — poinformował żonę. Konstancja pokiwała głową, a potem wróciła do szorowania garnków.

— Daj, dokończę — zaoferował szwagier. Nie trzeba było tego dwa razy powtarzać — kobieta zdjęła gumowe rękawice, a potem z ciężkim westchnieniem usiadła na miejscu naprzeciwko mnie. Nie ma to jak mieć teścia, który kupuje ci w prezencie komplet bardzo drogich i luksusowych garnków, jakich nie można prać w zmywarce.

— Mów — zażądała Konstancja, kiedy dalej milczałam. Trudy dnia odcisnęły na jej twarzy piętno — cera nieco jej poszarzała, domagając się wieczornego rytuału pielęgnacyjnego.

— Anna znowu pokłóciła się z Mateuszem — powiedziałam cicho.

— Nic nowego — skwitowała to bezlitośnie siostra, na co posłałam jej pełne zaskoczenia spojrzenie. Z naszego Sabatu to Radosław darł zawsze koty z Matim. — Nie patrz tak na mnie. — Wzruszyła ramionami, sięgając po swój kubek z napoczętą herbatą. — Jeśli dalej będą tak gromadzić problemy, zamiast o nich rozmawiać, to nie wróżę temu związkowi przyszłości.

Otworzyłam usta, gotowa do obrony, ale ograniczyłam się jedynie do westchnięcia. Co miałam powiedzieć? Widziałam jak Anna z każdą kolejną kłótnią gasła. To nie były dyskusje pokroju — chcę wielkie albo kameralne wesele, czasami miałam wrażenie, jakby Mateusz w ogóle nie chciał w tym procesie uczestniczyć... ale nie też w stylu — zorganizuj to wesele po swojemu, ja się nie wtrącam, bo nie mam do tego głowy. Nie. Ograniczał się do ciągłego negowania, ale jednocześnie nie mówił, czego sam oczekiwał.

— Nie przyjechałaś tu rozmawiać o Annie, co?

W Sabacie nie było miejsca na tajemnice, w końcu przyjaźniliśmy się od lat. Ale to Konstancja znała mnie lepiej niż ja sama.

Zaserwuję ci miłośćWhere stories live. Discover now