- Poprosiłem jednego z naszych lekarzy, aby zrobił ci badania. Są wzorowe.

- To chyba dobrze - odparł, wzruszając 

- Hm...- mruknął, po czym w pokoju rozległo się pikanie. V sięgnął po urządzenie i dopiero po chwili młodszy sapnął. Kim ugotował w nim jajka.

Brzuch młodszego kręcił się delikatnie na widok jedzenia, bo nie miał nic w ustach przez parę godzin. Kim jednak bez słowa nałożył na talerz dwa jajka i trochę ryżu z warzywami, podsuwając talerz młodszemu.

Jeongguk musiał przyznać, że widok V chodzącego boso w kuchni w bardzo komfortowych, mało formalnych ubraniach sprawiał, że czuł mrowienie w brzuchu. Czuł się wyróżniony tym, że widział to w takim wydaniu, ale musiał stanąć na ziemi, a nie fruwać w niebie. Pewnie nie był pierwszą osobą, która widziała go w takim wydaniu - jako Kim Taehyunga, nie jako V czy "szefa".

Młodszy zaczął jeść spokojnie, a V podsuwał mu kolejne rzeczy pod nos, jak napój z jakąś witaminą czy też talerz z owocami. Sam zaczął jeść swoją porcję jedzenia, ale nic poza tym nie powiedział, co nieco dręczyło mniejszego. Coś złamało się w nim, kiedy ten podsunął w jego kierunku jego ulubiony pomarańczowy sok. Pamiętał, kiedy podczas ich pierwszej kłótni ten przyszedł do jego mieszkania i rozmawiali o jedzeniu. V nie miał u siebie takiego soku, bo go wręcz nienawidził. Świadomość, że może zakupił go dla niego, co zresztą było prawdą, wzbudziła w nim gram złości i niepewności.

- Nie rób tego znowu - burknął, ale przyjął szklankę z napojem, biorąc duży łyk.

- Czego?

- Przestań być przyjazny. 

- Dlaczego?- zainteresował się, pochylając się nad blatem. W przeciwieństwie do Jeona nie miał krzesła, ale nie zamierzał zmieniać swojej pozycji. Lubił widzieć młodszego naprzeciwko siebie, kiedy jedli. Wydawało mu się, że jest jakiś mniej samotny.

- Wiesz dlaczego - odparł Guk, jakoś nie czując już głodu.- Po tym jak za każdym razem zbliżasz się do mnie chociaż trochę, później ignorujesz mnie przez parę dni. To nie jest miłe.

Kim zagryzł wargę, odkładając swoje pałeczki na bok. 

Prawda była dla Tae niewygodna. Czy chciał być blisko Jeongguka? I tak i nie. Wiedział, że jest niebezpieczny i młodszy nie powinien być w jego pobliżu. Jeśli jednak nie byłoby go, bałby się cholernie o lekarza przez każdą minutę swojego dnia. Nie chciał, aby coś mu się stało. Nie chciał, aby ucierpiał przez niego jeszcze ktoś. Po wczorajszym wieczorze był niemal pewien, że nie powinien odsuwać się od Guka tylko dlatego, że boi się tego, co między nimi się tworzy, nawet jeśli była to zwykła przyjaźń. V bał się znowu do kogoś przywiązać po tym jak potraktowała go Jennie.

Będąc daleko Jeona uchroni go on tylko od samego siebie, ale nie od innych. Był przekonany, że to ktoś na imprezie, o ile nie sam Trelos zatruł młodszego. Dziękował Bogu, że nic więcej się nie wydarzyło. Sam nie był na kolacji za długo. Kazał Namjoonowi go zastąpić niecałe dwadzieścia minut po tym, jak Jeongguk wyjechał z Jiminem z posiadłości Choia. Może i jego nowy sprzymierzeniec był wściekły do granic możliwości, ale Tae nie potrafił tam siedzieć i nie wiedzieć co dzieje się z Gukiem. Pomimo że jest mafiozą, ten dawał mu więcej uwagi niż ktokolwiek wcześniej, choć ten był okrutny i chłodny. 

Wczoraj, kiedy położył młodszego do łóżka w swojej gościnnej sypialni zrozumiał, że żadna krzywda nie skrzywdzi Jeona tak mocno, jak ta, którą on ją mu wyrządzi. Lekarz był wokalny co do tego, że nie rozumie starszego, przez co czuje się źle i jest zraniony. Po nocy spędzonej nad myśleniem nad tym co ma zrobić, V postanowił dać szansę sobie i Gukowi. Musiał być tylko z nim szczery, a to nie było za wiele, prawda?

Killing Spree | TaekookWhere stories live. Discover now