Rozdział 12-ZAWSZE cie nienawidziłem.

34 2 2
                                    

Usłyszałam pukanie w moje pudełko. Obudziłam się szybko z lekką nadzieją, że to wszystko sobie wymyśliłam i dzieci teraz tak naprawdę stoją obok czekając na mnie. Pospiesznie wykoczyłam z pudła patrząc już w dół ale zamiast dzieci zauważyłam nogi Mike'a. Popatrzyłam na niego a ten na mnie z zaciekawieniem.
-Co się stało? - spytał, popatrzyłam na niego smutno.
-W pierwszej pizzerii dwójka dzieci codziennie do mnie przychodziła, kochałam je naprawdę bardzo - zatrzymałam i przypomniałam sobie wszystkie wspomnienia z nimi. - Pukały do mnie w ten sam sposób co ty...
-Jeśli mogę spytać jak się nazywały?
-Wiktoria i Grzesiu, straciłam ich przez ich starszego brata.
-W jaki sposób?
-Pamiętasz ugryzienie mangle, to co odgryzła płat czołowy?
-Pamiętam, to było okropne - chłopak popatrzył w stronę pulki, na której stała pluszaka jeszcze nie rozłożonej mangle.
-Dzieci tego dnia poprosiły abym wyszła z nimi na główna salę popatrzeć na występ Freddy'ego. Poczułam, że jest coś nie tak i wtedy zauważyłam mangle zwisającą z sufitu. Po chwili ugryzła pracownika. Brat małej dziewczynki przybiegł i zabrał obydwoje dzieci - westchnęłam. - i właśnie wtedy widziałam je poraz ostatni.
Chłopak nic nie powiedział. Podszedł bliżej i przytulił mnie mocno. Uścisk był bardzo prawdziwy, taki jak, gdy dzieci się do mnie tuliły.
-Chodźmy, nie możemy się spóźnić- Mike uśmiechnął się do mnie.
Chłopak się przebrał, ubrał buty i wziął wszystkie potrzebne mu rzeczy. Wyszliśmy z jego mieszkania i zaczęliśmy iść do domu strachów. Nie pojechalismy autem, z powodu planów jakie mieliśmy na dzisiejszą noc. Gdy dotarliśmy do punktu docelowego, wyszliśmy z samochodu i stanęliśmy przed domem strachów. Byliśmy podekscytowani tym co dziś zrobimy. Oczywiście, gdyby plan się powiódł to byśmy byli bardziej szczęśliwi. Weszliśmy do środka i wraz z Mike'm zaczęłam rozkręcać czujniki dymu. Chłopakowi szło to o wiele lepiej ode mnie. W czasie gdy on rozkręcił trzy czujniki ja rozkręcałam jeden. Dziwne było to, że nigdzie nie widzieliśmy Springtrapa. Trochę się tym zaniepokoilismy. Chłopak od czasu do czasu szedł do biura zobaczyć na kamery czy królik się gdzieś nie schował i nie zamierzał nagle na, któregoś z nas wyskoczyć. Królik jednak cały czas stał w jednym pokoju i wpatrywał się w kamerę. Od czasu do czasu ja też przechodzilam obok jego pokoju ale wydawało się jjakb nic sobie z tego nie robił. Kontynuowalismy. Gdy skończyliśmy przyszliśmy do biura i Mike zabrał wszystkie potrzebne mu rzeczy. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzelismy na siebie uśmiechnięci. Chłopak zapalił zapalke i podpalił ją gazetę leżącą obok kosza na śmieci. Po chwili wszystko się już paliło. Nagle zza szczątek spalonych drzwi wysunęła się zielona głowa Springtrapa, a po chwili widoczne było jego całe ciało.
-Jak mogłeś to zrobić własnemu ojcu?! - usłyszeliśmy krzyk robota- Nienawidzę cię, ZAWSZE cię nienawidziłem. Zabije cie i zrobię to tak aby cię BOLAŁO. Ooh, jak ja tęsknie za czasami, kiedy płakałeś, podczas gdy na ciebie krzyczalem. To będzie O WIELE gorsze. Ucieknę stąd i znajdę cię. I dam ci PRAWDZIWY powód do płaczu.
Po tych słowach Springtrap odszedł od drzwi. Popatrzyłam na Mike'a i zauważyłam łzy spływające po jego policzkach. Ten gdy zauważył, że na niego patrzę pośpiesznie wytarł łzy i się uśmiechnął. Pokazałam na auto a ten pokiwal głową. Gdy od jechaliśmy z miejsca zdarzenia pojechalismy odrazu do domu. Bez słowa weszliśmy do domu.
-Idę się.. Umyć - powiedział Mike lekko zatrzymujac w połowie (NIE, NIE BĘDZIE SIĘ CIAŁ, BO TO TAK TROCHĘ BRZMI).
- Miłego mycia - odpowiedziałam i zaczęłam się rozglądać po pokoju.
Podeszłam do szafki, na której stały pluszanki z pierwszej pizzerii. Patrzyłam na nie po kolei. Było tam dużo moich maskotek. Najprawdopodobniej dlatego, że dzieci nie za bardzo wiedziały o mnie, a jak już wiedziały to się mnie bały. Było to trochę smutne uczucie. Ale co poradzić. Po chwili zamyślenia usłyszałam jak Mike otwiera zamek w drzwiach od łazienki.
-Muszę chyba znaleźć nową pracę skoro tamta już nie istnieje
-No chyba tak - zaśmiałam się lekko, miał rację
Wziął najnowszą gazetę i zaczął patrzeć na stronę z propozycjami pracy. W tym czasie ja poszłam do pudełka. Melodia akurat nie grała. Siedziałam w pudle słuchając jak chłopak przewraca strony. Nagle wstał i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili jednak wrócił i usłyszałam jak wpisuje jakiś numer do telefonu.
-Halo, dzień dobry, ja w sprawie pracy, przepraszam, że dzwonię tak późno - usłyszałam jego głos, osoba w słuchawce coś powiedziała, nie usłyszałam jednak co, na co Mike odpowiedział - w środę po południu? Oczywiście. Dziękuję, do widzenia i miłej nocy.
Następnie usłyszałam jak podchodzi do mojego pudła. Otworzył wieko i popatrzył na mnie uśmiechnięty.
- Już mam nową pracę, - powiedział ucieszony
-Gratulacje - odpowiedziałam
Po tych słowach ziewnal i się pożegnał. Zamknął pokrywe i odszedł do kanapy. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie sprężyn z kanapy. Po 30 minutach czekania w kompletnej ciszy nagle melodia powróciła. Usnęłam.
____________________________________
776 słów :D
Filmik z "przemowy" Springtrapa (nie wiem czy napewno dobrze to prze tłumaczyłem :(( )

Przecież umarłam~ FNaFTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang