Rozdział 1

13 1 0
                                    

Dzień jak codzień no dziś może nie do końca idę dziś na mecz z moimi przyjaciółkami nie interesuje się tym sportem ale cały czas siedzę w domu więc pora gdzieś wyjść. Dziś mamy sobotę na mecz jadę na 14:00 a jest 11:00. 

-teraz pójdę spać wstanę o 12:00 i bedzię dobrze.

Noi oczywiście że wstałam później niż miałam a wstałam o 13:00

- Brawo za wyczucie czasu- powiedziałam sama do siebie.

Wybrałam ubrania a dokładnie to pomarańczowy top do tego jasno niebieskie dzwony nie za szerokie, zrobiłam makijaż, kreski rozpuściłam włosy i wyszłam. Pojechałam z moimi przyjaciółkami Mia i Sarah. Sarah bardzo interesuje się piłką nożna zaś Mia już mniej a i są one moimi najlepszymi przyjaciółkami jest też Will ale to potem

- Są tu jacyś ładni piłkarze- spytałam

- Mi sie żaden nie podoba zresztą sama zobaczysz- odpowiedziała mi Mia i poszliśmy usiąść na trybuny.

- Za jaką drużyną mam być

- Kobieto ty spod kamienia wyszłaś

- Nie interesuje się tym wiec no- odpowiedziałam

- Bądź za tymi w niebiesko-białym stroju

Na boisku nie było ładnych chłopaków no ale nie można lecieć tylko na wygląd liczy się też osobowość. Moją uwagę przykuł chłopak który się rozgrzewał był on wysokim mulatem i był dość przystojny.

- Ej jak się nazywa ten co się rozgrzewa.

- Bruno Johnson, a co spodobał ci się

- Nie poprostu kojarzę go 

- Był on w tamte wakacje na tej imprezie- dodała Mia

- aaaa no właśnie

Prawie cały czas patrzyłam się tylko na niego aż w końcu nasze spojrzenia się zetkneły a on się do mnie uśmiechnął na co ja szybko odkręciłam głowę. Teraz pomyśli sobie ze jestem jakąś napaloną fanka, a może naprawdę nią jestem? nieee bez przesady. Na przerwie poszłyśmy do sklepu po picie i lody. Gdy już wróciliśmy szukałam go wzrokiem i znalazłam, rozmawiał z jakimś kolegą i się uśmiechał. Jego śnieżno białe zęby były cudowne jego uśmiech jest cudowny, dobra stop nie mogę się tak na niego napalać może i jest ładny ale nie znam jego charakteru  ale  no przecież mogę poznać. Gdy wróciłyśmy już z sklepu usiadłyśmy na miejsca i tak zleciała nam już druga połowa meczu drużyna za która kibicowałyśmy wygrała, kolejny mecz ma być za tydzień więc może znowu się wybiorę nie wiem tego jeszcze Mia i Sarah pojechały już a ja stwierdziłam się przejść bo nie jest to daleko jakoś od mojego domu.

Gdy wychodziłam już prawie z trybun podszedł do mnie jakiś menel

- Hej panienko masz może jakieś piwko masz

ten menel strasznie się kiwał bałam się że zaraz poleci na mnie

- ja też bym chciała piwa ale nie mam pieniedzy

- Słuchaj no smarkula dawaj piwo albo pożałujesz. Śmierdziało od niego tak alkoholem że juz miałam dość droczenia się z nim ale stwierdziłam że dokończę ja jestem magnesem do meneli

- Za zakrętem na końcu drogi rozdają darmowy alkohol 

- Przepraszam że na ciebie naskoczyłem aniołku gdyby nie ty przepadła by mi wódeczka

Dosłownie już widzę jego minę gdy zobaczy że tam nic nie ma a więc tak na mnie już pora bo jak wróci to bedzię nieprzyjemnie. Zawsze się nabierali na ten alkohol ale to już logiczne że w tych czasach nie ma nic za darmo. Wróciłam do domu mieszkałam w dziwnej miejscowości kiedys działy się tu dziwne rzeczy podobno w noc Halloween dochodziło do zabójstw, ale wiecie to było kiedyś. Westloob to nie duże miasteczko ale dość pokręcone. 

Wróciłam do domu miałam lekką spinę z mamą więc ominełam ją łukiem i poszłam do pokoju w którym spędzałam praktycznie cały czas. Ściemniło się już i wtedy zawsze gdy gwiazdy wychodziły wyszłam na balkon a z balkonu na drzewo na którym miałam swój własny mały domek lubiłam tam spędzać czas czytać książki, płakać, patrzeć na niebo niby wszystko fajnie ale obok mnie był wielki opuszczony dom może i nawet dobrze że opuszczony wtedy nikt mi nie przeszkadza.

Nazywałam się Isabelle chociaż wszyscy mówili mi Bella i bardzo to lubiłam a więc co w sobie lubiłam? praktycznie nic pękałam od środka w domu gdy była noc zawsze płakałam a w dzień byłam inną osobą śmieję się aż do łez lubię w sobie jedynie swoje oczy są niebieskie które i tak już stają się martwe tak samo jak i ja na dzień zakładałam maskę dziewczyny z dobrego bogatego domu bez żadnych problemów. 

Matka chce bym była idealna córka prawniczka chce żebym była jak mój brat któremu chociaż bym chciała to nie dorównam mój brat nazywał się Olivier zawsze chciałam być jak on jako małe dziecko naśladowałam go aż a końcu zrozumiałam jak daleko mi było być jak on. Wolałam być sobą ale nie mogłam musiałam udawać że jest wszystko idealnie tylko moi znajomi wiedzieli prawie wszystko i tylko przy nich zachowywałam się jak ja...




The whole truth about usWhere stories live. Discover now