Rozdział 6

9 0 0
                                    

Od tego pamiętnego dnia stanowiłam w obozie szybkie zaspokojenie najniższych potrzeb i łatwą rozrywkę. Przerzucana z rąk do rąk, przy każdym zbliżeniu faszerowana byłam Odlotem. Bandyci uznawali, że niespełna rozumu jestem lepszą kochanką. Rezultatem tego były duże braki w pamięci, otępienie, halucynacje i niespokojne sny. Niekiedy udawało mi się trafić na młodszego, bardziej przyjemnego w odbiorze mężczyznę, częściej jednak grzałam posłania podstarzałych, śmierdzących i brutalnych idiotów. Na początku borykałam się z tego powodu z częstymi wymiotami, chociaż, jak teraz się zastanowię to nie jestem pewna, czy torsje były wynikiem skrajnego obrzydzenia, czy zbyt dużymi dawkami narkotyku. W każdym razie z czasem pojawiło się we mnie uczucie zobojętnienia, żyłam tak naprawdę od jednej inhalacji toksyną, do drugiej, nie znosząc tych godzin, gdy w mojej krwi brakowało odpowiedniego jej stężenia.

Od czasu do czasu wpadałam na Faję, czasami też przychodził do mnie z posiłkiem. Starałam zaczepić go, zainicjować rozmowę, zastanawiało mnie, cóż takiego sprawiło, że mężczyzna stracił rezon, przestał na mnie spoglądać, odżegnywał się od jakiegokolwiek dłuższego kontaktu. Wydawał mi się najbardziej „ludzki" z całej tej bandy prymitywów. Był też najprzystojniejszy i, być może, najmłodszy. Po tysiąckroć wolałam leżeć naćpana u jego boku, niż pod nieznośnym ciężarem smrodu jego pobratymców. Faja jednak nie odpowiadał w ogóle lub zbywał mnie krótkimi odpowiedziami, po czym ulatniał się najszybciej, jak to było możliwe. W końcu odpuściłam próby nawiązywania rozmowy.

Coraz częściej poszczególni bandyci decydowali się pozostawiać mnie na całą noc, by folgować swojemu podnieceniu kilkukrotnie w ciągu jednej wizyty, a finalnie zasnąć z rozanieloną miną, obejmując mnie ramieniem. Pomyślałam sobie, że nawet tacy brutale od czasu do czasu potrzebują kobiecego ciepła, chociażby tego wymuszonego. Tak długo, jak pozostawałam uległa i potulna, mogłam liczyć na dodatkowe bonusy: pozaplanową porcję Odlotu, butelkę lepszego wina, trochę jeszcze ciepłego jedzenia, czasami nawet jakiś kawałek odzieży pozyskany podczas grabieży w terenie. Po każdorazowym spotkaniu u niektórych z nich otrzymywałam miskę czystej wody do podmycia się. Niestety, byli także i tacy, którzy za udany stosunek uważali ten, w którym mogli użyć przemocy. W wyniku tego moje ciało nie było wolne od siniaków i zadrapań. Kiedy ustaliłam w końcu pełną listę tych , którzy mieli tego rodzaju upodobania, udało mi się przekonać Wodza do dodatkowej dawki narkotyku. W celu znieczulenia.

Dzień mijał za dniem, tydzień za tygodniem. Straciłam rachubę czasu. Po pewnym okresie „próbnym" otrzymałam nieco więcej swobody. Jeżeli towarzyszył mi któryś z obozowiczów, mogłam swobodnie poruszać się po osadzie. Bandytki bardzo często spoglądały na mnie z niechęcią i nienawiścią. Odebrałam im zainteresowanie mężczyzn, byłam tego świadoma, miałam jednak choć cień satysfakcji, że nie każdy z bandy korzystał na mojej obecności. Kiedy nastąpiło kilka bardziej intensywnych pod względem eksploracji w terenie dni, brakowało bandytów, którzy mogliby stanowić moją eskortę w osadzie. W wyniku tego spędziłam dwa pełne dni w klatce, wściekła na swoją sytuację. Oznaczało to brak odpowiedniej dawki Odlotu, od którego już zdążyłam się uzależnić.

Po południu do chaty wszedł Faja z obiadem, jak zawsze patrząc wszędzie, tylko nie na mnie. Szybko podszedł do klatki, postawił miskę i pragną się oddalić. Ja jednak czułam się zdesperowana, trzewia zwijały mi się boleśnie, myśli krążyły tylko wokół czerwonego inhalatora.

- Faja! Dlaczego tak brutalnie mnie ignorujesz? Co ja tobie zrobiłam? Przecież to między innymi dzięki tobie się tutaj znalazłam! - zaczęłam zawodzić błagalnie, pragnąc zwrócić jego uwagę. Stał do mnie plecami, zatrzymał się. Lekko odwrócił twarz w lewo, tak, że widziałam tylko jedną część jego oblicza.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 03, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fallout - AlternatywaWhere stories live. Discover now