Rozdział 1- To był błąd.

233 9 7
                                    

Rok 1980, moje narodziny. W sumie to do 83 nic ciekawego się nie działo. Mój ojciec- Henry- był współwłaścicielem znanej w Hurricane pizzerii- Fredbears familly dinner. Kochałam tam przebywać. Niby była to restauracja ale również było tam pełno ciekawych rzeczy! Za przykład można dać animatroniczne istoty, które grały i spiewaly na scenie. Najczęściej były to roboty ale można było też zrobić aby w nich mogli być też ludzie. Niesamowite, prawda? Bardzo mi się podobało też to, że każde dziecko dostawało branzoletke. Często się one powtarzały. Pomarańczowe, niebieskie, żółte. Ja jednak jako jedyna miałam zieloną. Każdy się mnie pytał "dlaczrgo masz zieloną", " dlaczego masz inna" ale mnie to zbytnio nie obchodziło. Niestety po krótkim czasie w pizzerii zaczęło dochodzić do zaginiec dzieci. 3-letnie dziecko nie za bardzo rozumiało co to znaczy. Tatuś nie chciał przy mnie o tym mówić. Widziałam jednak często jak rozmawia z policjantami, wraz ze swoim współpracownikiem - Williamem Aftonem. Miał on trójkę dzieci, Michaela, Elizabeth i Evana. Najstarszy był Michael, zawsze spedzal czas ze swoimi przyjaciółmi. Często rozrabiali, bardzo się ich bałam. Zawsze jak byli blisko to uciekałam lub się chowalam. Elizabeth i Evan byli mega zabawni i uprzejmi. I przede wszystkim, byli grzeczni. Trzymalam więc się najczęściej z nimi. Nie znałam nikogo innego. Wszystkie dzieci wydawały mi się głośne. Bardzo głośne. Pewnego dnia nie było moich przyjaciół i siedziałam przy pokoju mojego tatusia. Słyszałam jak z kimś rozmawia.
-Zrobiłem ją dla jej bezpieczeństwa- powiedział. Zastanawiałam się o kogo chodzi gdy nagle powiedział - Zrobiłem ją dla mojej Charlie, nie będzie też pilnować innych.
Ktoś w telefonie najprawdopodobniej musiał powiedzieć, że to bezsensowne bo po chwili krzyknął w złości.
- JAK TO NIE JEST ONA POTRZEBNA. WIESZ CHYBA CO SIĘ STAŁO MAŁEMU AFTONOWI.
Przestraszyłam się gdy podniósł niespodziewanie głos. Ciekawe o co mu chodzi. Wróciłam do mojej zabawy plastikowym springbonnim. Dni mijały, przestałam widzieć Aftonow w restauracji. Postanowiłam więc, że zaprzyjaźnie się z innymi, żeby nie być samotna. Znalazłam jakąś trójkę dzieci z pomarańczowa i dwoma niebieskimi bransoletkami. Bawiliśmy się razem. Raz powiedziały mi, żebym wyszła na zewnątrz pizzerii aby policzyć gdy będziemy grać w chowanego. Padało, więc na początku nie za bardzo chciałam tam iść. Wkoncu wyszłam i policzyłam do dziesięciu. Gdy chciałam jednak otworzyć drzwi nie udawało mi się to. Przestraszyłam się. Podeszłam do okna, które znajdowało się obok. Było ono jednak wysoko, więc zaczęłam skakać z nadzieją, że mnie ktoś zauważy. Zauważyłam grupkę dzieci pod oknem. Chciałam aby zawolaly kogoś żeby mi pomógł. Wtedy zauważyłam, że się śmieją. Byli to moi "przyjaciele". Zrobiło mi się bardzo smutno, zaczęłam płakać. Byłam w krótkim rękawku, było mi zimno i byłam cała mokra. Nagle za sobą usłyszałam głos.
-Hej mała dziewczynko - powiedział ktoś za mną - chcesz się dostać do środka?
- Tak, proszę - odpowiedziałam i popatrzyłam za siebie
Był to żółty królik, taki jak występował na scenie w środku. Wiedziałam, że w środku ktoś jest. Animatroniki nie mogly sie przemieszczać poza teren pizzerii.
-Chodźmy okrężną droga- powiedział, widziałam między dziurami stroju uśmiech
Ruszył wzdłuż ściany a ja pospiesznie poszłam za nim. Zaufałam mu. I to był błąd. Gdy ode szliśmy od okna królik nagle zatrzymał sie. Popatrzyłam na niego a on na mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że trzyma coś w dłoni. Był to nóż. Przestraszyłam się jeszcze bardziej.
- Proszę nic mi nie rob- powiedziałam cicho ale ten chyba mnie usłyszał - bardzo cię lubię springbonnie
Zaśmiał się cicho i przybliżył. Mogłam dotknąć jego przyjemnego wilgotnego futerka ręką.
-Masz za swoje Henry, za zabicie mojego syna - gdy to powiedział poczułam jak coś przeszywa mój brzuch. Usiadlam na ziemii widzialam jak morderca wsiada do swojego fioletowego samochodu. Położyłam się na ziemii. Po chwili poczułam jak coś dotyka moje cialo. Wtedy nic nie czułam.
__________________________
~610 słów.
Mam nadzieję, że będzie mi się chciało pisać tą książkę (jak na razie bardzo chce)

Przecież umarłam~ FNaFWhere stories live. Discover now